Rozdział 25

251 21 0
                                    




Ellen starała się odstresować podczas lektury. Siedziała na głębokim fotelu w swojej sypialni zakopana w grube koce. Czytała, ale po kilku minutach łapała się na tym, że jej myśli wędrują w zupełnie innym kierunku i kompletnie nie pamiętała treści książki. Rzuciła ją na biurko z westchnieniem i narzuciła na siebie jeszcze jeden koc.

Od rozmowy w jadalni odczuwała zimno. Nie potrafiła w żaden sposób się rozgrzać, chociaż Carla co rusz przynosiła jej ziołowe herbatki i dorzucała do kominka. Miała nadzieję, że się nie rozchoruje, bo nie zniosłaby kolejnych dni w samotności. Wewnętrznie jednak wiedziała, że ten przejmujący chłód ma raczej ścisły związek z jej strachem.

A była przerażona.

Począwszy od walki, od swoich umiejętności, które odkrywała z każdym dniem i które ją przerażały do relacji między nią Gabrielem i Nicholasem. I na tą chwilę jej nastoletnie serce odczuwało największy strach związany z tymi dwoma chłopcami. Nie chciała stracić żadnego z nich i nie chciała też niszczyć przyjaźni między nimi. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby przez nią Nicholas i Gabriel mieli się znienawidzić. Po stokroć wolałaby, żeby to ona była przedmiotem ich nienawiści.

Przysunęła kolana jeszcze bliżej piersi i zerknęła na zegar. Po kolacji zacznie przygotowywać się do wyjścia. Nie pozwoli, by Gabriel samotnie włóczył się po Ravensport. Nie, kiedy nie miał wystarczająco dużo mocy i nie kiedy ledwo wygoił rany i zregenerował swoją magię.

Ellen zauważyła, że pomimo wybuchów magii wojownicy nie tracili nad sobą kontroli i zastanawiała się jaki jest tego powód. Ona sama wciąż pozostawała sobą. Zarumieniła się na wspomnienie spędzonej nocy z Nicholasem, kiedy niejako zmusiła go do tego, by ją wziął. Odniosła teraz wrażenie, że sama posiadła taką magię, że była odporna na to, co działo się na polu bitwy. Reszta wojowników była zbyt ranna i zmęczona, by chociażby myśleć o konsekwencjach skupienia aż tak dużej ilości energii.

Po kilku minutach poczuła, że zmaga ją sen. Zegar tykał równomiernie wystukując usypiający rytm. Ellen zapadła w głęboki sen.

Wybudziła się gwałtownie i zaczerpnęła powietrza. Miała zły sen. Bardzo nieprzyjemny, ale nie pamiętała niczego. Spanikowana rozejrzała się po pokoju i poczuła dreszcz zdenerwowania, kiedy zauważyła, że ogień w kominku praktycznie wygasł, a cały pokój pokryty jest w mroku. Spojrzała na zegar. Dochodziła dwudziesta druga. Przegapiła kolację, ale to nic. Najważniejsze, że Gabriel na pewno jeszcze nie wyszedł.

Wyszła w kompletnej ciemności na korytarz i przyłożyła ucho do drzwi Gabriela. Usłyszała cichą muzyką dochodzącą z wnętrza, więc odetchnęła z ulgą i wpadła z powrotem do swojej sypialni. Wyciągnęła strój i obejrzała go dokładnie z każdej strony. Wyczyściła noże i przytwierdziła je do pasa. Z trudem pozbyła się ciasnej sukienki i gorsetu. Odetchnęła z radością łapiąc powietrze w nieskrępowane niczym płuca. Wcisnęła się w kombinezon i ciasno związała włosy w węzeł. Rzuciła ostatnie spojrzenie w lustro.

Wyglądała koszmarnie. Cała jej twarz krzyczała, żepotrzebuje snu. Cienie pod oczami, zaciśnięte wargi i matowe włosy bardzo jąpostarzały. Zdenerwowana powoli otworzyła drzwi. Muzyka z pokoju Gabrielaucichła, ale nie słyszała, by wychodził, więc chowając się w cieniach korytarza i unikając innych mieszkańców powoli wyszła tylnym wyjściem.

Padało i wiał zimny wiatr, ale postanowiła, że nie będzie zwracać na to uwagi.

Skryła się w cieniu za bramą. Przeklęła, czując jak pierwsze lodowate krople deszczu zaczynają spadać na jej twarz i odkrytą skórę karku. Zaczęła się denerwować, kiedy czas mijał minuta za minutą, a Gabriel się nie pojawiał.

Tron z kości [18+]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang