Rozdział 74

177 17 9
                                    




Nicholas

Przez dłuższa chwilę Nicholas nie miał zielonego pojęcia, kto tak strasznie wrzeszczy, aż doprowadza go do granic szaleństwa. Dźwięk był ogłuszający, przeszywający, wysoki i dobywał się... z jego własnej piersi.

Kiedy tylko to sobie uświadomił, od razu przestał.

Generał miażdżył jego nadgarstek. Nicholas raz po raz słyszał nieprzyjemne chrupnięcia kości, kiedy pasożyt pastwił się nad jego pokiereszowanej ręce.

Zacisnął wargi, ze wszystkich sił próbując wyrwać się z bezlitosnego uścisku, ale bezskutecznie. Pasożyt był ogromny i niezwykle silny, choć alkohol powinien osłabić jego moc. Chwiał się wszakże na długich, szerokich nogach, ale i tak wciąż utrzymywał w pionie i to nawet wtedy, kiedy Nicholas kopnął go w kostkę.

Do generała skwapliwie doskoczył kapitan, który najpewniej chciał wspomóc przełożonego. Generał jednak zbył go lekceważącym machnięciem kwadratowej dłoni, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Nicholas nie jest dla niego żadnym przeciwnikiem. Najgorsze było to, że sam Nicholas zaczął w to wierzyć.

- Sądzisz, że sam sobie nie poradzę? Z takim chudzielcem?! – Generał wrzasnął na cały głos.

Skarcony pasożyt odsunął się pospiesznie i stanął tuż obok kobiet, które powoli i ociężale zaczęły podnosić się z podłogi. Wciąż były oszołomione i odurzone.

- Co tu robisz, bellator? – warknął generał, mocniej ściskając nadgarstek Nicholasa.

Chłopak zaklął i zagryzł wargę do krwi.

- Czego chcesz, ty żałosny psie? – Pasożyt opryskał go cuchnącą, brązową śliną. – Dlaczego tu myszkujesz?

Nicholas milczał, gorączkowo analizując swoje możliwości. Generał miażdżył mu prawą rękę, co było błogosławieństwem, biorąc pod uwagę fakt, że Nicholas znacznie zręczniej posługiwał się lewą.

Czuł, że kość powoli zaczyna się zrastać, co w tych okolicznościach nie było zbyt pocieszające. Jeśli krzywo się zrośnie, będzie musiał niezwłocznie ją złamać. Przecież dopiero co przechodził przez ceremonię, więc jego umiejętności lecznice stały dzisiaj na wysokim poziomie. Musiał to jakoś wykorzystać. Nie może przecież od razu się poddać. Nie w ten sposób.

Poczuł przypływ orzeźwiającej i pokrzepiającej magii i na razie stłamsił ją w sobie, by pasożyty nie ujrzały jak między jego palcami przeskakują wiązki magii. Niech myślą, że jest słaby jak kocię.

Nicholas zrozumiał, że szansę może znaleźć w fakcie, że generał był zbyt pewny siebie i ta bezrefleksyjna pewność mogła przynieść mu zgubę. Wystarczyłoby przecież, żeby Nick po prostu wbił mu palce w oczodoły, albo w miękki fragment na szyi tuż pod gardłem.

Nicholas wiedział, że musi celować w głowę, bo inaczej szanse na powodzenie jego ucieczki były znikome. Ruszył więc wolno lewą ręką i delikatnym, niezauważalnym ruchem zaczął odpinać od pasa nóż. Generał jednak ku jego rozpaczy był szybszy i schwycił rękę Nicholasa, wyłamując mu palce.

Zacisnął szczęki i milczał, dokonując tym nadludzkich rzeczy. Ból był obezwładniający.

- Jak zwykle – żachnął się z niechęcią pasożyt. – Nie potraficie wygrać w rzetelnej walce. Wciąż tylko żałosne podchody i niehonorowe sztuczki. Co zamierzałeś mi zrobią tą wykałaczką? Wydłubać resztki kolacji z zębów? – zarechotał i odrzucił na bok nóż Nicholasa.

Pchnął go mocniej na stół. Mebel z piskiem przesunął się po podłodze i Nicholas na chwilę stracił równowagę. Zachwiał się na nogach i upadł, pociągając za sobą niestabilnie stojącego generała. Posłał my mocne kopnięcie między nogi i parasitus jęknął, zginając się wpół i puszczając wolno ręce Nicka.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now