Rozdział 47

255 19 1
                                    

Ustalono, że następnego dnia Hiron przeprowadzi badanie trucheł pasożytów. Nie chciał oczywiście tego robić i dlatego też toczono długie nocne dyskusje, by go do tego zmusić. Ku jego rozczarowaniu niestety na nic zdawały się jego szeroko przedstawione argumenty, jakoby przeprowadzenie tej obrzydliwej czynności znacznie nadszarpnęłoby jego poczucie estetyki. Bellator nie mogli tego pojąć i w końcu musiał im ulec.

Siedział więc przy jadalnianym stole i pałaszował śniadanie niemal robiąc widelcem dziury w talerzu. Rzucał wszystkim groźne spojrzenia i w ciszy pochłaniał porcję za porcją.

W takich chwilach Hron uświadamiał sobie, że znacznie lepiej żyłoby mu się poza tym domem, a nawet poza tą krainą. Mógłby zaszyć się w jakimś miejscu, w którym nikt go nie zna i nikt nie zmusza do czegoś tak obrzydliwego jak grzebanie w gnijących pasożytach. Magom łatwo było się skryć i przystosować do zmieniających warunków, a on przecież był w tym doskonały.

Z drugiej jednak strony, trochę bawiło go jak bardzo są od niego uzależnieni. Ach, no i najważniejsze: świetnie spędzał czas z Ellen. Już dawno nie czuł się taki młody i odświeżony. Martwił się jednak, że zaczyna być od niego zbyt zależna. Musi to wkrótce ukrócić i przypomnieć jej, że są jedynie przyjaciółmi.

Nie mógł pozwolić sobie na to, by zaczęła wyobrażać sobie rzeczy, których między nimi nie było. Chodziło mu oczywiście o głębsze uczucia. Nie mógł zaprzeczyć, że czuje do niej pożądanie i rodzaj napastliwej i wysoce nieprzyjemnej zaborczości oraz irracjonalnej tęsknoty, kiedy nie miał jej przy sobie oraz to jak doprowadza go do pasji, kiedy nie robi tego, czego od niej oczekuje.

I jeszcze ma czelność mu pyskować. Spojrzał na nią z ukosa i ledwo przełknął to, co miał w ustach. Wyglądała pięknie z chmurną miną. Właśnie nachylała się, by sięgnąć po solniczkę i głęboki dekolt jej sukni odsłaniał to, czego Hiron nie miał ochoty właśnie oglądać.

Zamyślił się. Nie potrafił z nią postępować i nie miał pojęcia, czego od niego oczekuje. Z jednej strony była frywolna i figlarna i mówiła mu te wszystkie rzeczy o braku zobowiązań, które były dla niego jak miód dla uszu, a z drugiej strony dostawała szału, kiedy nie rzucał wszystkiego i nie biegł do niej w podskokach.

Patrzył więc na nią ze złością i urazą i ignorował wszystko to, co mówiła do niego Iris, która siedziała po jego lewej stronie. Rozrywał właśnie w palcach kawałek pieczywa, kiedy Ellen spojrzała na niego i ich oczy spotkały się na kilka sekund. Na niebiosa, jakąż furię dostrzegł w jej wzroku. Powstrzymał się od uśmiechu, ale równocześnie od rozwścieczonego grymasu. Bawiła go i doprowadzała do szału równocześnie.

Chciał ją ukarać, więc sięgnął do niej magią. Lekko, delikatnie zaledwie, ale uniosła opuszczoną wcześniej głowę i posłała mu mordercze spojrzenie. Dostrzegł panikę w jej pospiesznych ruchach i po tym jak spięła mięśnie.

Zdenerwowana odpowiedziała coś zaintrygowanemu Nicholasowi, który najwyraźniej był wyczulony na najmniejsze zmiany w jej nastroju. Hiron zacisnął pięści i z podłym uśmieszkiem na ustach sięgnął głębiej, pieszcząc wnętrze jej ud.

Uciekła wzrokiem, bojąc się, że mag dostrzeże jej reakcję. Cóż, jakby już nie widział, co się z nią dzieje. W końcu odpowiedział Iris na zadane wcześniej przez nią pytanie, nie przestając nęcić i dręczyć Ellen. Po chwili usłyszał jak głośno odsuwa krzesło i wybiega z jadalni. Zastanawiał się, czy pobiec za nią i w końcu to uczynił.

Dogonił ją, kiedy z zaczerwienioną twarzą wchodziła właśnie na schody. W podskokach pokonał kilka stopni i znalazł się przed nią. Oparł łokieć o balustradę tym samym blokując jej przejście.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now