Rozdział 83

367 19 6
                                    




Ellen

Oddychała spazmatycznie, patrząc na ukochaną twarz. Wiedziała, że walczył z Petroniuszem i wiedziała, że sobie poradzi. To był w końcu jej Hiron, jej cudowny, potężny i niezwyciężony mag. Jej największa miłość. Wyszła mu więc naprzeciw, omijając Petroniusza. Czekała na niego, zaciskając zęby.

- Proszę, Ellen – powiedział drżącym głosem Hiron. – Nie rób mi tego. – Rozpłakał się żałośnie, a Ellen nie mogła znieść jego łez.

Wiedziała o co ją prosi. Widziała ból i strach w jego oczach i to jak walczył, by Petroniusz nie mógł utrzymać go we władaniu. Twarz mu stężała i zaczęła drżeć z wysiłku, ale szedł dalej, pchany przez wolę Petroniusza, który zdawał się sycić ich cierpieniem.

- Błagam – jęknął.

- Nie! Nie, Hironie! Poradzimy sobie – przekonywała go, czując, że serce zaraz pęknie jej z żalu.

Zacisnęła w dłoni miecz, rozglądając się za kimś, kto mógłby im pomóc, ale nikogo nie mogła znaleźć. Nikt nie przybędzie.

Hiron płakał już w głos, kiedy podnosił w górę sztylet, a Petroniusz śmiał, wpatrując w nich z zaciekawieniem, jakby przyglądał się niezwykle ciekawej sztuce.

Jej cudowny mag walczył z nim z całych sił, próbując stawić czoła, ale wciąż poruszał nogami, krzycząc i szlochając. Ellen instynktownie, w obronie przed niebezpieczeństwem wyciągnęła w jego stronę miecz. Nigdy nie sądziła, że będzie mierzyć do niego bronią. To było niemożliwe i to nie mogło dziać się naprawdę, ale działo się, bo z każdą mijającą sekundą, Hiron zbliżał się coraz bardziej.

A potem rozłożyła ręce, wciąż jednak ściskając w dłoni miecz, jakby przykleił się do jej palców. Hiron patrzył na nią białymi jak mleko oczami. Czuła już promieniujące od niego ciepło, tak słodkie i znane.

- Wiem, że mnie nie zabijesz – powiedziała. – Wiem, że uda ci się go przezwyciężyć.

Hiron płakał już w głos, tak głośno, że ten odgłos przeraził ją do granic. Nigdy wcześniej nie słyszała takiego rozdzierającego szlochu. To niemożliwie, że wydzierało się z jego gardła.

Powoli uniósł rękę, a pot spływał po jego bladej twarzy. Przyłożył sztylet do jej serca, a dłonie drżały mu tak mocno, że nóż wysuwał się z zaciśniętych palców, ale potem wzmocnił uchwyt i mocniej przyłożył jego błyszczący czubek do jej piersi. Poczuła ból przecinanej skóry i przez jej ciało przebiegł strach, ale nie mogła zrobić mu krzywdy, nawet by ratować własne życie.

A potem nadludzkim wysiłkiem, z całą siłą jego nieugiętej woli, złapał ją za ramię, w którym trzymała miecz.

Spojrzał na nią oczami, które nie przypominały żaru jego własnych tęczówek. Zdawało jej się, że jeszcze chwila, a ujrzy w nich ich dawny blask, ale wtedy odwrócił twarz i robiąc ostatni krok, szarpnął ją za ramię i nadział się na miecz, który trzymała. Wbił go we własne serce, upadając na nią ciężki jak głaz.

Wrzasnęła, czując jak po jej twarzy spływa jego ciepła krew. Miała ją na policzkach, czole, spływała po szyi i wpadała do ust, kiedy zdzierała gardło od płaczu i krzyku.

Petroniusz śmiał się jak opętany, a wrzask jego ekscytacji, wprawiał ją w przerażenie.

Hiron oddychał jeszcze spazmatycznie, a kiedy uniósł ciężkie powieki, ujrzała w nich błysk ukochanej czerwieni i odbicie własnych uczuć. Miłość tak silną, że nie może rozdzielić jej nawet śmierć. Bo nie może, prawda? Zawsze jest jakieś szczęśliwie zakończenie.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now