Rozdział 80

157 18 1
                                    


Ostatnie tygodnie mijały więc intensywnie, a Hiron wreszcie wybaczył Ellen jej idiotyczne zachowanie. Nadeszły więc czasy, kiedy łączyła ich słodka miłość, tak wielka i nieograniczona, że to aż ich przerażało.

Szeptali sobie czułe słowa, obiecywali gwiazdy z nieba. Planowali dalsze życie i świetnie bawili się wymyślając historie. W wyobraźni urządzali dom, nadawali imiona dzieciom, zwiedzali wszystkie światy. To wprawiało ich w cudowny nastrój.

Kiedy jednak siły Petroniusza nadciągały, Hiron wrócił do nagabywania swojego krewnego. Umieścił i jego i kobietę w innej kryjówce, by nie trzymać w jednym miejscu dwóch sanguis. Dziewczyna miała przejść przez pierwszą inicjację i Hiron pozwolił Ellen w ukryciu przyglądać się temu obrzędowi.

Ostatnie dni pełne były chaosu, strachu i zniecierpliwienia. Bitwa miała rozpocząć się jutro, choć Hiron był niespokojny. Wysłał posłańca do Nicholasa z informacją, by rozważył przeniesienie kryjówki głębiej w miasto, ale nim zdążył otrzymać odpowiedź, cały dom zatrząsnął się w posadach.

Cisnął magią, cudem tylko utrzymując w całości zbiór cegieł, stalowych prętów i drewnianych belek. Petroniusz zaatakował dzień wcześniej, ciskając w miasto głazami z oblężniczych maszyn.

Mieszkańcy domu rzucili się w rozpaczliwym pędzie do zbierania broni, strojów i innych elementów niezbędnych do walki. Hiron zastanawiał się, ile kryjówek zostało zniszczonych.

Sięgnął pośpiesznie magią do Dragana, maga z innej krainy i z ulgą odnotował, że żyje. Nicholasowi także nic nie dolegało, więc zabierając ze sobą wojowników, ruszyli prosto na pole bitwy.

Konie szalały z wyczerpania, kiedy wszyscy zacinali je niemal na śmierć. W końcu zatrzymali się na wzniesieniu i Hiron ujął za dłoń Ellen. Petroniusz lewitował i na jego komendę pasożyty ładowały głazy, by uderzać nimi w miasto.

Hiron zbiegł ze wzgórza i zbierając w sobie magię wypuścił jej potężny ładunek w stronę szalonego maga. Ich magia ścierała się na nieboskłonie i byłby to piękny widok, gdyby tylko nie taki przerażający.

Czas płynął mu w zwolnionym tempie, nie widział niczego, tylko Petroniusza, z którym ścierał się w walce. Czuł maleńką piąstkę Ellen, czepiającej się jego pleców. Wreszcie, kiedy niemal opadł już z sił, ujrzał Nicholasa i Dragana, którzy przybiegli do niego w sprawie wydania rozkazów.

Powinien wziąć się w garść, ale pojedynek z Petroniuszem tak go wykończył, że ledwo zbierał myśli. Gdzieś na obrzeżu świadomości wciąż myślał o Iris i o tym, że zapewne zginęła, w którejś z kryjówek. Musiał o tym powiedzieć Ellen, ale jeszcze nie teraz.

Harmider i hałas utrudniały mu skupienie. Był rozkojarzony, wykończony i ostatecznie zadowolony, że Petroniusz zniknął chociaż na moment z nieboskłonu, ale cena była wysoka.

Rzucił szybkie spojrzenie Ellen. Stała obok niego, patrząc z miłością i dodając mu otuchy samą swoją słodką obecnością. Minę miała zaciętą, ale zdesperowaną i skupioną na tyle, by Hiron mógł chociaż w połowie nieco uspokoić zszargane nerwy.

Rozejrzał się po polu. Wiedział, że kamieniste fortece na nic się zdadzą wobec katapult pasożytów. Nawet jeśli Petroniusz nie był na tyle silny, by zniszczyć je magią, to miał ku temu techniczne możliwości. Hiron musiał zrobić wszystko, by jak najdłużej utrzymać je w całości. Podejrzewał, że Petroniusz oszczędza magię na coś ważniejszego, niż kamienna ściana. Nie wiedział tylko na co.

Wielkie machiny oblężnicze w akompaniamencie skrzypienia i wstrząsów ziemi sunęły niczym rozlazłe potężne potwory. Pasożyty ustawiały maszyny naprzeciwko skalistych fortec i napędzani tajemnymi sztuczkami Petroniusza, za pomocą magii ciskali głazy na katapulty.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now