Rozdział 76

149 17 1
                                    




Hiron

Hiron jęknął bezgłośnie, wykorzystując resztki powietrza nagromadzonego w płucach. W głowie kłębiło mu się od myśli. Główna, która nie dawała mu aktualnie spokoju, to ta mówiąca o tym, że postąpił jak idiota, próbując być honorowym. Być może Gabriel był jego ostatnią deską ratunku, a on ot tak się go pozbył. Cóż, może chociaż on się uratuje.

Hiron w zastraszającym tempie tracił siły. Być może niemal wszystko miało związek z tym, że nie mógł złapać oddechu. Po prostu nie mógł. Nie był przecież w stanie poruszyć piersią. Spowolnił swoje tempo, choć wiedział, że to bezcelowo i tylko na chwilę oddala moment własnej nieuchronnej śmierci.

Zamknął oczy, posyłając ostatnią bezwładną myśl do Ellen i od razu się od niej odgradzając. Nie chciał, by widziała go takiego: bezbronnego i martwego.

Bezwładna masa ciał napierała na niego i coraz bardziej przyduszała. Hiron odniósł wrażenie, że pękają mu żebra i rzeczywiście tak było, bo z marazmu, w którym właśnie się znalazł i w którym dryfował bezwładnymi myślami, wyrwał go wrzask. A mianowicie własny wrzask bólu. I ten ból na chwilę go ocucił. Znalazł szparę w napierających na niego ciałach i gwałtownie, desperacko zaczerpnął powietrze w płuca.

Może jednak mu się uda... Może przeżyje... Może...

Tyle może...

Zacisnął powieki i zagłębił się w sobie tak głęboko jak tylko potrafił. Znalazł maleńkie mgnienie magii, ale znalazł przede wszystkim twarz Ellen. Jej słodkie wspomnienie zabierze do grobu. Nie! Nie może tak myśleć. Musi do niej wrócić. Przecież ona sobie bez niego nie poradzi. Zginie w mgnieniu oka, jeśli nie będzie jej strzegł. Musi żyć dla niej. Tylko dla niej.

Szarpnął za widmową nić magii i zmusił ją, by wyszła mu naprzeciw. Wzrastała coraz bardziej, a Hiron przypomniał sobie, że był przecież potężnym magiem. Jednym z najpotężniejszym. A skoro jest taki potężny, to co stoi na przeszkodzie temu, by uwolnił magię?

Zaśmiał się, widząc jak jego ciała powleka się intensywną czerwienią. Magia parzyła zarówno pasożyty jak i jego oszalałych pobratymców. W panice pospiesznie zaczęli się od niego odsuwać i cofać jak zranione zwierzęta.

Hiron kątem oka zauważył pasożyty opuszczające namiot i biegnące za Gabrielem.

Głupcy, myślał, położyli na mnie kreskę, myśląc, że jestem już właściwie trupem. Ale mnie tak łatwo nie można zabić.

Krzyknął, uwalniając powietrze z płuc. Przesunął się na łokciach i ciężko podniósł, ignorując ból w żebrach i odzywającą się ranę zadaną przez Silora. Z trudem uciekł przed bezwładną masą i stanął na drżących nogach, podpierając się na ścianie namiotu.

Powiódł wzrokiem po kłębowisku ciał, westchnął, odgarnął z czoła opadające włosy, uśmiechnął się krzywo: łobuzersko, chłopięco i przerażająco zarazem, a potem uwolnił magię.

Wszystko stanęło w płomieniach.

Ellen

Ellen śniła niespokojne sny: o światłach, hałasach, błocie i pasożytach... Odetchnęła z ulgą, kiedy w końcu udało jej się obudzić. Usiadła na łóżku, chowając twarz w dłoniach i spazmatycznie oddychając. Cała ociekała potem, choć w pokoju było bardzo chłodno. Położyła się z powrotem i wsunęła pod kołdrę zarzucając ją na głowę i robiąc wszystko, by się uspokoić. Docisnęła pięść do serca i odliczała uderzenia tak jak nauczył ją Hiron.

Jedno, drugie, trzecie, czwarte. Przy pięćdziesiątym straciła rachubę, ale wcale nie poczuła się lepiej.

Wciąż drżała, próbując zasnąć, ale targało nią tyle nieprzyjemnych emocji, że ostatecznie wstała i dokładnie opatuliła się szlafrokiem. Podeszła do okna, wpatrując się w noc i przeczesując wzrokiem nieznane zaciemnione krawędzie i cienie. Księżyc świecił jasno i pewnie dlatego miała takie koszmarne sny. O pełni człowiek zachowywał się inaczej.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now