Rozdział 36

226 27 2
                                    




Przed śniadaniem wszyscy zainteresowani zebrali się w sali, w której niegdyś wyprawiono zaręczyny Iris i Georga. Nicholas siedział u szczytu stołu i całkowicie ignorował Ellen. Przed sobą trzymał kartki i pióro w lewej ręce. Dopisywał notatki, przekreślał coś i stukał nim o blat. Zmierzwione włosy opadały mu na oczy, a Ellen poczuła palącą potrzebę dotknięcia go. Siedziała jednak z dala i obserwowała z bólem w sercu.

Gabriel zajął miejsce po jego prawej stronie. Miał na sobie granatową koszulę, a perfekcja wystylizowanej fryzury była jeszcze bardziej zauważalna przy nieładzie Nicka.

On z kolei zerkał co jakiś czas na Ellen z zagadkowym spojrzeniem. Zastanawiała się, co mu chodzi po głowie i zganiła się za te myśli. Nie po to spędziła tyle samotnych nocy pełnych rozpaczy, żeby ponownie wrócić do punktu wyjścia. Obok przecież siedziała Sharon i niespecjalnie się z tym kryjąc, trzymała dłoń na jego udzie.

Hiron posyłał Ellen dodające otuchy uśmiechy, ale wkrótce z tego zrezygnował. Dziewczyna nie była w stanie się skupić i każde jego działanie było bezcelowe. Obserwował więc Iris, Georga i kilku bellator z Chindale zaproszonych na naradę.

Nicholas mówił długo spokojnym i rzeczowym tonem. Poprosił, by nikt mu nie przerywał do momentu kiedy nie skończy i wszyscy z trudem powstrzymywali się od zadawania na bieżąco pytań. Ellen pociły się dłonie, kiedy słuchała o armiach pasożytów.

- Martwi mnie zniknięcie Silora – powiedział. – Jest niesamowicie ważnym sojusznikiem, dlatego wierzę, że jego bellator i tak ruszą z nami.

Odpowiedziały mu szmery zapewnień i poparcia o wzięciu udziału w wojnie.

- Nie było łatwo patrzeć na panoszących się pasożytów. W waszej krainie nic ich już nie powstrzymuje. Nie miejcie jednak wyrzutów do siebie z tego powodu. – Powiódł po nich wzrokiem. – Nic byście tam nie zdziałali. I cieszę się, że trafiliście do nas. Tutaj możemy stawić im czoła. Przygotować się i obmyślić plan działania.

- Nicholasie, pracowaliśmy z Gabrielem nad planami i z chęcią przyjmiemy pomoc od ciebie.

- Tak, oczywiście. Zaraz zasiądziemy do planów. – Spojrzał na Orsona, który najwyraźniej w zastępstwie Silora zarządzał pozostałymi bellator z Chindale.

Nick zerknął na Hirona.

- Zostaniesz i nam pomożesz? – powiedział mocnym głosem, który Ellen podziwiała.

Hiron spojrzał na jej twarz i wyraźnie coś rozważał. Kiedy posłała mu uśmiech, skinął głową. Narada zakończyła się dla większości. W pomieszczeniu zostali tylko Nicholas, Gabriel, Iris, George, Orson i Sharon. Ellen opuściła salę z ulgą. Siedzenie tam i przysłuchiwanie się opowieści Nicholasa było ponad jej nerwy. Ruszyła w stronę sypialni, kiedy poczuła czyjś delikatny dotyk na dłoni. Zerknęła za siebie i ujrzała Gabriela.

Stał zaledwie centymetry od niej. Koszula opinała muskularne ramiona. Pochylał się nad nią, a mimo to i tak wyraźnie górował nad jej drobną sylwetką. Jego twarz była blada, a oczy roziskrzone dziwnym blaskiem. Szarpnęła ręką i odsunęła się od niego. Nie pamiętała już, kiedy po raz ostatni z nim rozmawiała.

- Czy z Nicholasem wszystko w porządku? – Jego głos był boleśnie znajomy. Zagryzła wnętrze policzka.

- Zapytaj go. Na pewno najlepiej ci wszystko wyjaśni.

Gabriel posłał jej kwaśny uśmiech.

- Powie to, co będę chciał usłyszeć. Natomiast ty mogłaś coś wczoraj zauważyć.

Ellen wzruszyła ramionami i postanowiła skłamać.

- Zachowywał się całkiem normalnie.

Zrobiła kilka kroków przed siebie, a wtedy znowu złapał ją za dłoń i Ellen ponownie gwałtownie i ze złością ją zabrała.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now