Rozdział 69

180 15 5
                                    




Ellen zaspała na śniadanie i kiedy otwierała drzwi od sypialni, szeroko ziewnęła, pocierając oczy i wtedy wpadła na czyjeś ciepłe ciało. Odskoczyła i zaczęła przepraszać, ale odpowiedziała jej intensywna, ciężka cisza.

To był Hiron. Pachniał nocą, ale równocześnie cuchnął krwią. Musiał dopiero wrócić, skradając się tylnym wejściem, skoro zapach nocy wciąż się na nim utrzymywał. Zmierzyła taksującym spojrzeniem jego czarny ubiór i na dłużej zatrzymała wzrok na żółtych plamach. Włosy skręcały mu się z wilgoci, a ręce schował za plecami. Na jego twarzy rysowało się poczucie winy i zdenerwowanie. Zaklął pod nosem.

- Coś ty zrobił? – zapytała ostro.

Zmrużył czarne oczy i ignorując ją jak gdyby nigdy nic ruszył przed siebie. Złapała go za ramię i zatrzymała w półkroku. Westchnął przeciągle, imitując bezgraniczne znudzenie.

- Cóż, nie sądziłem dotychczas, że jesteśmy już na takim etapie z naszą relacją, że nagle muszę spowiadać ci się, gdzie chodzę i co robię – powiedział złośliwie.

Tym tylko ją rozwścieczył. W chwili, w której to pojął, próbował jeszcze ratować sytuację żartem, ale słowa już padły, więc nie udało mu się niczego więcej ugrać.

- Mówię poważnie, ty draniu! – syknęła. – Dlaczego cuchniesz pasożytem?

I w momencie, w którym Hiron wciągnął powietrze i uciekł wzrokiem w bok, pojęła czym się zajmował.

- Znalazłeś ich? – Podejrzliwie zmrużyła oczy.

Odsunął się nieco, ale ruszyła za nim.

- Zasłużyli na to – powiedział i zacisnął szczęki, wpatrując się w nią z uporem.

- Co im zrobiłeś? – Ellen skrzyżowała ramiona na piersi.

Nerwowo przeczesał włosy, wprawiając je w istny rozgardiasz. Gdyby tylko zobaczył jak wygląda i jak prezentuje się jego zawsze idealny strój, chyba by się rozpłakał.

Hiron rzadko się denerwował. Naprawdę rzadko. Mało rzeczy wyprowadzało go z równowagi, a jeszcze mniej wprawiało w niekomfortowy nastrój. Było jednak kilka takich momentów w jego długim życiu i wszystkie związane z Ellen.

- Powtarzam raz jeszcze – powiedziała wolno. – Co im do cholery zrobiłeś, Hironie?

Och, jakże uwielbiał sposób w jaki wymawiała jego imię. Nawet jeśli była na niego wściekła. Wyciągnął dłoń w jej stronę i przez krótką chwilę myślał, że pozwoli mu dotknąć miękkiego policzka, bo zmrużyła nieco oczy, ale wtedy odsunęła się gwałtownie, kiedy ujrzała smugi żółtej posoki. Skrzywiła się z obrzydzeniem.

- Prosiłam, byś tego nie robił – odparła chłodno. – Prosiłam, a w zasadzie błagałam, byś uszanował moją wolę.

- A ja się nie zgodziłem! – zawołał ze złością. Źrenice zabłysły czerwienią i Hiron mógł jedynie zaciskać pięści. – To moja zemsta, Ellen – powiedział już ciszej. – Nie masz prawa mi jej odbierać, bo należy tylko do mnie. Przecież widziałem, co robił ci Glista. Jeśli sądziłaś, że przepuściłbym taką okazję, to byłabyś szalona. Doprawdy Ellen, czasami jesteś taka naiwna. Mnie nie mówi się, co mogę robić, a czego nie robić. Zapamiętaj sobie tę jedną prostą zasadę. Nie waż się niczego mi zabrać.

- A może – zaczęła hardo, choć widział na jej twarzy wyraz urazy – chciałam, by to była moja zemsta? Odebrałeś mi ją.

- Nie blefuj, skarbie – powiedział z protekcjonalnym uśmiechem na pełnych wargach.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now