Rozdział 37

210 24 0
                                    




Ellen przeżywała swoiste deja vu dekorując salę na przyjęcie. Tym razem zaplanowano spotkanie ze znacznie mniejszym rozmachem, niż wcześniej. Kilka wazonów kwiatów i żółte serpentyny. Hiron dwoił się i troił, próbując ją rozbawić, tworząc zwierzęta z materiałowych szarf. Robił śmieszne miny i udawał bardzo, naprawdę bardzo zmęczonego machaniem dłońmi. Pracowali ramię w ramię i zaśmiewali się z siebie wzajemnie.

Hiron postanowił zaczarować fortepian, by sam przygrywał do tańca. Dzięki temu Nicholas i Gabriel mieli wolny wieczór i również oni mogli całkowicie oddać się radości świętowania. Ellen patrzyła na maga, który w kącie pomieszczenie, starał się ułożyć obrus, by ukryć zniszczenia stolika, których sam dokonał, popisując się przed nią panowaniem nad ogniem.

- Miło się na was patrzy, Ellen. – Iris dotknęła dłonią jej policzka.

- Tak, uszczęśliwia mnie – przyznała z uczuciem.

- Miałam kiedyś przyjaciela – powiedziała ze smutkiem Iris. – Widzę naszą przyjaźń w waszej. To cenny dar. Strzeż go.

Ellen uśmiechnęła się do niej.

- Nie mam zamiaru jej stracić. Jest jednym z nielicznych jasnych punktów w moim życiu. – Patrzyła jak Hiron klnie pod nosem, kiedy obrus ciągle się zsuwał.

- Pomogę mu. – Iris poklepała Ellen po policzku i udała się w stronę maga.

Ellen rozstawiła ostatnie wazony z kwiatami i z satysfakcją rozejrzała się po pomieszczeniu. Obróciła się na pięcie i natrafiła na błyszczące oczy Sharon.

- O, pięknie tu urządziłaś – powiedziała z uśmiechem na ustach, a Ellen przyjęła postawę bojową. Rzadko kiedy rozmawiała z tą dziewczyną i wolała tego unikać.

- Dziękuję – odparła z podejrzliwością.

Sharon powiodła chudą dłonią po różach i ukuła się w palec.

- Jestem ci naprawdę zobowiązana za to, że tak bardzo się postarałaś.

Ellen mrugała zdziwiona. Ujrzała Hirona, który zaniepokojony ruszył w jej kierunku.

- Mam głębokie podejrzenie, że Gabriel mi się dzisiaj oświadczy.

Ellen struchlała, ale nie dała się sprowokować.

- Tak? – Uniosła brwi. – Po wszystkim złożę wam gratulacje.

Sharon przesunęła czarną kurtynę włosów na prawe ramię.

- Nie przeszkadza ci to? – zapytała z ciekawością.

Sanguis pokręciła głową.

- W najmniejszym stopniu. Mam nadzieję, że go uszczęśliwisz – powiedziała ze słodkim uśmiechem.

W tej samej chwili mag przybył jej na ratunek i znalazł pretekst, by wyprowadzić ją z sali. Mocno trzymając ją za ramię pociągnął w stronę zaciemnionego korytarza. Pozwolił jej otrzeć łzy. Zadarła brodę i spojrzała na niego z mocą, dając mu znać, że wszystko już w porządku, że wzięła się w garść.

- Chodź ze mną, głuptasie. Wybierzemy ci suknię, żeby żadna gwiazda na niebie nie lśniła bardziej, niż ty.

Ellen parsknęła śmiechem i ucałowała go w pergaminowy policzek. Smakował papierem. Lubiła te smak. Smakował przyjaźnią.

***

Carla była zachwycona. Hiron zrobił wszystko, by suknia Ellen była najpiękniejsza jaką kiedykolwiek widziała pokojówka, a w całym Ravensport nie było innej kobiety, która znałaby się na modzie lepiej, niż ona.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now