Rozdział 61

156 15 0
                                    


Przedzierali się przez opustoszałe pola. Słońce jasno świeciło i wskazywało im drogę. Kierowali się przecież na wschód. Wędrowali inną drogą, starając się zgubić pościg, który za nimi zorganizowano. Czuli na plecach zdeterminowane oddechy parasitus, ale brnęli dalej, umykając z każdym zrobionym przez siebie krokiem.

Mieli nieco ułatwione zadanie ze względu na zaklęcia kryjące, które rzucali Hiron i Calon. wykańczały ich, ale nie było innego wyjścia, by bezpiecznie umknąć. Szybkim tempem minęli kilka gospodarstw, rzucając im tęskne spojrzenia i marząc o miękkim, wygodnym łóżku.

Hiron szedł pierwszy. Za nim podążał Nicholas. Gabriel ciągnął przywiązanego Silora, który na nowo zatopił się w swoich majakach. Pochód zamykał Calon. Magowie od opuszczenia obozu nie zamienili ze sobą żadnego słowa. Atmosfera była ciężka i nieprzyjemna, ale bellator całkowicie ją ignorowali.

Powoli zmęczenie dawało im się we znaki i szukali jakiegoś miejsca na spoczynek, by złapać chociaż godzinę snu. To było niebezpieczne, ale niebezpieczne byłoby też skrajne wycieńczenie.

Zatrzymali się na skraju lasu i podążyli w jego głąb, szukając zakrytego i ocienionego miejsca wystarczająco obszernego, by skryło piątkę mężczyzn.

Hiron złapał chwilę oddechu i zamyślony zagłębił się w magii. Oparł się o pień drzewa i ścisnął palcami przegrodę nosową, walcząc ze zmęczeniem. Nie myślał o Ellen już od kilku godzin. Był zbyt skupiony na misji i miał za dużo na głowie. Czuł, że żyje i to było dla niego najważniejsze, więc nie miał żadnych wyrzutów sumienia, że ją ignorował. W końcu postanowił sprawdzić, co u niej. Wniknął w nią i odczuł, że się ukrywa. To było bardzo dziwne.

- Ellen! – wrzasnął nieco już zdenerwowany, gorączkowo przeszukując i przebijając się przez własną magię.

A ona go odrzuciła. Żachnął się wściekły i spróbował znowu.

- Otwórz oczy do jasnej cholery!

Nic się nie zmieniło. Otaczała go gęsta czerń. Jego magia była niemal powolna i ociężała. Zablokowana i niemal bezsilna. W dodatku Ellen z nim walczyła. Czuł jej słaby, ale zdeterminowany opór.

A w końcu musiała otworzyć powieki, bo ujrzał pasożyta.

To wrażenie było niesamowite, bo nie było żadnego, absolutnie żadnego uzasadnionego powodu, by Ellen mogła wpatrywać się na onanizującego się parasitus.

Teraz jej oczy były otwarte i widział nimi, jak obrzydliwy pasożyt masturbuje się, wpatrując się w Ellen. Wyczuł, że jest obnażona, zrozpaczona i przerażona. Dał się ponieść emocjom. Warknął, przeklął i wściekłość zalała go wyrywając się czerwienią. Sądził, że jeśli odwróci się plecami do reszty, to nikt nie zauważy jego wzburzenia. Nie wiedział jednak, że były to próżne nadzieje, bo nawet Silor nie przegapił tego jak płonie magią. Był obleczony szkarłatnym płomieniem, nad którym nie mógł zapanować.

Cisnął magią w stronę Ellen, by zabiła to ścierwo i napotkał kolejny opór. Próbował raz po raz i w końcu poczuł, że Ellen cierpi.

Wycofał się, choć z nadludzkim trudem. Odetchnął głęboko, próbując pozbyć się gorejącej magii i skryć ją z powrotem we wnętrzu, ale odniósł wrażenie, że jego żyły nie pomieszczą ani kropli więcej. Gwałtowne emocje wydobyły z niego zasoby, których istnienia się nie spodziewał.

Chciało mu się wyć z wściekłości na siebie. Zignorował ją, a teraz była w niebezpieczeństwie, a on nic nie mógł na to poradzić. Był bezsilny, a nienawidził taki być. Najbliżej niego stał Nicholas. Hiron dostrzegł na jego twarzy wyraźne zaskoczenie i konsternację.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now