2. Ale tak będzie lepiej 🎤

318 26 12
                                    

Rodzicielstwo było dla niego czymś nowym, a za razem bardzo odpowiedzialnym, chociaż wcale nie był tatą na pełnym etapie. Po narodzinach jego syna, Briana matka małego stwierdziła, że ona będzie chciała go wychowywać na Hawajach i wyjeżdża z Anglii do swojej rodziny, przez co został oddzielony od Freddiego, ale to nic straconego, przynajmniej jeśli chodzi o towarzystwo. Miał Eleanor, z którą pogodził się i dziewczyna w końcu zaakceptowała małego członka jego małej rozpadniętej rodzinki, ale wracając do małego Tomlinsona. Louis przez pierwsze pół roku życia odwiedził go z dobre pięć razy, jednak były to specjalne przypadki takie, w których Briana nie mogła się nim zając, więc musiał wtedy lecieć na Hawaje i spędzić z nim czas.

Ale to mu wcale nie przeszkadzało.

Często wspominał czasy narodzin swojego syna, jego uśmiech, uśmiech jego mamy, sióstr i małego Ernesta, ale również i mały uśmiech oraz łezek w oczach... Harrego, jego męża? albo byłego męża. Poszli w dwie różne strony, on miał Eleanor, a Harry? Sam nie wiedział czy kogoś ma, słyszał plotki o Nicku jednak starał się tym nie przejmował, mieli obiecaną przerwę na odbudowę swoich myśli, więc czasem myślał o nich w samotności.

Przerwę One Direction przeżył chyba najgorzej z ich czwórki, nie potrafił odnaleźć się w życiu, czuł pustkę i nie widział dalszego sensu swojej kariery, czuł się taki mały w wielkim świecie. Myślał, bardzo dużo myślał o swojej karierze, zapominając o myślach o Harrym, stwierdził, że jest w stanie wydać w najbliższym kilka piosenek, a nie od razu cały album.

Tak naprawdę chciał tylko przeczekać te osiemnaście miesięcy.

Na Hawajach pogoda różniła się od tej w Anglii, tam często świeciło intensywne słońce, a upały doskwierały, ba występowały dni, w których było naprawdę przyjemnie, cóż... Louis nie trafił w pogodę, przyjechał w największy skok temperatur.

Z niani wydobył się donośny odgłos płaczu, już kolejny w tej nocy, Louis nawet nie zdążył zamknąć oka, a wrócił od Freddiego z dobre pięć minut temu. Przetarł oczy i usiadł na łóżku, odnalazł w ciemno swoje kapciuszki i wstał, kierując się do pokoju naprzeciwko.

- Już... spokojnie, promyczku! - westchnął, mówiąc to poł szeptem. - Wiem, że jest bardzo gorąco... - nachylił się nad łóżeczkiem i wyjął malucha. - Mama powiedziała, że możesz mieć tylko pieluszkę, ale kocyk musisz mieć - dodał, tuż przy jego uszku, a drugą dłonią odszukał smoczek w łóżeczku.

Okazało się, że leżał na drugim końcu, co go bardzo zdziwiło. Zabrał go w dłonie i delikatnie włożył w usteczka dziecka, bez skutku - wypluł.

- Och, czyli smoczek jest be, be? - zaśmiał się smutno, schylając się, aby ponownie go zabrać. - Wiesz co Freddie? Mam dla ciebie deal... okej? - dodał, spokojnym głosem, siadając z malcem w wygodnym fotelu. - Więc, jeśli nie chce... - i wtedy stało się to.

Maluch po prostu na niego zwymiotował, a później zaczął się śmiać.

- Freddie! - pisnął, spoglądając na swoją mokrą koszulkę. - I to była przyczyna twojego płaczu, maluchu? - zapytał, widząc roześmianą minę. - Nie ładnie tak, nie wolno wymiotować na tatę - wywrócił oczyma.

Pokiwał głową i natychmiast wstał, udając się do łazienki. Nie tylko on potrzebował kąpieli, jego syn także, tylko szkoda, że był środek nocy i obaj potrzebowali snu. Kochał zajmować się swoim dzieckiem, jednak wychowywanie go w pojedynkę było czymś bardzo trudnym, tym razem do pomocy nie miał nikogo, cała rodzina Briany pojechała z nią, zostawiając Freddiego i Louisa samych w wielkim domu.

Between two singers → larryNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ