52. Te problemy trzymała w sobie 🎤

129 11 0
                                    

Najbardziej było im szkoda Freddiego, Harry nie potrafił normalnie funkcjonować, Louis jeszcze się trzymał, ale również miał chwilę załamania. Ciotka starszego zgodziła się zatrzymać najmłodszego aż do momentu, w którym w ich życiu ponownie zagości spokój. Freddie nie narzekał, cieszył się, głównie przez zwierzątka, mieszkał na farmie i mógł pomagać czy tych mniejszych. Karmił kotki, pieski, króliczki i nawet świnki, to mu odpowiadało, jednak nie wiedział jakie zamieszanie zagościło w ich rodzenie.

Plotki o śmierci Felicite rozniosły się bardzo szybko, chwilę później cały świat o tym wiedział, a media uczepiły się ich związku, w końcu pokazali się publicznie i przerwali umowę menadżerów, chociaż to akurat mieli głęboko gdzieś. Tutaj najbardziej chodziło o Fizzy.

Harry list czytał codziennie, a później rozpłakiwał się na nowo i tak było aż do pogrzebu. Poszli na niego, ale stanęli na samym końcu, tak aby szybko wyjść. Louis hamował swoje emocje, potrafił to zrobić i utrzymać kamienną twarz, jednak serce złamało się w pół... to był koniec, musiał pożegnać się z swoją siostrą, druga połówka należała do płaczu, a bardziej histerii Harrego, który nie potrafił się uspokoić.

Długo nie wytrzymali, chwilę po rozpoczęciu uroczystości, Harry zrobił się blady jak ściana, a obraz przed jego oczyma był mokry i chwiał się. Za dużo emocji. Louis w ostatniej chwili złamał go i wyprowadził, nie przejmował się utratą chwili na pożegnanie. Harry też był ważny, a takich porywów emocji nie można było ignorować.

Po tym też po jego policzku spłynęła pierwsza łza, Harry już nie miał czym płakać... wyglądał też źle, mało jadł, spał i za dużo myślał. Naprawdę nie wiedział co miał z nim zrobić, nie sądził, że będzie przeżywać to aż tak mocno.

Louis przez to zrobił się bardzo porywczy na tematy związane z śmiercią. Harry często powtarzał, że chciałby zniknąć i dołączyć do Fizzy to również go łamało. Zawsze wtedy wymyślał coś, aby usunąć dziewczynę z jego myśli i swoich, zazwyczaj mu się udawało, co było ogromną ulgą.

Wydawało mu się, że po pogrzebie było lepiej. Harry już nie płakał, ba zdarzyło mu się wybuchnąć, ale nie aż tak jak przed. To było dobre, nie musiał się męczyć z emocjami, Louis mógł spuścić go z oka i pobyć w samotności, potrzebował jej, ale z drugiej strony bał się go zostawić samego.

W dodatku albumy, które zbliżały się wielkimi krokami. Może był dopiero maj albo aż maj, jednak czas leciał tak szybko, że już za chwilę Harry będzie wydawać swój drugi album. Przez całą sytuację z Fizzy wszystko zeszło na drugi plan, przestał jeździć do studia i uparł się na pracę w domu, która wcale nie wyglądała tak jak powinna.

- Hazz, nie męcz się z tym. Wiem, że jesteś zmęczony i wykończony - westchnął, odwracając swój wzrok od kartki. - Nie wypiłeś herbaty, zapewne jest już zimna

- Nie chce jej. Nie mogę iść spać, bo mam za dużo roboty - nie spojrzał na niego, zaczął klikać coś na swojej klawiaturze. - Album wychodzi na początku grudnia, mamy połowę maja... muszę przyśpieszyć, bo nam się nie uda - westchnął, czując jak jego oczy stają się suche. - Podasz mi kropelki do oczu?

- A może zamiast kropelek pójdziesz spać? - zapytał, patrząc na jego skupioną twarz. - To nic nie da jak posiedzisz jeszcze dłużej, jesteś męcz-

- Powiem ci, że da! Nie mam czasu na spanie, muszę to skończyć. Nie mamy wiele czasu, a musimy wykonać muzykę do piosenek i w ogóle nagrać resztę. Nie mogę spać, bo się nie wyrobimy do grudnia! Czego nie rozumiesz?!

- A ile macie nagranych? - odłożył kartkę i długopis, nie potrafił się skupić.

- Cztery - wzruszył ramionami i spojrzał na Louisa, przymknął oczy i głośno westchnął.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now