55. Nie możesz pójść na galę sam 🎤

125 10 1
                                    

- Nadal zastanawiam się po co nas wezwali - mruknął, zamykając za sobą drzwi.

- Film, tylko tyle wiem. Nie chciałem jechać sam, dlatego wybłagałem, abyś ty też jechał - odparł, idąc w stronę swojego samochodu. - Kto prowadzi?

- Mógłbyś ty? Jak mam być szczery, dzisiaj mi się nie chce - zaśmiał się, a ten pokiwał głową i odblokował maszynę.

Weszli do środka i od razu ruszyli, oczywiście po kilku pocałunkach. Freddie był w żłobku, dlatego wychodziło im to na dobre, mogli od razu po rozmowie odebrać z niego malucha.

Jechali w ciszy, Louis wiedział, że Harry potrzebuje spokoju, aby lepiej skupić się na jeździe. Zamienili tylko dwa zdania, a później zapadła cisza, którą zagłuszało ciche radio.

Louisa pochłonęły myśli na temat swojego albumu, miał już napisane wszystkie potencjalne piosenki, które i tak zapewne ulegną zmianie. Nie mógł się doczekać samego procesu tworzenia, był go bardzo ciekawy, sądząc, że kochał przebyć w studiu razem z Harrym.

- Zaraz będziemy na miejscu, skarbie. Budzimy się - szturchnął go kilka razy w ramię. - Louu! - przeciągnął jego imię, a ten ocknął się.

- C-co? - przymrużył oczy i spojrzał na młodszego. - Spałem?

- Jak dziecko - zachichotał. - Wyglądałeś jak Freddie - skomentował, spuszczając na chwile wzrok z jezdni. - Za pięć minut będziemy, jestem ciekawy o co chodzi z filmem. Nie możemy go już poprawić, bo jest w procesie montowania, więc nie wiem o co my chodzi

- Mam nadzieje, że nie będzie Toma i mnie nie wkurwią, bo ja już nie mam na nich nerwów - od razu rozbudził się i zmarszczył swoje brwi.

- Jestem za tym pomysłem. Nie chce mi się z nimi kłócić, bo sam nie mam na nich nerwów - wywrócił oczyma. - Są wkurzający, ale są dobrymi menadżerami - dodał, na co Louis parschnął.

- No może - fuknął, spoglądać na widok za oknem. - W sumie to są chujowi - dodał, wzruszając ramionami.

- Louis!

- No co? Powiedziałem tylko szczerą prawdę - zaśmiał się i ponownie wywrócił oczyma.

I takim sposobem na miejscu zjawili się już dwadzieścia minut później, przed samym wejściem zaczepiła ich grupka fanek, z którymi wykonali sobie kilka zdjęć. Dopiero po tym udali się do biura i wjechali aż na przed ostatnie piętro, ku ich zaskoczeniu zostali skierowani do biura Toma.

Wiedzieli już, że zapewne są tam razem.

- Nie ma co liczyć na spokojne spotkanie - mruknął Louis, wychodząc z windy i od razu łapiąc dłoń Harrego.

- Bądź pozytywnej myśli, może nie będzie aż tak źle? - spojrzał na niego z lekkim uśmieszkiem, a później rozejrzał się za odpowiednim pokojem.

- Ja już znam ich wspólne spotkania. Wyjdę pewnie wkurwiony jak osa - fuknął, wzruszając ramionami.

Harry pokiwał głową i nacisnął klamkę, a później wszedł do środka i natychmiast się przywitał. Mieli rację, oprócz Jeffa był tam też Tom. Louis od razu wstrzymał swój oddech i starał się zachowywać naturalnie, nie potrafił, bo już był wkurzony.

- Lekkie spóźnianie, ale siadajcie - powiedział od razu Tom.

- W szkole już nie jestem - odpyskował Louis, siadając obok Harrego i ponownie łącząc ich dłonie. - Miał być tylko Tom

- Miał być tylko Harry - fuknął, a starszy przeleciał go wzrokiem. Już miał ochotę stamtąd wyjść. - Coś za coś, Tomlinson. Możemy już zaczynać czy masz jeszcze coś do powiedzenia?

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now