65. Jestem z ciebie cholernie dumny 🎤

127 11 3
                                    

Kocham ten rozdział!! 💋

🎤🎤🎤

Trzynasty grudnia przyszedł tak nagle, niespodziewanie i jakby jesień minęła jak jeden dzień. Nastał w końcu ten dzień, premiera drugiego albumu Harrego, ale tym razem nie czuł obaw i nie zamykał się w myślach, teraz chodził uśmiechnięty i podekscytowany. Miał przy swoim boku dwie najważniejsze dla niego osoby, Louisa i Freddiego, przy których nie potrafił wrócić do starego siebie.

Album „Harry Styles" podbił serca fanów, cóż kochał ten album, ale nie wspominał dobrze samej premiery, była to główna zasługa Nicka, który wszystko popsuł. Z drugiej strony, gdyby nie wydał tego albumu, to może nadal byłby z nim? Trudno powiedzieć, jednak cieszył się, że osiągnął tak dużo i odnalazł siebie samego.

Wstał później niż Louis, który w tym czasie pojechał odwieźć Freddiego do przedszkola. Album swoje światło dzienne ukazał równo o północy, ale tym się nie martwił, odłożył swój telefon, a bardziej wyłączył Internet. Napisał do Louisa, że wstał i udał się zjeść śniadanie, które już na niego czekało. Louis przygotował dla niego pyszne kanapeczki i karteczkę z kilkoma miłymi słowami.

Przez co z wielkim uśmiechem zjadł całą porcję, w międzyczasie jeszcze przedzwonił do Jeffa dowiedzieć się dokładniejszy plan dzisiejszego dnia. Bardziej chciał się dowiedzieć, o której powinien zjawić się na miejscu, gdyż na godzinę ósmą wieczorem miał zaplanowany swój pierwszy i prawdopodobnie ostatni występ z tym albumem.

Dowiedział się, że ze spokojem może być na szóstą. Cieszył się i już nie mógł się doczekać, ale z drugiej strony stresował, cóż część piosenek była o Louisie, jednak słowa i znaczenia pochował naprawdę mocno, przez co sam album aż tak bardzo nim nie krzyczał.

Nie martwił się też o Freddiego, bo z przedszkola odebrać go miała Anne, która wybierała się na jego koncert, który odbywał się w samym centrum Londynu. Okazało się też, że przyjaciółka jego mamy mieszka dokładnie na tej samej ulicy i będzie mieć cudowny widok na małą scenę, Anne planowała się do niej wybrać i na jej balkonie spędzić cały koncert, oczywiście z małym Freddiem.

Louis planował nieco zaskoczyć Harrego i wbić się aż przed barierki, była zima przez co mógł spokojne ubrać się na cebulkę i sprawić, aby nikt go nie rozpoznał. Chciał na koniec występu sprawić mu jeszcze większą niespodziankę.

Jeszcze przed odłożeniem telefonu napisał na swoim Twitterze prośbę, aby jego fani nie siedzieli przed ogrodzeniem, tylko poszli do domu i przyszli na wyznaczoną godzinę. Było po pierwsze zimno, a po drugie każdy z nich będzie mieć cudowne miejsce. Znał swoich fanów i wiedział, że niektórzy mogli czekać już kilka dni, co dla niego było kompletnym szaleństwem. Nie chciał, aby większa ich część się rozchorowała.

Dopiero wtedy mógł odłożyć urządzenie, ale i tak zabrał je ze sobą do toalety, chciał mieć ciągły kontakt z Louisem, który mu nie odpisywał... czy prawdopodobnie już wracał do domu.

Chciał już napuszać wodę do wanny, jednak w tej samej chwili jego telefon zaczął dzwonić. W pierwszej chwili myślał, że to jego mąż, ale pomylił się. Uniósł niepewnie urządzenie i przeczytał nazwę kontaktu.

Grace.

- Halo, coś się st-

- Cześć Hazza! Jejku jak ja ci gratuluję! Jestem z ciebie tak mocno dumna, od samego rana mówią o tobie w radiu! Chwalą twój album i nawet puścili kilka piosenek z niego, są cudowne, słuchałem wszystkie... jestem zakochana w „Canyon Moon" i „She"  właśnie! Ta piosenka jest o Olivii? Tak mi się kojarzy i wydaje mi się, że jest!

Between two singers → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz