11. Tego już nie cofniemy, Harry 🎤

320 26 9
                                    

Spotkanie zaplanowali na ostatni dzień stycznia, dokładnie dzień przed urodzinami Harrego. Obaj chcieli zachować pełną prywatność, jaką posiadali przez kilka dobrych lat, chcieli nadal się ukrywać, nawet jeśli ich relacje nie były takie same jak w zespole, a jedyne, co dzieliło ich na tamten moment, to wspólne nazwisko.

Noc była ciężka, przynajmniej dla Harrego, który strasznie stresował się ich pierwszym spotkaniem po dwóch latach, chociaż byli małżeństwem, przez co tego stresu wcale nie powinno być – bzdura, stres był zrozumiały po tak długim czasie rozłąki i próbie odnalezienia nowego siebie.

Spał może z kilka godzin, jednak wcale nie czuł się wypoczęty, zbyt duży stres. Wstał o wiele wcześniej niż planował, słońce dopiero wschodziło, a świat budził się do życia w kolejny zimowy poranek. Przetarł oczy i uśmiechnął się lekko przypominając sobie, że to właśnie dzisiaj, ale ten uśmieszek znikł tak szybko jak się pojawił.

To była wina nerwów.

Wiedział, że zapewne nic nie przełknie, a jeśli jakimś cudem, by mu się to udało to jego żołądek eksplodowałby. Na swoje stopy nałożył ciepłe bamboszki, a na prawie nagie ciało zwykły niebieski szlafrok i w takim wydaniu mógł udać się do kuchni w celu przygotowania sobie ciepłej herbatki z cytrynką, której był ogromnym fanem.

Wyszedł na korytarz i nałożył na sobie kaptur, który posiadł jego szlafrok. Spojrzał się w wielkie lustro, jakie wisiało na ścianie i z lekkim uśmieszkiem, ale też z milionem myśli udał się na schody. Był bardzo pochłonięty własnymi myślami przez co jego kroki były coś niepewne, nie chciał się wywrócić, co było bardzo prawdopodobne.  Ziewnął, zasłaniając usta swoją dłonią, a później zamarł.

- Jednak i tak cieszymy się, że do nas przyjechałeś  - usłyszał uradowany głos swojej mamy.

Zatrzepotał oczyma i aż musiał je przetrzeć. Na kanapie siedział Robin razem z Anne, Gemmą i... Louisem, może i siedzieli tyłem, ale Harry potrafił dokładnie rozpoznać te włosy, te cudowne szatynowe włosy. Przełknął ślinę, a później jego wzrok spotkał się z tym siostry, która chwilę później szturchnęła za ramię Louisa.

I w tamtym momencie serce Harrego zatrzymało się, a później zaczęło bić tak szybko, jakby miało zaraz uciec z jego klatki piersiowej. Louis szybko zrozumiał gest brunetki, a młodszy nawet nie zdążył się otrząsnąć, a jego wzrok spotkał się z jego niebieskimi jak ocean tęczówkami.

Po dwóch latach, w końcu zobaczył w nich swój dom, dawny i wcale mu nieobcy.

- Dzień dobry Harry - odezwał się ciszej niż zwykle, jednak na jego twarzy wymalował się malutki i przeuroczy uśmieszek, a brunet w każdym ciągu stał na schodach bez jakiegokolwiek ruchu. - Przyjechałem trochę wcześniej niż się umawialiśmy... - zaśmiał się nerwowo, spoglądając na Anne, która pokazała mu dwa kciuki do góry. - Jak się spało? - ponownie odwrócił się do niego.

Harry otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak nie mógł. Chciał zrobić tylko jedną rzecz, podbiegnąć do niego, przytulić go tak mocno, wypłakać się w jego ramię i wyznać jak bardzo za nim tęsknił i chciałby go odzyskać.

Ale tego nie zrobił, stchórzył.

- Ee... um... cześć! - uniósł lekko swoją dłoń w górę i pomachał. - J-jak się spało? Um... bardzo dobrze - uśmiechnął się mało przekonująco, jednak jego sztuczny uśmiech szybko zamienił się w ten całkowicie szczery i to tylko i wyłącznie przez ten Louisa.

- Stresuje się - wyszeptała Gemma do ucha Louisa, który na to pokiwał głową.

Stres u Harrego był wymalowany na twarzy. Nie wiedział co miał ze sobą zrobić, czy podejść czy zostać... z jednej strony się bał, ale z drugiej strony i tak nie miał innego wyjścia, od rozmowy z Louisem nie mógł uciec.

Between two singers → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz