53. Kim ona do ciebie była? 🎤

104 13 0
                                    

Louis myślał, że udało im się zwyciężyć... cóż to był dopiero początek. Kilka dni później Harry ponownie przestał być obecny, a z jego twarzy zniknął uśmiech, przez chwilę było tak dobrze, a później ponownie się zepsuło.

Płacz, obwinianie się, nie przespane noce i oburzenie. Louisa to przerosło, zrobił się bardzo porywczy i wyzywał o wszystko, a kiedy był sam po prostu zataczał się w myślach albo szedł walić w worek treningowy. Wszystko musiało iść po jego myśli inaczej wybuchał i już tak kolorowo nie było.

Zachowanie Louisa strasznie bolało Harrego, nie potrafił pogodzić się z śmiercią Fizzy, a jego nerwy wcale nie pomagały, jego humor psuł się jeszcze bardziej. Nie rozumiał jego zachowania, czuł że to on zawiniał, może zbyt mocno się przejmował? Śmierć bliskich osób była na jego czarnej liście, której obawiał się najbardziej.

Mało co się do siebie odzywali, chociaż nadal spali razem. To było u nich normalne, nawet jeśli lekko się pokłócili nie potrafili się rozdzielić. Z jednej strony było to dobre, ale z drugiej nie, Harry nie potrafił spać bez ciała Louisa obok, kochał jego ramiona i oddech na karku.

Wtedy tego nie miał.

Spał dobre trzy godziny, połowę nocy spędził płacząc w toalecie. Nie potrafił się podnieść i zaakceptować pewnych kwestii, bo od pogrzebu dzieliło go już dwa tygodnie. Nie potrafił zrozumieć dlaczego to wszystko się stało, naprawdę pragnął cofnąć czas.

- Jadę dzisiaj do studia, będziemy nagrywać piosenki - poinformował, spoglądając na leżącego Louisa na kanapie i popijającego coś z kubka. - Jeśli to piwo to błagam idź do wyrzuć i zabierz sobie zimny sok z lodówki - westchnął, przymrużając oczy.

- Nie będziesz mi rozkazywać - mruknął, nie spoglądając na niego.

- Louis, pijąc nic nie osiągniesz. Musisz też się ruszyć, ty też powinieneś zacząć nagrywanie albumu

- Mam go w dupie. Nie chce mi się, chce zostać tutaj - wywrócił oczyma i przełączył kanał. - Lepiej już idź, bo w ostatnim czasie umiesz mnie tylko prowokować i wkurwiać - fuknął pod nosem.

Przez co serce Harrego zostało uderzone, uderzone przez jego słowa.

- W takim razie miłego dnia, Lou - westchnął ciężko i ostatni raz spojrzał na niego. - Kocham cię, pamiętaj o tym

- No, tobie też miłego - usłyszał jeszcze z salonu. - I tak pamiętam, że mnie kochasz, nie musisz mi tego cały czas powtarzać

Zacisnął pięści i udał się ubrać swoje buty. Czuł się gorzej niż wcześniej, nie wyspał się wcale, a jego serce znowu złamało się w pół. Zachowanie Louisa w ostatnim czasie było okropne i tylko sprawiało mu ból, którego tak bardzo nie lubił.

Wyszedł z domu i od razu udał się do auta, nie miał ochoty na nic. Nie chciało mu się tam jechać, nie miał weny ani ochoty na śpiewanie. Chciał tylko zamknąć się w pokoju i wypłakać w nim wszystkie swoje łzy, chciał zrobić to już sety raz od czasu śmierci Fizzy.

Kiedy wsiadł do auta, westchnął głośno i odłożył swoją torbę na siedzenie obok, spojrzał na nie i momentalnie zrobiło mu się przykro. Zazwyczaj na tym miejscu siedział Louis. Tak bardzo chciał z nim pojechać do studia, jednak wyszło z tego nic.

Wyruszył z podestu i od razu wjechał na polną drogę, która prowadziła do tej głównej. Chciało mu się spać, zasypiał wręcz za kółkiem, spojrzał na siebie w lusterku, wyglądał jak śmierć. Miał bladą skórę i ogromne fioletowo-czerwone sińce pod oczyma, jego noce nie były dobre.

Na miejsce dojechał po ponad godzinie, jechał powoli. Wyszedł z auta i od razu schował twarz w bluzie, która należała do Louisa. Na całe szczęście Tomlinson tego nie zauważył, bo w ostatnim czasie również i to mu się nie podobało - nie podobało mu się, że Harry kradł mu bluzy, ale nie tylko to. Nie podobało mu się wszystko co robił Harry z nim lub jego rzeczami.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now