59. Zazdroszczą mu rodziców 🎤

131 11 0
                                    

- Czyli decydujemy się na miesiąc miodowy? - zapytał, spoglądając zza laptopa na leżącego obok.

- Raczej tak, kilka lat temu go nie mieliśmy, więc musimy to nadrobić - uśmiechnął się, łącząc czy tym ich wzroki. - Masz pomysł gdzie?

- Myślałem nad naszym domkiem na Dominikanie. Dawno tam nie byliśmy, a chciałbym zobaczyć jak tam będzie jak będziemy sami - stwierdził, odkładając urządzenie i przesuwając się w stronę Harrego. - Co o tym myślisz?

- O, na to kompletnie nie wpadłem. Idealnie! - jego oczy zaświeciły się, a chwilę później Louis objął go ramieniem. - To będzie idealny miesiąc miodowy

- Taki, który powinniśmy dostać już kilka lat temu... cóż branie potajemnego ślubu podczas trasy był nieco zabawne - zaśmiał się, kiwając głową.

- Ale niczego nie żałuje!

Obaj zachichotali i chwilę później złączyli swoje usta w jedność. Stęsknili się za sobą, za swoimi czułościami. Louis wolno zaczepiał każdy zakamarek jego ust, zaczynając od lewego kącika, a kończąc na prawym. Uśmiechnął się i objął dłońmi jego twarz, a później po raz kolejny złączył ich usta, tym teraz bardziej intensywniej.

- Czyli dzień po ceremonii pakujemy się i wylatujemy, a Freddie jedzie do dziadków? - zapytał, tak dla jasności.

- Dokładnie tak, Lou - pokiwał głową i dał mu szybkiego buziaka. - Jest idealne - skomentował z szczerym uśmiechem.

- Jest idealne, ale musimy jechać odebrać Freddiego - zaśmiał się i dopiero zorientował się, że przez cały czas górował on nad Harrym. - Zaraz powinniśmy wyjechać

- Ale jeszcze chwila buziaczków, po nich możemy jechać - wywrócił oczyma, robiąc z swoich ust dziubek.

Louis nie protestował, szybko połączył ich usta i zaczął zataczać na nich kółka, małe i duże... wszystkie rozmiary, zmniejszał i zwiększał prędkość, dociskał i odpuszczał, a nawet wyjeżdżał na inne partie ciała i w taki sposób na szyi Harrego zagościła mała malinka, może i mała, ale dobrze widoczna.

Nikt z nich jej nie żałował.

- Teraz to trzeba już wstawać, to najwyższy czas odebrać naszego synka z przedszkola - zaśmiał się, pomagając mu wstać, bo ten wcale nie był do tego chętny.

- Tak mi się nie chce - jęknął, a Louis pociągnął go tak, że wleciał w niego. - Opss? - zachichotał. - Kocham cię! - dodał i cmoknął go szybko.

- Kocham cię bardziej! - również zachichotał i zabrał dłoń Harrego. - Teraz zbieramy się na dół, wpuścimy psy i pojedziemy, a później spędzimy z Freddiem trochę czasu

- I przymierzymy garnitury! - wtrącił się.

Zapomniał o nich, mieli to zrobić jakiś czas temu, jednak za każdym razem o nich zapominali. Musieli w końcu to zrobić, do odnowy przysięgi zostało niewiele czasu, chociaż jak uważali... stroje nie grały tam roli.

Rolę grała ich miłość.

Zrobili tak jak postanowili, wpuścili psy i pojechali pod przedszkole Freddiego. Droga zajęła im o wiele więcej niż myśleli, godzina szczytów, co wiązało się z ogromnymi korkami w samym centrum Londynu. Obawiali się, że Freddie będzie musiał zostać po godzinach, jednak przyjechali na ostatnią chwilę.

- Taty! - usłyszeli krzyk Freddiego. - Tęskniłem! - i po tym był już w objęciach Harrego. - Kocham was! Kocham was! - ponownie zaczął krzyczeć.

- Kochamy cię też, słońce - odpowiedział mu Harry, wtulając go w siebie.

Po tym też Louis zauważył jego wychowawczynie, do której podszedł, aby dowiedzieć o zachowaniu swojego syna.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now