60. Zrobimy sobie kilkuletnią przerwę 🎤

135 12 0
                                    

W końcu nastał ten dzień, najważniejsza data w ich życiu - dwudziesty ósmy września. W końcu po sześciu latach odnawiają swoją przysięgę. Może dla niektórych było to za wcześnie, jednakże im głównie chodziło o ponownie związanie po przerwie, chcieli w ten sposób już naprawdę wrócić do góry.

Harry kiedyś pomyślał, że on chyba wolałby pójść małymi kroczkami, aż do linii startu i dopiero od niej zacząć jako szczęśliwe małżeństwo i to właśnie się działo.

W domu było pusto, wszyscy wyjechali się szykować... najczęściej do hotelu lub od razu do salonów fryzjerskich, nawet Freddie pojechał z dziadkami, zostawiając ich całkowicie samych. To była idealna decyzja, chcieli wspólnie spędzić ostatni poranek, jako starzy oni... w tym dniu mieli rozpocząć nowe życie.

Życie bez żadnych ustawek.

Tylko ich wspólny poranek, jednak wymsknął się spod kontroli i polecieli na grubo, może i na całość... byli w końcu sami i mogli wykorzystać te ostatnie minuty w samotności. Nie oszczędzali ani nie powtrzymali się, działali obaj, tak aby siebie zadowolić.

Głowa Harrego bezwładnie opadła na poduszkę, a na twarzy wymalował się uśmiech, spojrzał na Louisa, który w delikatny sposób patrzył na jego nagie ciało. Był to idealny poranek, których było naprawdę niewiele, cóż to były minusy posiadania dziecka.

Podniósł się na łokciach, nie przestając spoglądając na starszego, który był zakochany w jego aksamitnej urodzie i czerwonych jak róża policzkach. Uśmiechnął się szerzej i złączył ich dłonie, a następnie usta. Robili to tylko przez chwilę, w końcu musieli iść się ogarnąć i zaczekać na Grace, która miała ich przygotować do tej wielkiej uroczystości.

Wybrali wspólny prysznic, to akurat zdarzało się często, jednak ten prysznic był długi i dokładny, obaj umyli siebie z wielką pasją i miłością. Louis nawet wykonał młodszemu masaż, bo przez ciągłe obowiązki w domu, jego kręgosłup odmawiał posłuszeństwa, on za to spędzał czas w studiu i dogrywał kolejne piosenki.

Po prysznicu przyszedł czas na przebieranie się w pierwsze lepsze ubrania i zejście na śniadanie, Harry już dokładnie wiedział co chodził zrobić. Musiało być bardzo pożywne, tak aby napełniło ich brzuchu na długi czas.

Wykonał dla nich śniadanie z dużą ilością białek i węglowodanów, to właśnie one miały spowodować większe zapotrzebowanie energetyczne. Louis od razu pochwalił go za pomysł i o smak, który był obłędny, kochał takie śniadania, szczególnie w wykonaniu Harrego.

- Dzień dobry wam! - usłyszeli nagle głos Grace, która do ich domu mogła wchodzić bez pytania, otrzymała od nich klucze. - Och, smacznego! - zaśmiała się, odkładając swój kuferek na bok.

- Dziękujemy i cześć, Grace - uśmiechnął się Harry, machając do niej ręką. - Jeśli chcesz to w kuchni znajduje się jeszcze jedna miseczka. Stwardziałem, że jak przyjdziesz to będziesz mogła sobie coś zjeść - dodał, na chwilę odkładając swoją łyżeczkę.

- To bardzo miło z twojej strony, akurat nie zdążyłam zabrać ani zjeść śniadania - westchnęła, ale uśmiechnęła się w ich stronę.

- To niedobrze, Grace. Tym bardziej się częstuj! Harry zrobił przepyszną sałatkę, jak spróbujesz to sama tak powiesz - zaśmiał się, uradowany od ucha do ucha Louis.

Dziewczyna zaskoczyła się, ale szybko poszła do kuchni i zabrała z szuflady łyżeczkę, następnie wróciła do swoich przyjaciół i usiadła na drugim końcu stołu. Nie chciała im przeszkadzać, chciała tylko na nich popatrzeć i pozazdrościć, że to właśnie im się udało.

Between two singers → larryDonde viven las historias. Descúbrelo ahora