6. To jest już jakaś chora obsesja! 🎤

259 23 8
                                    

Najgorsza była cisza i poczucie winy, nie potrafił przestać myśleć o swoich wcześniejszych słowach. On tego nie przemyślał, a jego wypowiedź może i miała sens, ale jąkanie i stres w głosie to mocno zagłuszyły. Takie pytanie było na jego czarnej liście i nawet nie miał pojęcia, że takie może otrzymać. Louis nie mógł się o tym dowiedzieć, bał się tego, chociaż tak bardzo pragnął odnowić z nim kontakt, jednak tak bardzo się tego bał. Nie potrafił zrozumieć dlaczego, po prostu się bał i zaczynał twierdzić, że wymyśla coraz bardziej... po za tym miał Nicka.

I tego też się bał. Nie spotkał Nicka ani na korytarzu ani w aucie, które miało odwieźć go do mieszkania. Nie było go nigdzie, nie wiedział co robi, gdzie jest i co myśli o jego słowach... jednak nawet nie miał pewności czy je w ogóle usłyszał. Nie odbierał ani nie odpisywał, to znaczyło tak wiele i powodowało stres i łzy w oczach.

Jeśli Nick to słyszał to... był już skończony.

Modlił się w duchu, aby jednak ze spokojem mógł wytłumaczyć mu wszystko, od A do Z. Miał bardzo dużo do przekazania i omówienia, pragnął mu wyjaśnić cały album, bo wiedział jakie rzeczy tam poukrywał, a niektóre nawet napisał wprost, Nick potrzebował wyjaśnień na temat tego albumu.

Dojechał pod swój blok i szybko opuścił pojazd, nie chciał spotkać nikogo... fana czy co najgorsza paparazzi, chciał spokoju i wyjaśnień, chciał wytłumaczyć wszystko Nickowi zanim byłoby za późno, ale on to wiedział... i tak pewnie był już spóźniony.

Ale dlaczego miał tylko jeden scenariusz w głowie?

Odszukał klucze i szybko włożył je do zamka, zaczął nimi poruszać aż do momentu, w którym drzwi się nie otworzyły. Powoli wszedł i zamknął je za sobą, w międzyczasie zdjął swoje buty, w mieszkaniu było podejrzanie cicho, zbyt cicho, jednak musiał pamiętać, że mieszka jednak w dwupiętrowym mieszkaniu i to o czym myślał mogło dziać się dopiero na górze.

Westchnął cicho i udał się w głąb korytarza, który prowadził do kuchni i do salonu. Szedł ostrożnie, a kroki stawił wolno i jak najciszej, na twarzy malowała się duma, ale i też niepokój, jednak ta duma wyłaniała się tylko i wyłącznie z osiągnięcia nowego etapu w życiu, czyli otrzymania własnej statuetki.

Można powiedzieć, że nawet szedł na palcach, rozglądając się na wszystkie strony, jednak Nicka nie zauważył. Odetchnął z ulgą, lecz w tym samym momencie do jego uszu dobiegła cicha muzyka, tak cicha, że nie mógł jej nawet rozpoznać, chociaż ją znał. Ta melodia wydawała mu się znajoma, jednak nie słyszał za wiele, tylko troszeczkę. Nie zastanawiając się udał się jej tropem, podążał za melodią, tylko dlatego, że wolał mieć to już za sobą.

Wiedział co się święci.

Nick był w domu i prawdopodobnie słuchał jego albumu bez jego wyjaśnień i rozprostowania niektórych tekstów.

Przełknął ślinę i wszedł na pierwszy schodek schodów, muzyka zrobiła się głośniejsza i tak z każdym szczebelkiem, aż w końcu znalazł się na górze. Tam melodia była już bardzo głośna i wyraźna, nie mylił się - Nick słuchał jego albumu. Bardziej to go kończył, muzyka nalazła do piosenki „from the dining table", która kończyła cały album.

Spóźnił się.

Chciało mu się płakać, bo znał Nicka zbyt dobrze i wiedział, że tego tematu nigdy nie ominie. Nienawidził Louisa całym sercem, odtrącał go i starał się tak zapanować nad Harrym, aby ten zapomniał o nim raz na zawsze, chociaż sam Harry też próbował, ale nie potrafił, ta miłość nadal w nim siedziała.

A jego debiutancki album Harry Styles to pokazywał.

Muzyka ucichła, ale on w idealnym momencie znalazł się przy małym pokoiku, który w oryginalnym projekcie mieszkania powinien należeć do dziecka, jednak oni zamienili ten pokój w ich małe kino, chociaż kinem nie można było tego nazywać... tam była tylko wielka wygodna kanapa i ogromny telewizor, zwykły telewizor.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now