47. My decydujemy o waszym życiu 🎤

128 11 0
                                    

- Jestem ciekawy po co nas wezwali - zaśmiał się, rozglądając się po korytarzu i lekko zaciskając dłoń starszego.

- Raczej nic nie zrobiliśmy, więc... nie mam pojęcia - zachichotał, wywracając oczyma i spoglądając na idącego obok.

Wzrok Harrego zatrzymał się na nim, a brwi obniżyły się. 

- Ja nie zrobiłem, ty zrobiłeś!

Chodziło mu o to, że po nagraniu scen Louis ignorował go ponad tydzień, aczkolwiek nie było to uciekanie przed nim czy co gorsza wyprowadzka. Rozmawiali normalnie, ale tylko podczas zabawy z Freddiem i obiadu. Normalnie też spali w jednym łóżku, ale przez tydzień nie dawali sobie żadnych czułości, a rozmowy były dosyć nudzące, czego brakowało Harremu.

Bardzo chciał się do niego przytulić i posiedzieć w ulubionej pozycji na kanapie, cóż bał się to robić, a jak chciał to zrobić to Louis jakoś się z tego wymigiwał... to go bolało, nie sądził, że szatyn może być tak bardzo na niego zły. Po części to rozumiał, jednak po tygodniu to sam Louis przyszedł do niego się przytulić.

Przytulić i przeprosić.

- Przeprosiłem cię już, więc proszę nie zaczynać tematu - oburzył się, jednak nadal chichocząc pod nosem.

- Zastanowię się, bo mnie to bolało i nadal mi jest przykro...

A Louis zatrzymał się i spojrzał na niego. Zaśmiał się i objął dłońmi jego twarz, a następnie ucałował kilka dobrych razy. Brakowało mu tego, tej czułości i miękkości w pocałunkach.

- A teraz? - zapytał, spoglądając w zielone oczy.

- Teraz... um, może trochę? - zaśmiał się, a ten powtórzył to co chwile temu. - Żartuje! Jest już dobrze

- Mam taką nadzieje, kochanie - fuknął ponad nosem. - Kocham cię, pamiętaj

- Pamiętam, ja również cię kocham - zmarszczył nosek i ponownie złączył ich dłonie.

Musieli udać się do biura swoich menadżerów, na tajemniczą i niespodziewaną rozmowę. Sami dokładnie nie wiedzieli dlaczego, zostali powiadomieni tak nagle (bo pod wieczór dnia poprzedniego) więc nie mieli nawet czasu, aby pomyśleć po co i na co dokładnie jadą, bo musieli jechać do biura.

A w biurze załatwiali najważniejsze rzeczy.

Nawet nie zapukali, weszli i przywitali się z siedzącymi zza biurkiem mężczyznami. Udali się do nich i usiedli, spoglądając na nich zaciekawionym wzrokiem.

- O co chodzi? - zapytał w końcu Louis, spoglądać na Toma. - Sądzę, że to ważne, patrząc na to, że zadzwoniliście do nas wieczorem

- Ważne, ale tyczy się to Harrego - odpowiedział mu, jednak Jeff, przez co niezmiernie się zdziwił.

- Słucham? - położył dłoń na piersi i wyszczerzył oczy. - Album?

- Nie, nie. Album mamy ogarnięty, teraz trzeba ogarnąć film i jego premierę - uśmiechnął się. - Ale dzisiaj bardziej porozmawiamy o czasie przed premierą i w jej trakcie, bo o filmie wiesz

Pokiwał głową i nie pewnie spojrzał na Louisa, który patrzył na to wszystko podejrzliwym wzrokiem. Czuł, że Jeff może coś knuć, za dużo razy naraził jego zaufanie, którego już kompletnie nie miał.

- Będę słuchać cię naprawdę uważnie - jego wyraz twarzy był delikatny, chciał wzbudzić w nim wiarygodność. - Louis może tutaj być?

- No tak, Tom również ma do niego pewną sprawę, ale to później - stwierdził.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now