3. Zadzwoniłeś do niego? 🎤

315 25 17
                                    

- Dlaczego do cholery jasnej nie chcesz mi pokazać tych piosenek? One są aż tak prywatne, że własnemu chłopakowi nie chcesz pokazać? - krzyknął, rzucając gazetę na blat kuchenny.

- Chce pokazać ci te piosenki podczas premiery albumu! - Harry od dawna nie unosił na nikogo głosu, jednak Nick już wyprowadził go z równowagi.

Kolejny dzień, kolejna kłótnia... o album, który miał pojawić się już w tym roku. Pierwszy album Harrego jako solowy artysta, czekał na ten dzień bardzo długo, jednak z każdym dniem i kłótnią obawiał się go coraz bardziej. Nick w ostatnim czasie był nieprzewidywalny, dużo pił i wracał do domu wieczorami, bo całe dnie przesiadywał w swoim studiu, a brał nawet nadgodziny.

- Tak?! A premiera jest dopiero za pięć miesięcy! Ile ja mam jeszcze czekać?! - tupnął nogą, marszcząc brwi i spoglądając na Harrego, wkurzonego Harrego, a wkurzony Harry był bardzo rzadkim widokiem. - Jestem twoim chłopakiem i chce, żądam abyś mi ten album pokazał przedpremierowo!

- To ma być niespodzianka, Nick! - agresywnie kiwał głową, marszczył brwi i zaciskał pięści. Jeszcze nigdy nie był aż tak wściekły jak w tamtym momencie. - Chcesz sobie zepsuć niespodziankę?! Cholerną niespodziankę!?

- Jebać niespodzianki! - mruknął, podchodząc bliżej Harrego, który nie zdarzył się odsunąć. Chwycił go za koszulę i przyciągnął do siebie. - Chce zobaczyć album. Teraz.

- Puść mnie! - zaczął się wyrywać aż do momentu, w którym nie został uwolniony. Nick odpuścił i używając swojej całej siły, puścił go na podłogę, jednak szybko się z niej pozbierał, złość w jego organizmie była zbyt duża. - O co ci chodzi, Nick?! Jak mam pokazać ci album, którego jeszcze kurwa nie ma?! - krzyknął mu prosto w twarz.

- Ty przeklinasz? A kto ci pozwolił to robić!? - Harry widział ten pusty wzrok, częsty w ostatnim czasie, wzrok, który go irytował, chociaż irytował go cały Nick. - Po za tym... jesteś artystą, możesz wszystko...

- Chciałbyś - odpyskował, kiwając głową. - Żeby ci pokazać, muszę go najpierw dopracować i skończyć... teraz mam nagraną jedną piosenkę, moją pierwszą, która ukarze się na początku maja, jesteś zadowolony?! - mruknął, zakładając ręce na piersi.

- Otóż nie - odwrócił wzrok, siadając przy wyspie i zaczynając bawić się gazetą leżącą na stole. - W sumie nie zdziwiłbym się, gdyby Louis wiedział o tym albumie więcej niż ja... nosisz nadal te zjebane obrączki, mimo, że jesteś... ze mną, a nie z tym kretynem, który nawet nie nadawał się do zespołu, czy on w ogóle śpiewać umie? Byłeś ślepo zakochany, a ślub w wieku osiemnastu lat był chyba nie na miejscu. Trafiłeś na mnie i bardzo mnie to cieszy, dałem ci to czego nie dałby ci Louis, który i tak woli piękne kobiety... cóż ma dziecko, więc... bywa - zaśmiał się, tak perfidnie i bezuczuciowo.

Czemu on w ogóle rozpoczął temat Louisa?

- To moje życie, mogę robić z nim co chce - mruknął, starając się nie pociągnąć nosem. Zabolały go słowa Nicka, jednak starał się to ukryć. - A Louisa w to nie mieszaj, bo jak sam powiedziałeś... jesteśmy razem - przełknął ślinę, kręcąc głową, aby starszy nie zauważył jego łez. - Po za tym, miałem dziewiętnaście lat, a nie osiemnaście - zaśmiał się, a bardziej spróbował to zrobić, wcale do śmiechu mu nie było.

Z każdym dniem tęsknota za szatynem wzrastała, a najgorsza była pierwsza wigilia z Nickiem, a pierwsza bez Louisa. Najgorsze święta jakie kiedykolwiek posiadał, nie potrafił się skupić, był nieobecny i zimy, a kiedy był sam po prostu płakał i chciał cofnąć się w czasie... aż do samego początku, aż do dwa tysiące dziesiątego roku i rozpocząć wszystko od nowa, ale to były tylko jego marzenia.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now