14. Kłamałem, ona mi kazała 🎤

243 24 0
                                    

Piątek, dzień wylotu Louisa na Hawaje. Co dziwne, sam lot miał zaplanowany dopiero w południe, przez co na miejscu zjawił się dopiero dnia następnego, cóż podróżne do miejsca zamieszkania samego Freddiego były bardzo uciążliwe, jednak zawsze było warto. W końcu mógł spędzić z nim kilka dobrych godziny, a czasem nawet dni.

- Czy ty myślisz, że ja będę chciała, aby ten dzieciak mówił do mnie mamo, Louis?

Kolejna kłótnia, totalne bez sensu. Eleanor zmieniła zdanie, znowu zaczęła uważać się jako jego dziewczyna, nie uważała się, że jest jego dziewczyną tylko przez umowę, a jako prawdziwą. Louis przez to wybuchał wielkim śmiechem i nie miał już siły, aby tłumaczyć jej po raz kolejny to samo.

On razem z Harrym zaczęli od nowa.

- Słucham? - odwrócił się, rzucając koszulką, którą powinien wsadzić do walizki. Znowu zapomniał się spakować. - Czy ty sobie kpisz? - parschnął pod nosem.

- To chyba kpisz, że zabierasz tego dzieciaka do nas. Pytałeś mnie o zgodę? Pytałeś czy ja chce go wychowywać? - widział jej czerwone policzki, nigdy nie widział jej takiej złej.

- A po co mam ci się pytać, jeśli ty nie masz nic do gadania? To mój syn. Mój, tylko i wyłącznie mój - mruknął głośno, przymrużając oczy. - Wyprowadzasz mnie z równowagi, Eleanor. Rozmawialiśmy o tym wiele razy, od grudnia razem z Harrym próbujemy się odnaleźć od nowa. Mamy prawie marzec i idzie to wszystko w bardzo dobrym kierunku-

- Ale on mnie nie obchodzi. Nie jesteś z nim, jesteś ze mną. Wyjdziemy gdzieś razem? Dawno nie byliśmy, a relację na Instagramie już mi się nudzą - przerwała mu.

A pięści Louisa zacisnęły się. Miał jej dość. Było tak dobrze, ponoć zaakceptowała jego decyzję, jednak nie na długo. Łączyła ich umowa, tylko i wyłącznie umowa, a prawdziwy związek odszedł w zapomnienie. Jej relację były udawane i tylko i wyłącznie robione z przymusu, chociaż nawet na nich nie było widać ich twarzy.

- Zostawmy temat Harrego, przynajmniej na razie... oczywiście będziemy o nim rozmawiam, ale to jak wrócę z Freddiem - wywrócił oczyma, zabierając głęboki wydech. - Jeśli obecność mojego syna ci przeszkadza to proszę bardzo... drzwi masz otwarte, wyprowadź się!

- Wyganiasz mnie z własnego domu? Ten dzieciak jest ważniejszy niż ja? - krzyknęła, tupiąc nogą, a Louis zaczął nerwowo kiwać głową, zapinając walizkę.

- Tak! Tak jest! - to nie był krzyk, to był wrzask, a później po pokoju rozniosło się szuranie kółek walizki. - Łączy nas tylko umowa, nie będziesz mieć do niego żadnych praw. Wychowam Freddiego sam... z Harrym, bo tylko z nim potrafię stworzyć prawdziwą rodzinę - skierował się do wyjścia, jednak swój wzrok zawisł na dziewczynie.

- No tak... bo Harry! Harry i Harry, daj spokój! - wypuściła nerwowo powietrze i zrobiła dwa kroki do przodu, Louis także jednak w stronę otwartych na oścież drzwi.

- Jest moim mężem, zapomniałaś? I może jeszcze nie mogę go tak ponownie nazywać, to cały czas nim jest i będzie, chce wrócić do starego trybu życia, które i tak okaże się nowe, bo nie jesteśmy już w zespole i nie potrzebuje żadnych ustawek - jego brwi skierowały się niżej. - Żadnych - dodał, dając ogromny nacisk. - Do zobaczenia w poniedziałek

Po tym zabrał walizkę. Wyszedł i jeszcze trzasnął drzwiami, potrzebował to zrobić, nie chciał, aby złość zapanowała nad jego ciałem. Był zły i zestresowany, ale wiedział, że jego złość tak szybko nie przejdzie, na Hawajach czekała go jeszcze większa.

Na miejsce doleciał w środku nocy, był zmęczony i potrzebował snu. Z Brianom umówił się na sobotnie popołudnie, chociaż chciał jechać do Freddiego od razu. Nie wiedział gdzie on jest, czy śpi i czy ma się dobrze, ostatni raz widział go w wigilię, przegapił nawet jego drugie urodziny. Musiał udać się do hotelu i tam przynajmniej na chwilę pójść spać, jednak sam nie wiedział czy będzie potrafić zasnąć, za dużo emocji na raz.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now