34. Bawicie się w kotka i myszkę? 🎤

167 15 3
                                    

Już następnego dnia rano, ich telefony wręcz wybuchały od powiadomień. Komentarze, polubienia, wiadomości prywatne, maile o wywiady, telefony od firm i rodziny... tego było tak dużo, że stwierdzili, że najlepszym pomysłem będzie wyłączenie swoich urządzeń i tak też zrobi, a później odetchnęli z ulgą.

Mieli świadomość, że nie wszystkim spodoba się ta informacja, ale tym się nie przejmowali. Tutaj chodziło o nich i ich relacje, które w żaden sposób nie mogły zostać naruszone przez media. Nawet się o to nie starali, ignorowali to, a przy okazji szczerze porozmawiali. Nie chcieli być parą, która codziennie dawała relację z swojego życia. Im chodziło tylko o publiczne wyjścia, randki, a przy okazji wolność w wypowiedziach na wywiadach.

Chcieli być wolni na swój sposób i w końcu cieszyć się z życia, a nie w jego cieniu.

Niedzielę, czyli ostatni dzień ich urlopu spędzili na zwiedzaniu tamtejszych szlaków turystycznych, a na sam koniec dnia udali się na plażę i tam pożegnali te cudowne miejsce, które na zawsze pozostanie ich pamięci.

Wakacje i luz zawsze szybko się kończą, niestety ich obowiązki wzywały. Louis rozpoczynał pracę nad nagrywaniem odcinków do X factor, a pierwsze przesłuchania do jeszcze tajemniczego filmu zbliżały się wielkimi krokami, przez co Harry z każdym dniem odczuwał większy stres.

Zawsze pierwszy dzień w pracy po przerwie był najgorszy, według Louis ten dzień był dwa razy bardziej gorszy niż zazwyczaj. Przez to, że na co dzień nie spotyka się z swoim byłym menadżerem, który popsuł mu i Harremu życie, ich relację, zabierał szczęście i rujnował psychikę.

Plusem nagrań była ich lokalizacja, nie musiał nigdzie latać, mógł spokojnie zostać w Londynie i dojechać na miejsce swoim samochodem... może tym razem nie swoim, bo Harrego, jednak sam fakt. Stwierdził, że nie chce mu się jechać jego wielkim Jeepem, dlatego wiedząc, że jego mąż nigdzie się nie wybiera, zabrał jego kluczyki.

Auto młodszego różniło się przede wszystkim wielkością, w przeciwieństwie do tego Louisa, miał mniej miejsca w środku i w bagażniku, jednak to mu wystarczyło. Mały, ładny i idealny na miasto, ten starszego był raczej w dłuższe podróże, na większe zakupy, a przede wszystkim na wycieczki z psami.

Stanął pod studiem nagraniowym, chciał napisać do Harrego, że już dojechał, ale jego czynność została przerwana przez niespodziewane połącznie. Dzwonił Tom, wcale nie spodziewał się jego telefonu.

- Tomlinson z tej strony, słucham? - mruknął, wywracając oczyma i pokazując swoją obojętność.

- Doskonale wiem do kogo dzwonię. Nie sądziłem, że zrobisz to naprawdę. Nie wierzyłem w to, dopóki nie zauważyłem twojego postu. Co ja mam teraz z tobą zrobić? Ujawniłeś się bez mojej zgody, planu i rozmowy!

- Nic, zostaw to mi. Poradzę sobie też twojej durnej pomocy - wypuścił głośno powietrze, rozglądając się zza potencjalnym paparazzi.

- Zostawić tobie? To ty bezmyślnie ujawniłeś się i nawet mi o tym nie powiedziałeś! Co ja mam teraz zrobić, ty nawet nie wiesz jaki zrobił się bałagan i kto to wszystko musi ogarniać? No oczywiście, że ja

- Powiedziałem ci, że nieważne czy ci się to podoba czy nie to, to zrobię. Po za tym, chyba sam nie chciałeś dawać mi ustawek, aby uwolnić nas z Harrym - zaśmiał się chamsko i opadł się plecami o siedzenie. - Szyba zmiana nastawiania? Cóż, bywa. Jestem teraz wolny w porównaniu do ciebie, Tom - dodał, nie przestając się uśmiechać.

- O czym ty mówisz?!

- O tym, że masz żonę i dzieci, a po kryjomu spotykasz się z menadżerem mojego męża - poprawił swoje włosy i ponownie uśmiechnął się w chamski sposób. - Niestety muszę kończyć, spieszy mi się na ciekawe rozmowy niż ta. Miłego dnia, Tom

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now