9. Dlaczego mój wnuczek płakał? 🎤

265 23 3
                                    

Wigilia to magiczny czas, przynajmniej dla jego rodziny, wtedy każdy poznawał się na nowo i odkrywał nowe znajomości, zawsze na święta w ich domu w ogóle nie było miejsca, zbierali się wszyscy, ci z Anglii, a nawet ci z innych rejonów świata. Dwudziesty czwarty grudnia dla rodziny Tomlinson był dniem szczególnym i najważniejszym w całym roku.

A dla Louisa był to czas spędzania czasu z swoim synkiem, wyczekiwał tego dnia już od roku, od momentu kiedy po raz pierwszy spędził wigilię z małym Freddiem, teraz... miał już prawie dwa latka, nie mógł w to uwierzyć, ten czas leciał zbyt szybko.

Nie widział się z nim dobre pół roku i dopiero kiedy młody przekroczył próg domu, poczuł jak bardzo za nim tęsknił, a jego obawa o to, że go nie pozna odeszła w zapomniane, młody Tomlinson na widok swojego taty zaczął piszczeć i klaskać jak najgłośniej umiał... to właśnie wywołało łzy u jego babci Jay jak i może nawet u Louisa, który do tego nie chciał się przyznać.

- Idziemy do babci i dziadka? - zapytał malucha, trzymając mocno jego rączki i asekurując go, Freddie na to uśmiechnął się i pokiwał głową, mówiąc „tak".  - Wezmę cię na rączki, a kiedy zejdziemy postawię ponownie na ziemię - poinformował i zabrał malucha na ręce.

Po cichu wszedł, od razu zauważając ogromną grupę ludzi... jego rodzina była ogromna. Przywitał się z każdym i szybko otrzymał od nich pełną uwagę, a najbardziej to od swojej mamy, która od razu podbiegła przywitać się z wnuczkiem.

- Dzieńdoberek maluchu, jak tatuś ładnie cię ubrał... wieczorem będziesz wyglądać jak milion dolarów - Louis nie potrafił przestać się uśmiechać, widział iskierki w oczkach młodszego, kochał takie widoki. - Babcia musi wracać do pracy, dzisiaj twój tatuś ma urodzinki, a w dodatku są święta.... więc dużo pracy przede mną! - zaśmiała się, dotykając lekko jego malutki nosek.

- Mam ci w czymś pomóc? - odezwał się jej syn, poprawiając Freddiego na swoim biodrze.

- Zajmij się małym, mam wystarczająco dużo rąk do pomocy. Korzystaj z wspólnego czasu - uśmiechnęła się. - Tak w ogóle, wszystkiego najlepszego synku! - ucałowała jego policzek, przez co jego policzki poczerwieniały. - Jak ja kocham jak się peszysz - zaśmiała się głośno i uciekła.

Louis na to pokiwał głową i udał się na kanapy. Młodszego odstawił na jego matę i dał mu kilka zabawek, a sam przysiadł na jednej z wielu wielkich kanap i rozpoczął oglądanie malucha. Żałował, że nie był w stanie uczestniczyć w jego dorastaniu, jednak nie miał nic do gadania... to była decyzja matki Freddiego i jego babci.

- Dzień dobry misiu - jego rozmyślanie przerwał głos należący do Eleanor, która przywitała go długim pocałunkiem. - Jak się masz?

- Dobrze, ogarnąłem mojego synka i teraz obserwuje jego zabawę - maluch na głos swojego taty przekręcił główkę i uśmiechnął się w jego kierunku, najlepsze uczucie na całym świecie.

Odwzajemnił uśmiech i przeniósł wzrok na Calder, która uśmiechała się do niego szeroko, ale sztucznie. Miał świadomość, że dziewczyna nie przepadała za Freddiem, nie potrafiła się do niego przyzwyczaić, a bardziej nie potrafiła go zaakceptować.

A przy okazji znowu zapomniała o urodzinach Louisa.

- Tata! - młodszy klasnął swoimi rączkami. - Tata! - powtórzył głośniej, zaczynając się wiercić na macie.  

- Już do ciebie idę - zaśmiał się, czując przyjemne uczucie w sercu. - Pójdziesz pomóc mamie? - zapytał, kierując pytanie do Eleanor.

- No dobra - mruknęła, wywracając oczyma i schodząc z kanapy.

Between two singers → larryWhere stories live. Discover now