10

1.6K 43 8
                                    

"Nie słyszałaś", powiedział Harry, "ten mały karaluch próbuje wyrzucić Hagrida!". Jego twarz była pełna gniewu, gdy wyjaśniał mi mały plan Malfoya.

"Więc to dlatego tak się starał?" Harry przytaknął.

"Cóż, nie słyszałeś!" zaczęłam z uśmiechem na twarzy. "Mam zamiar uczynić życie Malfoya o wiele trudniejszym." Zmrużył oczy w zakłopotaniu, próbując zrozumieć, o czym mówię. "Co? Chyba nie myślałeś, że pozwolę mu zrujnować całą godzinę mojego dnia na "korepetycje", prawda?"

"Malfoy jest twoim nauczycielem?!" Powiedział zaskoczony, a jego oczy rozszerzyły się, gdy zdał sobie z tego sprawę.

"Hermiona ci nie powiedziała?" zapytałam z zakłopotaniem na twarzy. Potrząsnął głową. "Prawie w ogóle jej nie widzieliśmy" - przyznał. "Nie chodzimy razem na zajęcia, pojawia się znikąd. A ostatni raz oderwała się od książek, kiedy poszliśmy zobaczyć się z Hagridem kilka dni temu."

"Myślisz, że może przesadza z tym byciem najlepszą we wszystkim?" Spojrzałam na niego z troską, którą on odwzajemnił.

"Ron jest przekonany, że chodzi na więcej zajęć, niż pozwala na to jej plan lekcji." Powiedział, zastanawiając się nad moim pytaniem.

Wzdrygnęłam się na wzmiankę o imieniu jego najlepszego przyjaciela i natychmiast się za to skarciłam. "Co to było?" Harry zapytał z podejrzliwym tonem w głosie.

"Co to było?" odpowiedziałam trochę za szybko.

"To."

"Hę?"

"Wiesz o czym mówię, przestań Mary." Jego zachowanie stało się poważniejsze.

"Po prostu nie chcę teraz o nim rozmawiać!" Westchnęłam, mój głos był trochę zbyt głośny, przez co kilku uczniów rozproszonych wokół nas odwróciło się w naszą stronę. Przewróciłam oczami, "Nie ma tu nic do oglądania!" Splunęłam i wszyscy wrócili do swoich zajęć.

Brwi mojego brata wciąż były zmarszczone, wiedziałam, że nie porzuci tematu tak łatwo. "Co zrobił Ron? Nie powiedział ci, że tak jakby..."

"Nie, nic mi nie powiedział, to jest problem!" powiedziałam pokonana, wiedząc, że i tak nie przestanie zadawać pytań. "Gdyby miał ze mną problem, jestem pewna, że moglibyśmy o tym porozmawiać. Albo przynajmniej otwarcie." Westchnęłam, sfrustrowana zachowaniem Rona.

"O czym ty mówisz, na brodę Merlina?" powiedział Harry, wyglądając na zdezorientowanego jak zawsze.

"Podsłuchałam go na kolacji w zeszłym tygodniu, jak mówił o Slytherinach w ten sposób. Po prostu uważam, że to nie fair." Wybuchnęłam, uwalniając całą skumulowaną energię wokół tego tematu.

Na jego twarzy pojawił się świadomy wyraz i spojrzał na mnie przepraszająco. "Och, to jest to." powiedział. "Wiem na pewno, że Ron nie ma z tobą problemu, obiecuję. Po prostu Slytherin w jakiś sposób działa mu na nerwy. Zwłaszcza Malfoy." Mój brat westchnął na wspomnienie imienia blondyna.

Przynajmniej coś nas łączyło: wspólna nienawiść do rozpieszczonego bachora.

"A kiedy powiedziałeś, że będziesz z nimi siedziała, chyba się zmartwił. Nie chce, żebyś zaprzyjaźniła się z niewłaściwymi ludźmi, to wszystko."

"Zabawne, Malfoy też tak powiedział" - powiedziałam sarkastycznie i odwróciłam się, by wrócić do lochów.

Może nadszedł czas, by samemu dowiedzieć się, kim byli ci właściwi ludzie.

✧-゚: *✧-゚:*✧

"Słyszałem, że w Potter-Paradise są kłopoty, Potter."

Showtime, pomyślałam, gdy tylko usłyszałem głos Malfoya.

"Słyszałam, że powinieneś trzymać nos z dala od moich spraw, Malfoy", powiedziałam pewnie, a on rozgościł się na drugim końcu kanapy, którą zajmowałam, całkowicie ignorując mój komentarz.

Było już około dziesiątej. Pokój wspólny był prawie całkowicie pusty i oświetlony jedynie przez kominek naprzeciwko mnie. "Nie masz nic lepszego do roboty, niż węszyć i próbować dowiedzieć się, co w ogóle dzisiaj robiłam?" Zaśmiałam się sarkastycznie, nawet nie patrząc na blondyna obok mnie.

"Oczywiście, że tak. Prawdę mówiąc, byłem dziś zajęty rozmową z ojcem o losie twojego ukochanego kurczaka. Nie wygląda to dobrze." Och, jak bardzo chciałabym zetrzeć ten uśmiech z jego twarzy.

Już sięgałam po różdżkę, gotowa rzucić na niego jakiś urok, ale szybko się powstrzymałam. Próbuje wywołać u mnie reakcję, to sprawia, że jest to dla niego takie zabawne. I chociaż wiedział, że Hardodziob jest moim słabym punktem, starałam się zachować spokój.

"W takim razie powiedziałeś też o mnie swojemu tatusiowi?" Zadrwiłam, z niewinnym uśmiechem na twarzy. "Obiecałeś mi to, wiesz?" Fałszywy grymas pojawił się na mojej twarzy, kiedy wspomniałam o tym, czym groził mi w skrzydle szpitalnym tamtego dnia.

Widziałam, jak jego ciało napina się na wzmiankę o ojcu, a jego oczy zwężają się ze złości. W tym momencie wstałam, gotowa zakończyć tę kłótnię jako zwycięzca.

W połowie drogi do pokoju odwróciłam głowę przez lewe ramię, by spojrzeć mu w oczy po raz ostatni. "Następnym razem powinieneś wspomnieć o swojej małej obsesji na moim punkcie"  mruknęłam i odwróciłam się, by położyć się do łóżka z zadowolonym uśmiechem na twarzy.

Malfoy poderwał się z siedzenia szybciej, niż zdążyłam to przetworzyć, pędząc w moją stronę szybkim krokiem. Jego twarz była tak napięta, że żyła wyskoczyła mu z czoła.

Następną rzeczą, jaką wiedziałam, było to, że blondyn przyparł mnie do ściany pokoju wspólnego, przyciskając różdżkę do mojej szyi. Jego oddech był ciężki i patrzył na mnie z nienawiścią w oczach.

"Lepiej nie zapominaj, z kim rozmawiasz, Potter" wysyczał Malfoy, zwiększając nacisk swojej różdżki na moje gardło. "Skoro nie potrafisz polubić nawet własnego brata i jego przyjaciół, to jedynym powodem, dla którego miałbym rozmawiać o tobie z ojcem, jest poinformowanie go, że ten drugi Potter jest jeszcze bardziej żałosny niż jego pierwowzór!"

Przez chwilę nic nie mówiłam; sposób, w jaki mój uśmieszek zniknął, sprawił, że jeden pojawił się na jego twarzy, która wciąż znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej. "Tak właśnie myślałem" uśmiechnął się, w końcu opuszczając różdżkę i odsuwając się kilka kroków ode mnie.

Niewielka liczba uczniów która wciąż pozostała w pokoju wspólnym, wszyscy patrzyli na nas, wymieniając szepty między sobą od czasu do czasu.

Pojedyncze spojrzenie Malfoya sprawiło, że wszyscy wrócili do swoich zajęć, podobnie jak stało się to dzisiaj z Harrym.

Wyszłam bez słowa, a mój środkowy palec w powietrzu mówił wiele.

Potrząsnęłam głową, gdy weszłam do dormitorium, dając Wren znać, że nasz plan nie zadziałał tak dobrze, jak miałyśmy nadzieję. "No tak, wciąż możemy słyszeć, jak tu krzyczy" powiedziała z niezręcznym uśmiechem na ustach.

"Wiesz, powinnaś po prostu zostawić Draco w spokoju" wtrąciła się Pansy. To był pierwszy raz, kiedy się do mnie odezwała. "Wszystko, co robi, to mówi o tym, jak bardzo jesteś irytująca."

"Czyżby? Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a Wren w odpowiedzi sugestywnie uniosła brew.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz