119

453 14 1
                                    

Przejął.

Hogwart był teraz oficjalnie zarządzany przez Voldemorta i jego śmierciożerców, ze Snape'em na czele. Jako dyrektor.

Nerwowy, zduszony śmiech wymknął mi się z ust, a moje oczy wędrowały tam i z powrotem między Luną i Wren naprzeciwko mnie. Było to może bardziej szyderstwo; pokazujące, jak całkowicie niedorzecznie brzmiały jej słowa.

"Chyba nie mówisz poważnie?" Moje usta były lekko rozdziawione, a brwi mocno ściągnięte. Chociaż, tak naprawdę, powinnam była to wiedzieć, gdy tylko weszłam na pokład ekspresu do Hogwartu; nawet w chwili, gdy dotarłam na peron.

Wszystko było zupełnie inne, ale do tej pory nie potrafiłam określić, na czym to polegało. Teraz było to prawie zbyt oczywiste; sposób, w jaki wszystko wydawało się mroczniejsze; zło, prawie.

Jakby peron, pociąg i prawdopodobnie sam Hogwart zostały spowite szarym cieniem.

Dwie inne rzeczy były dziwne w moim przybyciu do ekspresu do Hogwartu.

Po pierwsze, przybyłam sam. Draco nigdzie nie było widać. Ani podczas mojego raczej nagłego i niespodziewanego opuszczenia jego dworu, ani na peronie, ani w pociągu.

Czy oni go tam trzymali? Został w domu, zamiast uczęszczać na ostatni rok w Hogwarcie? Z pewnością nie.

Doskonałość akademicka, jak ją nazywał, była dla niego ważna. Nawet dla jego rodziny. Zbyt ważne, by pozwolić mu opuścić ostatni rok. Rozpocząć życie bez odpowiedniego wykształcenia?

Przypuszczałam, że ich wierzenia były zbyt starożytne, by tak się stało.

Ale z drugiej strony, śmierciożercy mogą postępować inaczej. Oczywiście dla nich służenie Czarnemu Panu jest o wiele większą przyjemnością niż ukończenie edukacji.

Więc może Lucjusz Malfoy zabrał swojego syna z Hogwartu na dobre w tym roku.

Ta myśl sprawiła, że zacisnął mi się supeł w żołądku. Hogwart bez Draco Malfoya po prostu nie był Hogwartem.

Ale potem moje myśli szybko skierowały się na drugą dziwną rzecz związaną z moim przybyciem. Wren.

Moja najlepsza przyjaciółka, która płakała jak dziecko, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy jakiś miesiąc temu, teraz nawet mnie nie przytuliła.

Na początku mnie to zaskoczyło, bo kiedy wsiadłam do pociągu i poszłam jej szukać, myślałam tylko o tym, jak zareaguje, czy będzie zła.

Ponieważ nawet jeśli to nie była moja wina, Merlin wie, że Wren Inkwood szybko się złości, a jeszcze szybciej obwinia tego, kto jest tam w tej chwili.

Rozsądnie było więc pomyśleć, że może być na mnie zła. Ale było zupełnie odwrotnie, niż się spodziewałam.

Stałem na środku przejścia, w jednym z ostatnich wagonów w kolejce, a moje oczy po raz pierwszy spotkały się z jej oczami.

Serce waliło mi w piersi, przez całą drogę tutaj, a teraz groziło całkowitym wyskoczeniem. Nie byłam pewna, dlaczego tak się denerwuję.

Pamiętałam, że podobne uczucie towarzyszyło mi, gdy po raz pierwszy zobaczyłam Harry'ego i uznałam to za nic szczególnego. Może podekscytowanie widokiem dwóch przyjaznych twarzy po pobycie w zamknięciu z nikim poza skrzatami domowymi, z którymi można było zamienić dwa słowa dziennie, zmieszane z poczuciem winy.

Powiedziała mi, żebym nigdy więcej tego nie robiła, żebym nigdy więcej nie dała się porwać, jakbym to z własnej woli dała się porwać. Ale potem zostałam porwana ponownie, dokładnie tego samego dnia.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz