55

836 33 5
                                    

Było dobrze po północy, moje powieki zaczęły być ciężkie, gdy tylko weszłam do pokoju wspólnego i westchnęłam, gdy zauważyłam Malfoya siedzącego przed kominkiem. Ale jestem pewna, że jeszcze mnie nie zauważył.

Blondyn po prostu siedział, obserwując trzaskający ogień; zdecydowanie zagubiony we własnych myślach.

Niestety, wyrwał się z nich, zanim udało mi się przemknąć obok kanapy, na której siedział.

Oczywiście to musiało się stać. Jakbym nie zniosła już dzisiaj wystarczająco dużo.

Jego wzrok padł na mnie; wydawał się zaskoczony moim widokiem, ale jego rysy twarzy szybko się rozluźniły. "Wracasz ze spotkania z chłopakiem?" Zapytał nonszalancko, jego oczy wciąż były skierowane na mnie.

Zadrwiłam, odwracając się i starając się wyglądać na tak niezrażoną jego obecnością, jak tylko mogłam. Nagle nie czułam się już zmęczona. Właściwie to w ogóle. Czułam się tak, jakby energia zaczęła przepływać przez każdą żyłę w moim ciele, gdy tylko usłyszałam jego głos.

"Wręcz przeciwnie, jeśli musisz wiedzieć." Przypominając sobie, co się stało, moja ręka niemal automatycznie zaczęła zakrywać tworzące się blizny na drugiej dłoni. Jego oczy podążały za ruchem mojego ciała, opadając na moją rękę, a następnie z powrotem na moją twarz.

"Co to jest?" zapytał, całkowicie ignorując moją odpowiedź na jego własne pytanie, gdy spojrzał z powrotem na moje ręce.

"Nie sądzę, żeby to był twój interes" wyjaśniłam, unosząc brwi, gdy wstał ze swojego miejsca.

Odchrząknął, okrążając kanapę, na której siedział, a następnie swobodnie oparł się o jej oparcie. "Co się stało?" Jego głos był spokojny, a szare oczy patrzyły na mnie w sposób, w jaki nie patrzyły od miesięcy.

Potrząsnęłam głową, patrząc na zakrytą dłoń tylko przez chwilę. "To nie tak, że ci zależy..." zaczęłam, ale przerwał mi przewracając oczami.

"Co się stało, Mary?" Moje brwi uniosły się w zakłopotaniu, nie spodziewając się usłyszeć mojego imienia z jego ust. Spojrzałam na niego, moje oczy były pełne zaskoczenia i prawie nieświadomie moja ręka zsunęła się z wierzchu drugiej.

Przerwał nasz kontakt wzrokowy, by spojrzeć na blizny na mojej dłoni, a ja patrzyłam, jak marszczy brwi, próbując zrozumieć, co się dzieje. Potem, w ciągu kilku sekund, stanął obok mnie, wziął mnie za rękę i ostrożnie poprowadził w stronę kanapy.

"To nic takiego, naprawdę" zaczęłam, przesuwając się niewygodnie z powodu tego, jak blisko siebie siedzieliśmy na tak dużej kanapie. Skrzywiłam się, gdy jego palec powoli prześledził pierwszą literę wyrytą na mojej skórze, a on spojrzał na mnie, kręcąc głową.

"Zamknij się, to najwyraźniej nic takiego" powiedział sarkastycznie, a ja skrzywiłam się z porażką. "Zakładam, że to sprawka profesor Umbridge?" Powiedział, jego oczy wciąż były skupione na słowach.

"Tylko jedna osoba w szkole mogłaby być tak szalona jak ona" mruknęłam, ponownie się denerwując. "Nadal uważasz, że zaprowadza porządek w Hogwarcie?"

W tym momencie puścił moją dłoń i spojrzał mi w oczy. "Od kiedy w ogóle ze mną rozmawiasz? Jestem pewna, że zostawiłeś to na czwartym roku, nie?" warknęłam, przypominając sobie, jak się zachowywał, odkąd zobaczyłam go po raz pierwszy. "Z tego co wiem, prawdopodobnie chciałeś, żeby to się stało."

"Chciałeś, żeby to się stało?" Z jego ust wydobył się sarkastyczny śmiech. "Ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest to, żeby stała ci się krzywda, ty kompletna idiotko".

"Jestem idiotką?" Roześmiałam się, potrząsając głową. "To ty zachowujesz się jak kompletny idiota od początku semestru!"

Naprawdę chciałam zachować spokój; nie chciałam, żeby wyglądało na to, że się tym przejmuję. Było mu tak cholernie łatwo mnie zdenerwować.

Na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek, a ja jęknęłam na jego widok.

"Wiem, że ignorowanie cie musiało złamać ci serce" zażartował, a ja spojrzałam na niego zwężonymi oczami.

"Zamknij się" wysyczałam, mając nadzieję, że posłucha mojej sugestii.

"Po prostu pomyślałem, że tak będzie lepiej dla nas obojga" wzruszył ramionami, gdy słowa opuściły jego usta, a ja uniosłam brew, zachęcając go do kontynuowania. "Nie mogłem przestać myśleć o tobie i twojej głupiej twarzy przez całe lato. I nie dlatego, że twój rozczarowujący brat był wszędzie w gazetach" westchnął. "Myślałem, że jeśli będę cię unikał, wszystko wróci do normy." Wskazał na swoją głowę, gdy ostatnie kilka słów opuściło jego usta.

Teraz moje spojrzenie zatrzymało się na kominku. Słuchałam uważnie, ale wiedziałam, że gdybym na niego spojrzała, nigdy nie pozwoliłby mi zapomnieć o rumieńcu, który pojawiłby się na mojej twarzy.

"Ale zapomniałem, jak to jest spędzać z tobą czas. Być tak blisko ciebie..." urwał, a jego ręka chwyciła mnie za ramię, by mnie odwrócić. Zmusił mnie, żebym na niego spojrzała, jego kciuk na mojej szczęce, upewniając się, że nie odwrócę głowy.

Potem westchnął, puszczając mnie po kilku sekundach. Rozkoszowałam się dotykiem jego palców na mojej skórze i zadrżałam lekko z powodu jego braku.

"Mój ojciec..." zaczął, ale przerwał sobie, oczyszczając gardło. "Wiem, że nie pochwaliłby... tego, jak blisko byliśmy w zeszłym roku" powiedział cicho, prawie szeptem, ale siedziałam wystarczająco blisko, by go usłyszeć. "Gdyby się dowiedział, nie spodobałoby mu się to."

Uśmiechnęłam się delikatnie na jego słowa. "Twój ojciec?" zapytałam, a on skinął głową. "Cóż, a może zostawisz to tobie?".

Odkąd zaczęłam mówić, jego oczy były wlepione w podłogę, ale teraz spojrzał na mnie. Wyraźnie myślał, ale nic nie mówił.

"Czego ty chcesz, Draco Malfoy?

Przez kilka chwil panowała cisza, zanim odpowiedział.

"Ciebie."

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz