86

783 30 4
                                    

"Profesorze Slughorn, sir. Właśnie odkryłem tego chłopca czającego się w korytarzu na piętrze." Głos Filcha sprawił, że zachwiałam się w swoim ruchu. Wspólny śmiech Blaise'a i mnie ucichł niemal natychmiast.

Reszta pokoju również szybko ucichła.

Skinęłam głową w jego kierunku, marszcząc brwi na widok Draco wciąganego za kurtkę.

Jego oczy były utkwione we mnie i nie wyglądało na to, by zamierzał w najbliższym czasie odwrócić wzrok. Były zwężone, a na jego czole tworzyły się małe zmarszczki, gdy na mnie patrzył.

Wyglądał na wściekłego; zirytowanego, że został przyłapany na robieniu tego, co tutaj robił.

Co on tu robił?

Przerwał nasz kontakt wzrokowy, jego spojrzenie utkwiło na mojej szyi. Instynktownie moja ręka sięgnęła po naszyjnik; mały, złoty, który pasował do mojej sukienki.

Dlaczego wciąż nosiłam naszyjnik, który mi dał, skoro nawet na mnie nie patrzył? Czułam się głupio, więc przestałam.

"Twierdzi, że został zaproszony na twoje przyjęcie."

W tym momencie oczy Draco przeniosły się na Blaise'a, a potem z powrotem na nas dwóch. Kiedy to zauważył, Blaise objął mnie ramieniem, pieszcząc moją dłoń, którą miał na sobie. Draco zmarszczył nos na ten ruch.

"Dobra, dobra. Nie miałem zaproszenia!" Splunął, z każdą sekundą coraz bardziej poirytowany. Jego uwaga znów skupiła się całkowicie na mnie. Jego spojrzenie było tak intensywne, że czułam, że mogę zemdleć, jeśli nie odwrócę wzroku.

Jego szare oczy wbijały się w moje, a chłopiec, którym był ostatnim razem, gdy rozmawialiśmy, został całkowicie wymazany. Nie patrzył na mnie błagalnym wzrokiem; nie błagał mnie o zrobienie czegokolwiek.

Ale utrzymałam kontakt wzrokowy, nie ośmielając się pozwolić mu wygrać tej rundy.

Mimo to wyraźnie odsunąłem się od Blaise'a, zmniejszając nieco dystans między nami. Nie sądzę, by Draco nawet zauważył, że Snape stanął tuż przed nim, przez co zerwał nasz kontakt wzrokowy, zanim miał na to szansę.

"Odprowadzę go -" powiedział Snape, a jego głos był tak spokojny, że niemal przerażający.

"Oczywiście, profesorze." Blondyn skinął głową z sarkazmem w głosie, po czym wychodząc, uderzył Blaise'a w ramię. Snape BYŁ tuż za nim.

"W porządku" Slughorn oczyścił gardło, po czym uśmiechnął się sztucznie. "Wszyscy, kontynuujcie, kontynuujcie" zaśmiał się, mając nadzieję na rozładowanie napięcia w pokoju.

Wyglądało na to, że to zadziałało, ponieważ większość gości po prostu kontynuowała przerwane wcześniej rozmowy.

"Więc, gdzie byliśmy?" Blaise zachichotał, wyraźnie zdezorientowany wejściem i wyjściem Draco.

Patrzyłam na niego przez chwilę, skanując jego rysy; ostrą linię szczęki, gładką skórę. Poczułam, jak moje usta układają się w przepraszający uśmiech.

"Tak mi przykro, myślę, że muszę teraz czymś się zająć" wymamrotałam, czując się z tym źle, gdy tylko słowa opuściły moje usta. Wciąż widziałam, jak kąciki jego ust opadają, a uśmiech na jego twarzy znika; ale zanim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej, odwróciłam się i wyszłam.

Jego dłoń na moim nadgarstku zatrzymała mnie, a kiedy mnie odciągnął, patrzyłam prosto na niego.

"Upewnij się, że podejmujesz właściwą decyzję" powiedział. Jego głos był spokojny, ale stanowczy.

Nie sądziłam, że to naprawdę decyzja, którą muszę podjąć.

"Przepraszam" Mój głos był cichy i jednym szybkim ruchem wyrwałam nadgarstek z jego uścisku i obróciłam się na pięcie, by podążyć za Snape'em i Draco do wyjścia z pokoju.

Korytarze były zimne i puste w porównaniu z pokojem, w którym byłam zaledwie kilka minut temu. Usłyszałam odległe głosy i chociaż nie byłam pewna, kogo szukam, i tak za nimi podążyłam.

"Harry?!" uciszyłam się, ciche sapnięcie wydostało się z moich ust, gdy tylko zobaczyłam go przyciśniętego do tej samej ściany, którą miałem zamiar wybrać dokładnie w tym samym celu.

Jak on w ogóle tu dotarł przede mną?

Zdziwił się, jego oczy rozszerzyły się, gdy mnie zauważył, ale jego palec na ustach kazał mi się zamknąć. "Ciii!" wysyczał, a potem ja też to usłyszałam.

"Może rzuciłem klątwę na tę Bell, a może nie. Co ci do tego?" To był niewątpliwie głos Draco. Brzmiał na poirytowanego i zirytowanego. Wściekłego.

Głośny hałas odbił się echem po korytarzu, zanim Snape się odezwał. "Przysiągłem cię chronić! Złożyłem wieczystą przysięgę!" Powiedział, jego głos nie był tak spokojny, jak zwykle, gdy mówił.

"Nie potrzebuję ochrony!" Draco natychmiast odparł, jego głos był szorstki i zmęczony, jakby odbywał tę samą rozmowę milion razy wcześniej.

Zmarszczyłam brwi, próbując nadążyć za ich rozmową. Starałam się zrozumieć choć odrobinę z tego, o czym rozmawiali, ale kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi. Wyglądało na to, że mój brat również.

"Zostałem do tego wybrany! Ze wszystkich innych; ja!" syczał. "Nie zawiodę Go. Nie zawiodę jej..." Jego głos ucichł pod koniec zdania. Tak cicho, że prawie szeptem; i cieszyłam się, że w ogóle to zrozumiałem.

"Boisz się, Draco" powiedział Snape, jego głos był teraz dużo spokojniejszy. "Nie robisz tego dla siebie, prawda?" Na korytarzu zapanowała ciężka cisza, przez co obawiałam się, że zarejestrują mój ciężki oddech.

Serce mi waliło i wymieniłam szybkie spojrzenie z Harrym, który słuchał równie intensywnie jak ja.

"Zapominasz, że Czarny Pan mi ufa, Draco. Wiem wszystko o twoim zadaniu. I dlaczego tak bardzo chcesz je wykonać."

"Nic o mnie nie wiesz!" Blondyn splunął, czemu towarzyszyło potarganie ubrań.

Snape parsknął: "Zaufaj mi, kiedy ci powiem, że dziewczynie nic się nie stanie, Draco".

Oczy mojego brata znów były skierowane na mnie, ale ja byłem całkowicie skupiona na rozmowie. Chciałam usłyszeć więcej, zrozumieć więcej. Ale w tej chwili wszystko, co mówili, było dla mnie pustymi słowami.

"Nie pozwolę na to. Więc pozwól, że ci pomogę" dodał Snape, a w tym momencie oddech Draco był tak głośny, że słyszałqm go stąd.

"Ja też nie pozwolę " powiedział, zanim głośne kroki odbiły się echem w korytarzu, oddalając się od nas coraz bardziej, aż były zbyt daleko, by je usłyszeć.

Zamknęłam oczy, moje ciało powoli osunęło się na podłogę, a plecy wciąż przylegały do kamiennej ściany.

Usiadłam na podłodze z twarzą ukrytą w dłoniach, próbując odzyskać spokój. Mój oddech wciąż był ciężki, a serce wciąż czułam, jakby miało zaraz wyskoczyć mi z piersi.

Harry nic nie powiedział. Po prostu spokojnie objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Wiem, że chciał mi powiedzieć, że od początku miał rację; że wiedział, że coś takiego się wydarzy. Ale tego nie zrobił. I byłam mu za to dozgonnie wdzięczna.

"Czy oni mówili o tobie, mary?" Zapytał powoli po długiej ciszy, która wypełniła atmosferę wokół nas.

Potrząsnęłam głową, a z moich ust wyrwało się głębokie westchnienie.

"Nie wiem."

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz