57

911 27 2
                                    

"Dzięki Merlinowi za Syriusza Blacka, bo inaczej nadal nie mogłabyś pójść z nami do Hogsmeade!" Wren wiwatowała, gdy tylko wyruszyliśmy do małej wioski.

To było około 20 minut pieszo. Kiedy się obudziliśmy, świeciło słońce i nie było tak zimno, jak można by się spodziewać we wrześniowy dzień; było idealnie na spacer do wioski i wypicie tam piwa kremowego.

Pierwsze dwa tygodnie szkoły minęły dość szybko po szlabanie u Umbridge. Trudno było zignorować jej wpływ na szkołę, ale starałam się jak mogłam.

"Jestem mu dozgonnie wdzięczna", wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy szliśmy wzdłuż szlaku. "Spotkasz się tam z Luną?" zapytałam z zaciekawionym spojrzeniem.

"Tak. W trzech miotłach" powiedziała Wren. "Spędzam z nią dużo czasu. Byłoby miło, gdybyś mogła dołączyć. Nie chcę, żebyś czuła, że traktuję Lunę priorytetowo." Jej brązowe oczy patrzyły na mnie z nutą poczucia winy.

Roześmiałam się, odpędzając ją i próbując nieco poprawić nastrój. "To znaczy, traktujesz" zażartowałam, a jej oczy stały się nieco szersze. "Spokojnie. Ja tylko żartuję, Wren!" Szybko ją przytuliłam i podziękowałam za ten gest.

Uśmiechnęła się, ale powoli zanikał, zanim jej brwi zmarszczyły się i spojrzała na mnie z wyrazem twarzy, którego nie mogłem do końca zlokalizować. "Wiesz, byłaś strasznie szczęśliwy przez ostatnie kilka dni" zaczęła z nutą podejrzliwości w głosie. "Nie żebym narzekała, ale nie mogę tego zignorować."

Przewróciłam oczami, starając się zmusić uśmiech do zniknięcia z mojej twarzy. "To niedorzeczne. Jestem przeciętnie szczęśliwa. Tak szczęśliwa jak zawsze. Nic nie wpływa na mój nastrój" wymamrotałam, czując już potrzebę przeklęcia samej siebie za to, jak się zachowałam.

To tylko sprawiło, że stała się bardziej pewna siebie i swoich podejrzeń.

"To Malfoy, prawda?" Westchnęła, od czasu do czasu zerkając na mnie z boku, gdy szliśmy dalej ścieżką.

"A jeśli tak, to co z tego?" Odparłam, gdy tylko słowa opuściły jej usta.

"Nic" wzięła głęboki oddech, podczas którego zastanawiała się, co powiedzieć dalej. "Po prostu chcę, żebyś była ostrożna, to wszystko."

"I jestem, mamo!" zażartowałam, przewracając oczami. "Przecież nikt o tym nie wie. Po prostu dobrze się bawię, póki to trwa." Zwolniła podczas naszej rozmowy, więc delikatnie ją popchnęłam, zanim sama pobiegłam do przodu.

Usłyszałam za sobą głośny jęk, zanim jej kroki podążyły za moimi w podobny sposób. Gdy tylko Wren mnie dogoniła, zwolniłam do normalnego tempa i patrzyłam na nią z rozbawionym uśmiechem na twarzy.

"Mogę wybaczyć twój gust co do mężczyzn, ale jeśli jeszcze raz zmusisz mnie do biegania, to koniec."

✧-゚: *✧-゚:*✧

"Jesteś dupkiem, Mary Potter. To wszystko, co powiem" powiedziała Wren, zaciskając zęby, starając się powstrzymać uśmiech na twarzy.

Ja, z drugiej strony, nie powstrzymywałam się. Mój śmiech był prawdopodobnie słyszalny w całych trzech miotłach, ale bawiłam się zbyt dobrze, by się tym przejmować.

"Och, spójrz, tam jest Luna!" wykrzyknęłam, wskazując za Wren, która jeszcze bardziej zwęziła oczy.

"To znowu nie zadziała, następnym razem bądź bardziej oryginalna" mruknęła, a na jej twarzy pojawił się uśmieszek, gdy poczuła, że ma przewagę.

"Hej wszystkim" przerwał jej słodki głos Luny, a oczy dziewczyny urosły nieco, gdy zdała sobie sprawę, że tak naprawdę nie żartuję. Szczerze mówiąc, rozśmieszyło mnie to jeszcze bardziej.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz