130

378 23 1
                                    

Przez ułamek chwili było zupełnie ciemno, zanim udało mi się dostrzec małe światełka w oddali.

Kolejna chwila później, a te światła były już charakterystyczne dla Hogwartu. Nigdy wcześniej nie widziałam go stąd. Gdzieś z górskiego klifu wyglądał spokojnie.

Jednak głos szybko przykuł moją uwagę, odwracając ją od zamku w oddali. Nie przestraszyłam się nagłego dźwięku, ale po prostu odwróciłam się, by znaleźć tego, kto go wywołał.

Nie byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam Dumbledore'a stojącego tuż przede mną; w końcu to było jego wspomnienie.

"Przepowiednia nie odnosiła się do kobiety. Mówiła o dziecku urodzonym pod koniec lipca."

Patrzył prosto przed siebie, a moje spojrzenie podążyło za nim, padając prosto na Snape'a kilka stóp dalej. Mimo że było ciemno, wyglądał na zmartwionego, a jego twarz była wykrzywiona bólem. Nie widziałam jednak żadnych widocznych ran na jego ciele.

Zrobiłam kilka kroków w ich stronę, marszcząc brwi, patrząc tam i z powrotem między dwoma mężczyznami w nadziei, że wkrótce dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.

"Tak, ale on myśli, że to jej dziecko" odetchnął ciężko. "Zamierza ich wytropić i zabić." A potem błagał: "Ukryj ją. Ukryj ich wszystkich. Błagam cię."

Wszystko to miało zbyt mało kontekstu, by miało dla mnie jeszcze jakikolwiek sens, a gdy świat wokół mnie zamienił się w ciężki dym, szybko zostałam przeniesiona do następnego wspomnienia.

Głosy wokół mnie były niespójne przez długą chwilę, zanim przed moimi oczami pojawiła się nowa scena, a wszystko zamazane stało się jasne jak dzień.

Wiedziałam, że stoję teraz w gabinecie Dumbledore'a, choć nie byłam pewna, skąd to wiem. Może to była część bycia w jego pamięci, że wiedziałam, gdzie to się dzieje.

"Powiedziałeś, że zapewnisz jej bezpieczeństwo!" Znowu Snape. Tym razem o wiele bardziej przygnębiony niż ostatnim razem, gdy go widziałam. Jego słowa były już bliskie rozpaczliwego krzyku.

Kogo chronić?

Czułam, jak chodzę wokół teleskopu, z mocno ściągniętymi brwiami, gdy skanowałam twarz Snape'a. Patrzył prosto na mnie, jego oczy desperacko szukały oczu dyrektora.

Chociaż Dumbledore był odwrócony plecami, wyglądając przez jedno z okien, kiedy się odezwał.

"Lily i James zaufali niewłaściwej osobie, Severusie. Raczej takiemu jak tobie."

To były słowa, na które czekałam. Słowa, które nadałyby wszystkiemu odpowiednią perspektywę. Uświadomienie sobie tego sprawiło, że serce wpadło mi do żołądka.

Poczułam się prawie chora, wiedząc, że mówią o moich rodzicach. O naszych rodzicach.

Moja głowa zwróciła się z powrotem w stronę Snape'a, jego twarz wykrzywiła się w gorszym bólu niż w ostatnim wspomnieniu. Teraz zdałam sobie sprawę, że to nie fizyczne obrażenia sprawiały mu ból.

On cierpiał od wewnątrz, głęboko, tak jak ja przez te wszystkie lata. Za każdym razem, gdy wracałam myślami do wczesnej śmierci mojego rodzica, czułam się tak samo, jak Severus Snape, gdy stał teraz przede mną.

"Oboje przeżyli. Dziewczyna nigdy nie stanęła twarzą w twarz z Czarnym Panem. Ale oboje..."

To zdawało się irytować Snape'a, który podniósł głowę i podniósł ręce z konsternacją, najwyraźniej wiedząc, dokąd prowadzą słowa Dumbledore'a.

"Nie potrzebują ochrony. Czarnego Pana już nie ma!"

"Czarny Pan powróci. A kiedy to zrobi, oboje znajdą się w strasznym niebezpieczeństwie".

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz