108

486 18 0
                                    

Kiedy to przeczytasz, mam nadzieję, że już mnie tu nie będzie.

Cóż, albo jestem martwa. W takim przypadku prawdopodobnie dowiesz się o tym, zanim to przeczytasz.

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, nigdy nie będę musiała tu wracać. Mam jednak nadzieję, że zobaczymy się tak szybko, jak to możliwe. (Nie próbuj mnie śledzić i znaleźć, po prostu zabiją nas oboje, tak?).

Nie jestem dobra w pożegnaniach, więc ten list będzie musiał wystarczyć.

Kocham Cię,

- Mary


Niektórzy nazwaliby to tchórzostwem.

Ja nazwałam to ostrożnością.

Ponieważ, oczywiście, wszystko, co Draco zrobiłby, gdybym pożegnała się z nim osobiście, to próba zmuszenia mnie do pozostania; i marnowanie cennego czasu, który mógłabym wykorzystać na próbę wydostania się stąd.

Teraz wszystko, co musiałam zrobić, to mieć nadzieję, że będzie następną osobą, która wejdzie do tego pokoju, a tym samym znajdzie list.

Było około trzeciej nad ranem; dwór był całkowicie cichy po raz pierwszy tej nocy.

Ich goście pili głośno, ich krzyki i chichoty odbijały się echem po całym domu. Przynajmniej w ten sposób byłam pewien, że wszyscy szybko zasnęli z dużą ilością alkoholu, którą prawdopodobnie mieli w organizmie.

Nawet jeśli nie, to celowanie do mnie po pijanemu i tak dawało mi większe szanse na ucieczkę.

Tak czy inaczej, wypicie takiej ilości alkoholu było dobrą rzeczą.

Błądziłam po korytarzach, zastanawiając się, jak dokładnie znajdę schowek, o którym Bellatrix wspomniała, że powinna być w nim moja różdżka.

Ten dom był na tyle ogromny, że minęła cała noc, zanim znalazłam właściwe drzwi. Pomijając fakt, że za połową z nich spali śmierciożercy.

Otwarcie niewłaściwych drzwi mogło więc skończyć się co najmniej źle.

Założyłam, że to musi być gdzieś na dole, choć nie byłam pewna dlaczego.

Najciszej jak potrafiłam, zeszłam na palcach po schodach, omijając pierwszy stopień, gdy przypomniałem sobie, jak głośno było ostatnim razem.

W przeciwieństwie do tego, jak głośno było ostatnim razem, gdy tu przybyłam, tym razem było zupełnie cicho. Nawet niesamowicie cicho.

Wzięłam głęboki oddech, wchodząc do dużej jadalni; całe pomieszczenie było ciemne i puste. Dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie na wspomnienie tego, co wydarzyło się tu ostatnim razem.

Fotel, na którym siedział wtedy Voldemort, był teraz pusty. Miejsce, na którym siedział Draco, było puste. Miejsce, na którym siedziała mama Wren; puste.

Szybko przeszłam przez nie do następnego pokoju, szczerze mówiąc, nie bardzo wiedząc, dokąd zmierzam. Nie miałam pojęcia, gdzie jest ten cholerny schowek.

Westchnęłam cicho, podziwiając małą bibliotekę, w której się znalazłam. Odwróciłam się, idąc teraz tyłem, aby przyjrzeć się jej dłużej bez marnowania czasu.

Chociaż w ten sposób weszłam do sąsiedniego pokoju, nie widząc, że jest już zajęty. Natychmiast się zatrzymałam, zauważając ogień płonący w kominku i ciemną sylwetkę siedzącą na sofie przed nim.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz