129

376 15 0
                                    

Mała buteleczka, nie większa niż mój kciuk. Znajdowała się w niej przezroczysta substancja; nie byłam do końca pewna, czy to ciecz, czy gaz. Wydawało się, że raz jest tym, a w nastepnym momencie już nie.

Od jakiegoś czasu siedziałam w jednym z najdalszych zakątków biblioteki. To tam ostrożnie rozpakowałam przedmiot, znajdując w nim nie tylko to, co właśnie opisałam, ale także mały kawałek pergaminu.

Był starannie złożony, a pismo na nim wyraźnie należało do moich braci.

Ostatnia wola i testament Dumbledore'a.

Tylko tyle było na nim napisane. Czy nie mógł być trochę bardziej opisowy? Dać mi trochę więcej szczegółów?

Dlaczego, na Merlina, Dumbledore miałby mi cokolwiek zostawić? Harry zawsze był faworytem między nami dwoma.

A ja nigdy nie interesowałam się nim na tyle, by mnie to obchodziło.

Więc bycie wymienionym w jego ostatniej woli; jego testamencie... To było co najmniej nieoczekiwane. Nawet dziwaczne.

Zajęło mi trochę czasu, zanim zorientowałam się, że to wspomnienie. Jedno z tych, które ogląda się w myślodsiewni.

Nigdy wcześniej nie byłam w ich posiadaniu i dlatego nie byłam pewna, jak działają. Ani gdzie w Hogwarcie w ogóle znajdę myślodsiewnie.

Skoro byłam już w bibliotece, równie dobrze mogłam skorzystać z tysięcy książek wokół mnie i zaczęłam wędrować po korytarzach w nadziei, że znajdę odpowiednią na półkach; moje ręce mocno ściskały fiolkę w kieszeni mojej szaty.

Szczerze mówiąc, nie znalazłam zbyt wiele. Były tam standardowe rzeczy o wspomnieniach; jak były wydobywane, dlaczego ktoś zdecydował się je wydobyć w pierwszej kolejności.

Tak naprawdę nie potrzebowałam tego typu informacji. Miałam już wyodrębnione wspomnienie. Było tuż obok, gotowe, bym na nie spojrzała, a jednak nie mogłam.

Jedną rzeczą w jednej z tych książek, która mi pomogła, był fakt, że w Hogwarcie była tylko jedna znana myślodajnia i znajdowała się w gabinecie dyrektora.

I nie miałam zamiaru włamywać się tam dzisiejszej nocy.

Nie teraz, gdy było to biuro Snape'a. Nie teraz, gdy śmierciożercy patrolowali nie tylko te drzwi, ale i korytarze w nocy.

Byli zdecydowanie większym zagrożeniem niż Filch, przez co nocne przekradanie się przez zamek było o wiele mniej zabawne.

Nieco sfrustrowana i dość zdezorientowana, bez celu przemierzałam puste korytarze. Nigdy nie były puste w sobotnie popołudnia. Ale teraz uczniowie woleli przebywać w pokojach wspólnych w wolnym czasie.

To było zrozumiałe. Były znajome, bezpieczne i miały wszystko, czego potrzebowaliśmy.

Wszystko oprócz myślodajni.

Jęknęłam cicho na samą myśl o tym, wciąż łamiąc sobie głowę nad tym, co może pokazać buteleczka w mojej kieszeni.

Musiało być to ważne, skoro Dumbledore tak bardzo chciał, żebym je zobaczyła nawet po jego śmierci.

Czy to była odpowiedź, jak to wszystko naprawić? Jak sprawić, by wszystko wróciło do normy? A jeśli tak, to dlaczego zostawił to mnie? Nie byłam wybrańcem, tym, który wcześniej pokonał Voldemorta. Byłam tylko jego siostrą.

, o której nikt nawet nie wiedział, zanim zaczęłam naukę w Hogwarcie.

Rozmyślając w myślach, z wciąż zaciśniętymi brwiami, prawie przegapiłam subtelny dźwięk kamienia drapiącego o kamień. Kiedy go zauważyłam, natychmiast się zatrzymałam; każde włókno w mojej istocie było w stanie wysokiej gotowości na nieznany i nieoczekiwany dźwięk.

Wystarczyło jednak obrócić głowę w prawo, by dostrzec źródło dźwięku. Zamiast strachu i zmartwienia, w moich żyłach popłynęła ulga, gdy spojrzałam na znajome drzwi prowadzące do pokoju życzeń.

Pokój wejść i wyjść. Miejsce, gdzie wszystko jest ukryte. - Może nawet myślodajnia?

Ta myśl pojawiła się w mojej głowie, gdy drzwi same się otworzyły, niemal błagając, bym weszła do środka i odkrył, co skrywają.

Moje spojrzenie szybko przeskanowało otoczenie, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Korytarze wydawały się czyste, zanim zrobiłam kilka celowych kroków w stronę drzwi, weszłam do środka i zamknęłam je za sobą.

Ten widok wypchnął mi powietrze z płuc, a z moich lekko uchylonych ust wydobył się cichy sapnięcie.

Szeroki, okrągły pokój z marmurowymi ścianami, podłogami i sufitami, tak białymi, że niemal oślepiającymi. Cztery kolumny, wykonane z tego samego eleganckiego marmuru, na środku pokoju; pod nimi jedyny obiekt w pokoju.

Myślodajnia.

Tuż obok, na szczycie mniejszego filaru z pięknymi rzeźbieniami; płytka miska wykonana z białego kamienia, z dziwnymi runami i symbolami na zewnątrz.

Wypełniała ją substancja, która wydawała się mieć taką samą konsystencję jak ta w mojej fiolce - przypominająca chmurę mieszanina cieczy i gazu.

Moje kroki odbiły się głośnym echem po pokoju i nie sądzę, żebym kiedykolwiek była bardziej świadomy ruchu stawiania jednej stopy przed drugą.

Ale teraz, gdy moje oczy wędrowały po pustym, białym pokoju raz za razem, byłam tego boleśnie świadoma; upewniając się, że każdy z moich kroków jest właściwy.

W pokoju tak idealnym, tak uporządkowanym, czułam się, jakby ściany mnie badały; jakby miały oczy; jakby obserwowały i oceniały, czy jestem godna bycia tutaj.

Nie wyglądało to tak, jak za czasów Gwardii Dumbledora; nawet nie czułam się tak samo.

Powoli wyciągnęłam rękę z kieszeni, w której wciąż trzymałam małą buteleczkę. Jeszcze raz obróciłam ją w dłoni, przyglądając się jej pod każdym możliwym kątem, by sprawdzić, czy niczego na niej nie przeoczyłam.

Miałam nadzieję na etykietę. Taką, która powie mi, w co mam zamiar wsadzić nos; całkiem dosłownie.

Wiedziałam, że to byłoby zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Dumbledore zawsze był człowiekiem pełnym tajemnic. Typem, który nie tylko przyklejał etykietki do rzeczy, by ułatwić ich zrozumienie innym.

Nie, chciał, żebym podeszła do tego bez żadnych oczekiwań. I tak właśnie zrobię.

Ostrożnie zdjęłam szklane wieczko, przyglądając się fiolce jeszcze raz, po czym wlałam ją do stojącej przede mną myslodajni.

Tak powinnam to zrobić, prawda?

Czy powinnam wlać wszystko? Właśnie to zrobiłam.

Przezroczysta substancja zmieniła się w ciężką, ciemną ciecz, gdy tylko dotknęła substancji w myślodajni, a ja patrzyłam, jak się w niej rozprzestrzenia.

Nawet się nad tym nie zastanawiałam, zanim zaraz potem zanurzyłam twarz w cieczy; to było tak, jakby wspomnienie nakłaniało mnie do tego, gdy zanurzało się coraz bardziej w głębinach.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz