154

213 10 0
                                    

"Walczyliście słusznie" wyszeptał głos Voldemorta. "Ale na próżno." Przełknęłam ciężko, przytrzymując się niskich murów otaczających zewnętrzną część murów obronnych. "Nie życzę sobie tego. Każda kropla przelanej magicznej krwi to straszliwe marnotrawstwo. Dlatego nakazuję moim siłom odwrót."

Sposób, w jaki jego wyszeptany głos odbijał się echem w mojej głowie, sprawił, że poczułam, jakby cały świat wirował, przez co zaczęłam się zastanawiać, czy już spadłam z zamku. Z pewnością miałam takie wrażenie.

"Pod ich nieobecność pozbądźcie się swoich zmarłych z godnością." Prawie z tego zakpiłam. "Harry Potterze, zwracam się teraz bezpośrednio do ciebie," mój oddech przyspieszył na dźwięk imienia mojego brata z jego ust, a moje oczy rozszerzyły się lekko. "Tej nocy pozwoliłeś swoim przyjaciołom umrzeć za ciebie, zamiast samemu stawić mi czoła. Nie ma większej hańby. Dołącz do mnie w zakazanym lesie i staw czoła swojemu przeznaczeniu. Jeśli tego nie zrobisz, zabiję każdego mężczyznę, kobietę i dziecko, którzy będą próbowali cię przede mną ukryć".

Poczułam, jak jego szpony wycofują się z mojego umysłu i odetchnęłam głośno, gdy znów byłam sam we własnej głowie.

Serce wciąż waliło mi w piersi, a moje oczy mimochodem napotkały wzrok Freda. Wyglądał na zmartwionego, przyglądając mi się uważnie, prawdopodobnie zastanawiając się, czy pytanie, czy wszystko ze mną w porządku, byłoby właściwe.

Nawet gdyby zapytał, nie sądziłam, że go usłyszę. Mogłam myśleć tylko o jednym.

Nawet kiedy Draco rzucił się w moje pole widzenia, szybko kładąc dłonie na moich policzkach, a jego szare oczy wbiły się w moje; Dumbledore był wszystkim, o czym mogłam myśleć.

Jego wspomnienie było wszystkim, o czym mogłam myśleć.

Zanim zdążyłam rozszyfrować, co Draco do mnie mówi, siłą oderwałam się od jego dotyku, biegnąc sprintem w stronę starego biura Dumbledore'a.

Musieli tam powiesić jego obraz.

I chociaż nie było to nawet zbliżone do satysfakcji, jaką uzyskałbym z tego, gdyby nadal żył, krzyczenie i przeklinanie jego obrazu musiało na razie wystarczyć.

Jak on śmiał mnie okłamywać?

Jak śmiał powiedzieć mi, że Harry i ja musimy zrobić to razem?

Jak mieliśmy razem walczyć z Voldemortem, skoro znałam brata na tyle dobrze, by wiedzieć, że prawdopodobnie jest już w drodze do zakazanego lasu?

✧-゚: *✧-゚:*✧

Chociaż kiedy dotarłam do jego gabinetu i weszłam do niego wściekła, niż chyba kiedykolwiek byłam, ale zamiast znaleźć portret, znalazłem Harry'ego siedzącego na schodach pośrodku pokoju, wszystko, co mogłam zrobić, to głośno sapać.

Dźwięk przykuł jego uwagę, a jego głowa odwróciła się w moim kierunku, oczy rozszerzyły się, gdy na mnie spojrzał.

To wszystko, co zrobił. I to wszystko, co ja też zrobiłam - po prostu wpatrywałam się w niego w nadziei, że ta chwila nie minie tak szybko, jak miała minąć.

"Harry..." wykrztusiłam, ze łzami w oczach, gdy nagle poderwał się i podbiegł do mnie w mgnieniu oka.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek wcześniej przytuliłam kogoś mocniej.

"To ja" mamrotał prawie niespójnie, jego głos był zbyt cichy, a oddech zbyt głośny.

Moje brwi zmarszczyły się na te słowa i z bólem serca zwiększyłam trochę dystans między nami, żeby móc na niego spojrzeć.

A on odgadł pytanie, które zamierzałam zadać, zanim wypowiedziałam te słowa. "Ostatni horkruks. To ja. Kiedy zabił mamę i tatę, kawałek jego duszy przyczepił się do mnie-" Sytuacja była dla niego trudna do wyjaśnienia z oczywistych powodów, więc po prostu przyciągnęłam go z powrotem do siebie, dając mu do zrozumienia, że nie musi o tym mówić, jeśli nie chce.

Wiedziałam, jakie to trudne.

"Więc co robimy?" zapytałam, moje spojrzenie padło na jego ramię i przeskanowało resztę biura za nim. Mój wzrok padł na Pensieve w tle; wyglądała jakoś nie na miejscu. "Co z lasem?"

Gdy słowa opuściły moje usta, szybko potrząsnął głową. Tym razem to on przerwał uścisk, patrząc na mnie z mocno ściągniętymi brwiami.

"My?" powtórzył cicho. "Idę tam teraz." W jego głosie była nutka determinacji, której nie mogłam znieść.

Jak mógł być tak zdeterminowany, by po prostu umrzeć, kiedy mieliśmy robić to razem?

"Nie możesz!" wykrztusiłam, a łzy, które wcześniej zamazywały mi wzrok, teraz bezwstydnie spływały po moich policzkach, gdy energicznie potrząsałam głową. "Tylko ty mi zostałeś, Harry. Nie możesz-"

"-Nie rozumiesz" mruknął, wpatrując się zielonymi oczami prosto w moje, a jego własne łzy zamazywały mu wzrok. "On nie może umrzeć, dopóki ja żyję..."

"Nie, to ty nie rozumiesz! To ty-" Przerwałam sobie zduszonym szlochem, zaciskając oczy w nadziei, że to pomoże mi się uspokoić. "Dumbledore sam to powiedział!" Mój głos był głośniejszy, niż się spodziewałam, gdy słowa wyrwały mi się z ust.

"Dumbledore?" Harry uniósł brwi na wspomnienie jego imienia.

"Zostawił mi wspomnienie. Sam to w nim powiedział. Powiedział, że to musimy być my. Razem! Słyszysz mnie? Razem! Nie możesz teraz tak po prostu umrzeć! Proszę, nie-"

Mój brat przełknął ciężko te słowa, przetwarzając je w myślach, próbując ogarnąć głową nową informację.

Zanim jednak zdążył powiedzieć cokolwiek w zamian, moją uwagę przykuł ruch w kąciku oka i szybko odwróciłam się w jego stronę, wpatrując się prosto w portret Albusa Dumbledore'a.

"Tak właśnie musi się stać, Mary" Powiedział spokojnie, przesuwając się dalej do przodu obrazu, aż znalazł się dokładnie w kadrze. Jego oczy powędrowały do Harry'ego, stojącego około stopy za mną, i posłał mu ciepły uśmiech. "Dobry wieczór, Harry."

Mój oddech przyspieszył ze względu na spokój w jego głosie, a moje brwi zacisnęły się razem. Nie zbliżyłam się jednak do obrazu. Czułam się tak, jakbym była przyklejona do obrazu.

"Nie to mi powiedziałeś!" Odparłam, nie panując nad falą emocji, która we mnie uderzyła. "To nie to, co pokazały twoje wspomnienia - powiedziałeś-" urwałam.

Powoli skinął głową, rzucając mi pełne empatii spojrzenie, zanim otworzył usta po raz ostatni.

"Nie to chciałaś usłyszeć."

I z tym zniknął. 

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz