36

1K 27 4
                                    

Smoki.

To zdecydowanie nie było dobre.

Podczas gdy Cedrik Diggory i Fleur Delacour uporali się już ze swoimi smokami, oboje w bardzo różny sposób, teraz przyszła kolej na Viktora.

Żadnemu z poprzednich uczestników nie udało się poprawnie zrealizować swoich planów; Diggory skończył z poparzoną twarzą, a Delacour podpaliła swoją spódnicę.

W tej chwili wydawało się, że Viktora nie spotka ten sam los. Po oślepieniu smoka za pomocą Klątwy Zapalenia Spojówek, zaczął uciekać w kierunku jaja, zupełnie nie niepokojony przez smoka.

Trybuny Durmstrangu ryczały głośno, wspierając swojego ulubieńca, podczas gdy kilku uczniów rozproszonych po trybunach Hogwartu również mu kibicowało. W tym ja.

Skończyło się na tym, że mimowolnie usiadłam tuż za Malfoyem, Crabbe'em i Goyle'em, którzy również kibicowali Viktorowi. Mogłam sobie tylko wyobrazić oszczerstwa z ich strony, gdy Harry wejdzie na arenę i westchnęłam na samą myśl o tym.

Kiedy myślałam, że już nic nie może pójść źle, smok Viktora stracił kontrolę, potknął się i zgniótł połowę jaja. Przeklęłam głośno, mając nadzieję, że nadal pozwolą mu przejść.

Gdy Vik dotarł do jaja, na stadionie zapanowała cisza. Wszyscy patrzyli na Dumbledore'a, czekając, aż ogłosi, czy połowa jaja to nadal wygrana. Dyrektor wstał i skinął głową, po czym ogłosił, że wszyscy trzej dotychczasowi zawodnicy z powodzeniem odzyskali jajo, mimo że Vik miał odjęte punkty za jego zniszczenie.

Stadion wybuchł wiwatami i oklaskami, nawet uczniowie, którzy nie kibicowali Durmstrangowi, byli uprzejmi to zrobić.

Czułam, że robię się coraz bardziej niespokojna po tym, jak wszyscy się uspokoili, wiedząc, że teraz przyszła kolej na Harry'ego. Nie wiedziałam nawet, czy w ogóle miał jakiś plan.

"Dam mu dziesięć minut, zanim albo umrze, albo dobrowolnie odejdzie" powiedział Malfoy. Nie patrzył na mnie, ale praktycznie słyszałam uśmieszek na jego twarzy.

Przewróciłam oczami na jego komentarz, po czym uderzyłam go płaską dłonią w tył głowy. "Czy jest coś na świecie, co sprawi, że się zamkniesz?" Jęknęłam, unosząc brew, gdy się odwrócił.

Spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział. Zamiast tego odwrócił się, by stanąć twarzą do areny. "Daj spokój, Draco! Dlaczego pozwalasz jej tak do siebie mówić?" szepnął Goyle, a Crabbe wściekle skinął głową.

Blondyn spojrzał tam i z powrotem na swoich przyjaciół, zastanawiając się przez chwilę, zanim uderzył dłońmi w tył ich głowy. Sprawiając, że dokładnie odzwierciedlił mój ruch.

Mały uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy patrzyłam, jak odwraca uwagę od tej dwójki.

Moja uwaga wróciła na arenę, gdy usłyszałam ryk smoka, a moje oczy przeleciały po scenie, by znaleźć na niej Harry'ego. Patrzyłam, jak smok atakuje, sapiąc za każdym razem, gdy Harry został trafiony, rzucony lub prawie spalony na śmierć.

To nie był dobry początek, prawda?

Patrzyłam w oczekiwaniu, jak w końcu wyciąga różdżkę, wykrzykując zaklęcie, którego nikt z nas nie mógł usłyszeć z tej odległości. Minęło trochę czasu, zanim cokolwiek się wydarzyło.

Byłam w punkcie, w którym uwierzyłabym, że całkowicie zapomniał, jak czarować, ale westchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam jego miotłę zbliżającą się w oddali. Dobry wybór.

Wciąż mu kibicowałam, a reszta uczniów Hogwartu zaczęła robić to samo, gdy natychmiast poleciał po jajo. Wydawało się, że Harry ma szansę je złapać, a jego ręka już oderwała się od miotły, gotowa, by to zrobić. Ale chybił o kilka centymetrów.

Przeklęłam pod nosem jeszcze raz i zauważyłam, że Malfoy robi to samo, tylko o wiele mniej wyraźnie. Odwrócił się, najwyraźniej czując na sobie mój wzrok.

Wydawał się zirytowany, zmarszczył brwi, patrząc prosto na mnie. "Co?" Splunął, zdezorientowany, dlaczego na niego patrzę i odwrócił się.

Spojrzałam z powrotem na Harry'ego lecącego w powietrzu, ale głośny hałas przykuł moją uwagę. Czy łańcuch miał się tak łatwo zerwać?

Rozejrzałam się po arenie w szoku, widząc, że wszyscy inni wyglądają dokładnie tak, jak ja się czułam. Krzyki i westchnienia wypełniły stadion, gdy Harry przeleciał przez siedzenia profesora, a smok tuż przy jego ogonie.

Leciał w stronę zamku, coraz dalej i dalej, zanim całkowicie w nim zniknął. Słychać było tylko odległe warczenie, ryki i plucie ogniem.

Po chwili hałas ustał. Na arenie również zrobiło się niesamowicie cicho. Wszyscy się rozglądali, próbując ustalić, gdzie mógł się udać.

Ale nic takiego nie pojawiło się w naszym zasięgu wzroku.

Serce mi zamarło, a oczy wciąż patrzyły w kierunku, w którym odleciał mój brat. Nie odważyłam się odwrócić wzroku nawet na sekundę.

Cisza była ogłuszająca, wisiała nad nami jak gęsta chmura.

A potem, jakby moje modlitwy zostały wysłuchane, wystrzelił w niebo i poleciał w naszą stronę, ciągnąc za sobą smugę dymu.

Wiwatowałam tak głośno, jak tylko mogłam, z wielkim uśmiechem na twarzy, patrząc, jak się zbliża. Harry złapał jajko, wylądował na kamieniu i oficjalnie przetrwał pierwsze zadanie.

"Udław się tym, Malfoy!" wymamrotałam, zanim wybiegłam ze stadionu, by dotrzeć do brata.

Wszyscy uczniowie zaczęli już wracać do zamku, a ja dostrzegłam Harry'ego na samym przedzie wielkiego tłumu, który się uformował. Otoczony przez kilku Gryfonów, szedł obok Hermiony.

Zanim do niego dotarłam, zauważyłem Rona idącego kilka metrów za nimi, wciąż wyraźnie nie chcącego z nim rozmawiać. To mogła być jedyna szansa, by z nim porozmawiać, więc skorzystałam z niej i złapałam go za kurtkę, odciągając od przyjaciół.

Nie czekając, aż cokolwiek powie, zaczęłam mówić. "Ronaldzie Weasley, jeśli kiedykolwiek pomyślisz o powiedzeniu Harry'emu o czymkolwiek, co widziałeś, przysięgam na samego Merlina, że ktoś będzie długo musiał czegoś wysłuchiwać!" Syczałam, mój głos był obniżony, ale ton równie groźny.

Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami i nie byłam pewna, czy w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje. "Myślisz, że to zabawne? Wtrącanie się w moje prywatne sprawy? Nie masz do tego prawa" kontynuowałam, a wspomnienie naszego ostatniego spotkania jeszcze bardziej mnie rozzłościło.

"Mary-"

"Myślę, że wyraziłam się wystarczająco jasno, Weasley. Mam tylko nadzieję, że weźmiesz to sobie do serca."

Z tymi słowami zniknęłam w tłumie uczniów, próbując odnaleźć w nim brata. Przepychałam się i przeciskałam przez ludzi, w końcu go dostrzegając.

Wydałam z siebie pisk, gdy tylko mnie zauważył i podbiegłam do niego, zamykając kilka stóp między nami i mocno go przytulając. "Tak się cieszę, że nic ci nie jest!" Uścisnęłam go z wielkim uśmiechem na twarzy, a on przytaknął ze śmiechem.

"Ja też.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz