51

871 24 4
                                    

Minęło tyle czasu, odkąd widziałam Malfoya, że stwierdzenie, iż tęskniłam za nim, naszymi sprzeczkami i wszystkim innym, byłoby niedopowiedzeniem. Oczywiście nigdy nie przyznałabym się do tego nikomu innemu; wystarczająco trudno było przyznać się do tego samej sobie.

Byłam więc podekscytowana, gdy zobaczyłam go wsiadającego do ekspresu Hogwart, kiedy ja przybyłam na peron. I w połowie spodziewałam się zobaczyć grymas na jego twarzy, gdy jego oczy po raz pierwszy spotkały się z moimi.

W końcu byłam z Harrym, Hermioną i całą rodziną Weasleyów. I wszyscy wiedzieliśmy, że niekoniecznie byli jego fanami. Nie wzięłam tego zbyt osobiście.

Dopiero gdy po raz drugi zwróciłam na niego uwagę, tym razem nie będąc otoczonym przez ludzi, którymi gardził, a on nadal nie poświęcił mi ani chwili uwagi, zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak.

Oczywiście z tym chłopakiem zawsze było coś nie tak. Nawet jeśli był to tylko pierwszoroczny, który na niego wpadł, albo Crabbe, który powiedział coś głupiego, prawie nie było dni, w których nie miałby jakiegoś nastawienia.

Ale tym razem to nie był jeden z tych dni. To wydawało się osobiste; jego nastawienie było skierowane do mnie, z jakiegoś powodu.

Problem polegał na tym, że przebyłam całą tę drogę z własnego przedziału, aby go znaleźć, gdy tylko ekspres ruszył. Więc teraz stałam niezręcznie na środku przejścia, nie bardzo wiedząc, co robić.

Wzdrygnęłam się, a moje oczy jeszcze raz przeskanowały przestrzeń. Siedział z Blaise'em i Pansy, śmiejąc się z czegoś, czego nie słyszałam. Z Pansy ze wszystkich ludzi?

Czułam się jak wczoraj, kiedy przypomniałam sobie niezliczone razy, kiedy się z niej nabijał.

Zdecydowanie też mnie zauważył, więc fakt, że nie okazał mi nawet najmniejszego uznania, tylko mnie rozwścieczył. Nie chciałam tego po sobie pokazać. Nie przejmując się niczym, przeszłam obok ich miejsc, z wysoko uniesioną głową i wyprostowanymi plecami.

Nie mogłam po prostu odwrócić się i wrócić do swojego przedziału; nie chciałam sprawiać wrażenia, że jestem tam dla niego. Nawet jeśli tak było.

Plan był więc taki, by opuścić tę część pociągu na drugim końcu, poczekać tam kilka minut i wrócić, jakbym miał tam jakieś poważne sprawy do załatwienia.

Ale nie zaszłam tak daleko.

"Mary!" Powiedział znajomy głos, gdy przechodziłem obok nich. To nie był jego głos, ale to było coś.

Uśmiechnęłam się, odwracając się w ich stronę, jakby z ulgą, że był zmuszony na mnie spojrzeć. "Blaise, hej," zawołałam, mój głos był miękki, gdy spojrzałam mu w oczy.

Czułam na sobie wzrok Malfoya, ale nie pozwoliłam sobie odwrócić spojrzenia. On to zaczął, więc równie dobrze mogłam to skończyć.

"Jak minęło lato?" zapytał, klepiąc puste miejsce obok siebie, zachęcając mnie, bym usiadła. Spojrzałam tam i z powrotem między Blaise'em a jego ręką, czekając, aż ją zdejmie, abym mógł to zrobić.

"Jak zwykle. Miło było odpocząć od Hogwartu. Wszyscy stają się trochę irytujący po całym roku" powiedziałam swobodnie, wzruszając ramionami z uśmiechem na twarzy. "A co u ciebie?"

Usłyszałam, jak Malfoy chichocze naprzeciwko mnie, ale zignorowałam to i zamiast tego słuchałam Blaise'a paplającego o swoich wakacjach przez kilka minut. Kilka chichotów i uprzejmych skinięć głową w odpowiednim momencie i wyglądało na to, że naprawdę zwracam uwagę.

W rzeczywistości tak nie było. Jedyne, o czym myślałam, to jaki, do kurwy nędzy, problem miał Malfoy.

Blaise prowadził rozmowę jeszcze przez kilka minut, prowadząc nijaką pogawędkę, zanim grzecznie się wymówiłam i wróciłam do swojego przedziału. Usłyszałam, jak mamrocze: "Czy ona nie szła wcześniej w drugą stronę?" i przeklęłam sam siebie, ale wyszłamm z wagonu, zanim zdążyłam pomyśleć o tym dłużej.

Pozwoliłam sobie opaść na krzesło naprzeciwko Wren i Luny, rozkładając się na nim z zamkniętymi oczami. "Nie mów mi, że zapomniałaś, jak nieznośny był ten blond demon? Teraz to do ciebie wraca?" Moja najlepsza przyjaciółka powiedziała z uśmiechem, gdy zauważyła moją irytację.

Luna delikatnie uderzyła Wren w ramię gazetą, którą czytała i powoli potrząsnęła głową, zanim spojrzała na mnie. "Co się stało, Mary?"

To była chyba moja ulubiona rzecz w dziewczynie z Ravenclawu; nie miała żadnych uprzedzeń ani nie osądzała ludzi na podstawie stereotypów. Była prawdopodobnie najbardziej otwartą czarownicą, jaką kiedykolwiek spotkałam.

"Nic" syknęłam, wyraźnie zirytowana, gdy usiadłam wyprostowana, wyglądając przez okno. "Po prostu" Przerwałam sobie z kolejnym jękiem, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak irytujące było to doświadczenie.

"Porozmawiamy o tym, kiedy twoja głowa będzie jaśniejsza" powiedziała Luna z uśmiechem, odwracając swoją uwagę z powrotem na gazetę.

Wren przewróciła oczami, rzucając swojej dziewczynie kolejne spojrzenie, zanim znów padło na mnie. "Masz szczęście, że ona tu jest" zadrwiła sarkastycznie Wren, a ja przewróciłam oczami z małym śmiechem. "Nie pozwoliłabym ci tak łatwo się wywinąć."

"Ja też się cieszę" uśmiechnęłam się, po czym zamknęłam oczy, mając nadzieję, że gdy tylko je otworzę, dotrzemy na miejsce.

Na szczęście dla mnie tak właśnie było. Zanim oboje mnie obudzili, byliśmy prawie ostatnimi osobami, które opuściły pociąg. Ziewnęłam raz, zebrałam swoje rzeczy i chwilę później wyskoczyłam z pociągu.

"Jestem zaskoczona, że ministerstwo wciąż pozwala ci chodzić swobodnie, Potter" usłyszałam znajomy głos, a moje oczy natychmiast podążyły za dźwiękiem dochodzącym zza nas.

Malfoy mijał mojego brata z subtelnym uśmieszkiem na twarzy, wystarczającym, by idealnie pokazać, jak bardzo nim gardził. "Lepiej ciesz się tym, póki możesz. Spodziewam się, że w Azkabanie jest cela z twoim nazwiskiem!" Splunął, szarpiąc się do przodu, próbując sprawić, by Harry się wzdrygnął.

Udało mu się, ale równie szybko się cofnął, rzucając się do przodu i sprawiając, że Malfoy cofnął się o kilka kroków. "Co ja ci mówiłem? Kompletny świr" mruknął, na tyle głośno, by wszyscy wokół mogli go usłyszeć.

"Po prostu trzymaj się ode mnie z daleka!" Harry krzyknął, a wszyscy wokół byli tym zaskoczeni tylko przez chwilę. Przewróciłam oczami na ich dramatyzm, Wren potrząsnęła głową na ich zachowanie, a Luna chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje, z delikatnym uśmiechem na ustach, patrząc prosto przed siebie.

Uśmiechnęła się do mnie, gdy kontynuowaliśmy spacer, a ja byłam w trakcie jednej z moich opowieści, gdy coś, a raczej ktoś, uderzył mnie w ramię dość ostro.

Zobaczyłam Malfoya idącego obok mnie, najwyraźniej celowo uderzającego mnie w ramię, gdy nas wyprzedzał. "Uważaj, gdzie idziesz, Malfoy" syknęłam, ale on nawet na mnie nie spojrzał.

Więc to było to? Teraz, kiedy Harry w końcu był w stanie wyznaczyć granicę między Malfoyem a mną, uznając, że jego związek z Malfoyem nie ma wpływu na relacje między nami, ta dokładna granica została zamazana dla blondyna; rzutując swój gniew na mojego brata na mnie?

To było po prostu cholernie genialne, prawda?

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz