102

491 18 0
                                    

Biegłam za Harrym tak szybko, jak tylko mogłam, po cichu dziękując Merlinowi za to, że nie był na tyle wysoki, by mnie wyprzedzić.

Instynktownie pognałam za nim w dół schodów, przez ciemną Wielką Salę i na zewnątrz zamku. Wiedziałam, że zaraz zrobi coś głupiego. Widziałam to w jego oczach, w sposobie, w jaki się zachowywał.

Ale nie mogłam go winić. Sam miałam ochotę zrobić coś głupiego.

"Snape!" krzyknął mój brat, dostrzegając profesora i resztę śmierciożerców przy chatce Hagrida. "Zaufał ci!" Nie przestawał, jego głos był zbolały i zdesperowany.

Draco był z nimi. A moje serce jakby zatrzymało się na sekundę, gdy nasze oczy spotkały się po raz pierwszy.

Był tak daleko, a jednak widziałam, jak jego brwi drgają w zakłopotaniu i rozczarowaniu. Sposób, w jaki na mnie patrzył po tym, jak w zasadzie obiecałam mu, że zostanę dziś w lochach, żebym nie musiała być tego świadkiem.

Jego usta lekko się rozchyliły, po prostu stał, lekko kręcąc głową, gdy oboje obserwowaliśmy każdy swój ruch. Nawet nie oderwałam od niego wzroku, kiedy Bellatriks podpaliła dom Hagrida.

Byłem zbyt zajęta, by mieć nadzieję, modlić się, by Draco zrozumiał, dlaczego muszę tu być.

Snape coś do niego powiedział, ale chłopak zdawał się nie przyjmować tego do wiadomości, stojąc tuż obok, nawet na niego nie patrząc.

"Incarserus!" Harry warknął, zbliżając się do Snape'a, który po prostu zablokował jego zaklęcie bez większego wysiłku. "Walcz!" krzyknął, nie wiedząc, co jeszcze może zrobić. "Ty tchórzu, walcz!"

Żadne z nas nie widziało nadchodzącej Bellatrix, a ja zauważyłm ją dopiero, gdy jej paskudny pomruk wypełnił ciemną noc, a mój brat przeleciał kilka stóp za mną. Ten ruch sprawił, że zerwałam kontakt wzrokowy, pędząc w stronę Harry'ego.

"Kurwa, wszystko w porządku?" mamrotałam, próbując określić, gdzie dokładnie bolał go jej klątwa. Twarz Harry'ego była wykrzywiona bólem, a jego ręka uniosła się, by przytrzymać brzuch, gdzie trafiło go zaklęcie.

"Nic mi nie jest." wymamrotał, chwytając się za bok i próbując wstać.

"Nie" mruknął Snape. Byliśmy już wystarczająco blisko, by słyszeć, co do siebie mówią. "On należy do Czarnego Pana!"

Bellatriks westchnęła, przyjmując fakt do wiadomości, choć nie wyglądała na zadowoloną. Ale potem jej oczy przeniosły się na mnie, błysnęło w nich coś złowieszczego.

"Wcale nie" uśmiechnęła się, ukazując swoje paskudne zęby, gdy jej różdżka pstryknęła w moim kierunku. Postawy Snape'a i Draco wyraźnie zesztywniały, jednak żaden z nich nie odezwał się ani słowem; wiedząc, że jeśli nie posłuchają w nieodpowiednim momencie, a wieść dotrze do ich Pana, obaj zostaną ukarani.

"I będzie zadowolony, że ją ma" kontynuowała, nagle tuż za mną, gdy jej różdżka spoczęła na mojej skroni.

Mój oddech się zatrzymał, a spanikowana mina rozprzestrzeniła się na mojej twarzy, gdy spojrzałam tam i z powrotem między Harrym i Draco; jeden po mojej lewej, drugi po mojej prawej stronie, po tym, jak zmniejszyła dystans między moim bratem a mną.

Harry wyglądał na gotowego zrobić wszystko, by wyrwać mnie z jej szponów i chociaż bardzo bym chciała, żeby to zrobił, jego szanse na sukces nie były zbyt duże.

Zamiast tego miałam nadzieję, że wysłucha moich cichych błagań, gdy zamknęłam z nim oczy. Jego twarz drgała z irytacji, nie bardzo wiedząc, czy skierować różdżkę na Bellatriks, Snape'a czy Draco.

"Ostrożnie z tym, Potter" zachichotała Bellatrix, zwracając się do różdżki w jego dłoni. "Straciłeś już dzisiaj dyrektora. Nie chcesz dodać swojej siostry do listy, prawda?" Jej różdżka wbiła się w moje gardło, szarpiąc mnie za włosy wolną ręką.

Moje sapnięcie sprawiło, że zachichotała, cmokając z dezaprobatą na sposób, w jaki szamotałam się w jej uścisku.

Spojrzenie Harry'ego skierowało się w moją lewą stronę, lądując na Draco. Wyglądał na zdesperowanego, a jego wyraz twarzy prosił o coś, czego nie potrafiłam określić. Może było to spojrzenie wzajemnego porozumienia. Nie byłam pewna, co próbował powiedzieć blondynowi bez użycia słów, ale wydawał się rozumieć.

Oczy Draco przeniosły się na mnie na zaledwie sekundę, po czym Harry skinął głową tak nieznacznie, że prawie tego nie zauważyłam. A mój brat wyraźnie rozluźnił się na ten gest.

"Zabawmy się trochę, co ty na to, Mary?" Bellatrix powiedziała, próbując naśladować niewinny głos, który brzmiał zupełnie źle, wychodząc z jej ust. "Pamiętasz, co mi zrobiłaś ostatnim razem, prawda, kochanie? Niegrzecznie byłoby się nie odwdzięczyć..."

"Wystarczy, Bellatrix." Głos Snape'a odbił się echem w nocy, sprawiając, że czarownica za mną zamknęła cicho usta. "Zabierz ją ze sobą. Na pewno znajdziemy dla niej jakieś zastosowanie."

"Nie" krzyknął głośno Harry. "Nie możesz tego zrobić!" Szybko znalazłam się poza zasięgiem, by usłyszeć, co mówi; Bellatrix ciągnęła mnie za ramię, upewniwszy się, że najpierw zabrała mi różdżkę.

"Draco, kochanie. Na co czekasz? Chodź," gruchnęła, zauważając blondyna kilka stóp za nami. "To ona, prawda?" Bellatrix zapytała rozbawiona, popychając mnie trochę mocniej. "Irytuje cię. Jakie to nierozważne z mojej strony' zachichotała czarownica, zanim rzuciła mnie na ziemię przed sobą.

"Ciociu Bellatrix, to naprawdę nie jest konieczne-" zaczął, starając się brzmieć silnie i przekonująco, choć jego głos go zawiódł. Nie żeby ciotka go słuchała.

Przerwała mu, zanim zdążył dokończyć zdanie, jego oczy nagle wypełniły się zmartwieniem i strachem, gdy patrzył, jak niewerbalne zaklęcie leci w moją stronę.

Ale nic nie poczułam. To nie była bolesna klątwa; zamiast tego taka, która powaliła mnie na dobre, gdy świat wokół mnie został zabarwiony na ciemną czerń.

✧Koniec roku 6✧

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz