54

793 26 10
                                    

"Naprawdę nie chcę tam iść, Harry" westchnęłam, gdy dotarliśmy do biura Umbridge. Bałam się tego, odkąd skończyły się jej zajęcia. Nie mogłam nawet cieszyć się lunchem; to naprawdę coś znaczyło.

"Cóż, obawiam się, że tak naprawdę nie mamy wyboru" zadrwił, kręcąc głową, zanim zapukał do drewnianych drzwi. Ze środka nie dochodził żaden dźwięk i przez chwilę myślałam, że o nas zapomniała.

Ale potem cała nadzieja zniknęła, gdy rozległo się ciche "Wejdź" i Harry otworzył drzwi.

Prawie zakrztusiłam się własną śliną, gdy tylko oboje weszliśmy do bardzo różowego biura. Moje szeroko otwarte oczy skanowały pokój, ale im dłużej to robiłem, tym więcej różu znajdowałam. "Merlinie" szepnęłam, a łokieć Harry'ego szybko znalazł się przy moim boku.

Dlaczego wszyscy nagle poczuli potrzebę, by to zrobić?

Kocie talerze pokrywające całą różową ścianę dały mi resztę i przełknęłam ciężko, gdy mój wzrok padł z powrotem na nią. Patrzyła na nas z szerokim uśmiechem i oczekiwaniem w oczach.

"Dobry wieczór, panie Potter" powiedziała, zanim spojrzała na mnie. Przyjrzała mi się, zanim jej uśmiech stał się jeszcze szerszy. "Panno Potter" powiedziała, kiwając głową w moim kierunku. "Wszystko w porządku?"

Oczyściłam gardło, z uprzejmym uśmiechem na twarzy i zaczęłam gorączkowo kiwać głową. "Oczywiście" powiedziałam. "Pani biuro jest takie... jak pani" wykrzyknęłam, starając się, by zabrzmiało to jak komplement.

Uśmiechnęła się, kiwając głową, podczas gdy sama obejrzała pokój. "Dziękuję, kochanie."

Harry zamknął za nami drzwi, gdy Umbridge poprosiła nas, byśmy usiedli przy jej biurku. Tak też zrobiliśmy. "Będziecie dziś dla mnie pisać kilka zdań."

Pisanie? Nie mogło być źle.

Bez słowa poszliśmy poszukać naszego pióra w torbie, ale ona szybko nas powstrzymała. "Nie, nie waszym piórem. Będziecie używać mojego specjalnego".

Zmarszczyłam brwi, gdy wstała, by położyć dwa identyczne pióra między Harrym i mną, ale mimo to chwyciłam jedno.

Teraz chcę, żebyście obaj napisali "Nie wolno mi kłamać". Umbridge stała za nami, ostrożnie sprawdzając każdy nasz ruch, gdy wydawała nam instrukcje.

"Ile razy?

"Cóż, powiedzmy, że tak długo, jak będzie trzeba, by wiadomość wsiąkła" powiedziała, zaczynając przechadzać się po pokoju. Czy jedna kobieta może czerpać tyle satysfakcji z zmuszania nastolatków do pisania wierszy?

"Nie ma atramentu" powiedziałam wprost, widząc, że czeka, aż zaczniemy pisać. Rzuciłam Harry'emu spojrzenie, które mówiło, że coś jest nie tak, a on dokładnie je odzwierciedlił.

Co jednak było nie tak?

"Och, nie będziecie potrzebowali żadnego atramentu". To znaczy, pióra bez atramentu w świecie pełnym magii niekoniecznie były daleko idące, więc po prostu zaczęłam. I poczułam, jak Harry robi to samo obok mnie.

Minęło tak wiele czasu i zaczęłam się zastanawiać, jak długo tak naprawdę musieliśmy to robić, kiedy poczułam nagłe uczucie na grzbiecie dłoni.

Uczucie mrowienia szybko przerodziło się w ostry, kłujący ból i skrzywiłam się. Puściłam pióro, które zsunęło się ze stołu w momencie, gdy zabrałam rękę, by ją dokładniej zbadać.

Zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam słowa wyryte na mojej skórze, pozostawiając za sobą pieczenie.

Nie wolno mi kłamać.

Z szeroko otwartymi oczami spojrzałam na brata, który wydawał się bardziej zmartwiony moją niż swoją ręką. Odwróciłam od niego wzrok, gdy Umbridge podeszła do naszych stołów miękkimi krokami.

Jej niebieskie oczy wbiły się w moje, a potem w oczy Harry'ego, zanim się odezwała. "Coś nie tak?"

Jej głos był bliski szeptu, a ja czułam, jak narasta we mnie gniew. Czy nie byłam już wystarczająco torturowana przez całe życie?

Czekałam, aż Harry coś powie, zaprotestuje, oburzy się, kiedy się odezwała. A ona zdawała się wiedzieć, że gdyby zwróciła się do mnie, nie skończyłoby się to tak, jak miało się skończyć.

"Nic." Moja głowa zwróciła się w stronę brata na jego słowa. Po tym, jak mówił do niej w klasie, nie sądziłam, że ulegnie w ten sposób.

Zaraz potem zerwał kontakt wzrokowy, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem, by nie mówić ani słowa więcej. Przechyliłam głowę i jeszcze raz spojrzałam na grzbiet jego dłoni, zanim znów spojrzałam prosto przed siebie i zamknęłam usta.

"Zgadza się" zaczęła, jej głos był cichy, ale nie mniej groźny. "Ponieważ oboje wiecie, że w głębi duszy zasługujecie na karę. Prawda?" Jej uśmiech znów się poszerzył, wyraźnie czerpiąc z tego przyjemność.

Jakie to chore.

A potem nas zwolniła, a ja w życiu nie widziałam Harry'ego opuszczającego pokój tak szybko, jak ten.

"Musimy dać komuś znać, co się tam stało. Jeśli zrobi to innym uczniom..." zaczęłam, gdy drzwi zatrzasnęły się za nami. Ale Harry potrząsnął głową, zaczynając iść korytarzem w szybkim tempie.

"Nie." Zmarszczyłam brwi na jego odpowiedź, a on zatrzymał się po tym, jak skręciliśmy za kilka zakrętów. "Przepraszam, to wszystko moja wina. Przeszłaś już wystarczająco dużo, a ja..."

"A ty nie?" Przerwałam mu sarkastycznie, chwytając go za ramiona tak, że nie miał innego wyboru, jak tylko przestać gadać i spojrzeć na mnie. "Nic z tego nie jest twoją winą. To ja zdecydowałam się zabrać głos w klasie, prawda?" Przesunął się niewygodnie, jego zielone oczy spojrzały na mnie.

"Tak, ale... "

 "Żadne 'ale' nie jest dozwolone".

Westchnął, biorąc mój nadgarstek w dłoń, by przyjrzeć się bliżej ranom. "Suka", wymamrotał.

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, zanim oboje poszliśmy do pokoju wspólnego. Wzięłam głęboki oddech, zanim wymamrotałam hasło do pokoju, moja ręka wciąż bolała.

Nie zawracałam sobie głowy zakrywaniem blizn; było tak późno, że i tak nikt by jeszcze nie spał.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz