89

605 24 0
                                    

Cisza, którą potem dzieliliśmy, była długa i ogłuszająca. Nie sądziłam, że cokolwiek, co powiem, wniesie coś pozytywnego. I chyba Draco czuł, że powiedział już wszystko.

Więc żaden z nas nie powiedział ani słowa.

Do tej pory siedziałam oparta o jedną ze ścian, próbując osłonić się przed wiatrem, który stał się teraz o wiele ostrzejszy. Obejmowałam się nogami, zachowując odrobinę ciepła, którym wciąż promieniowałam po wielu godzinach spędzonych tutaj.

W końcu zbliżało się Boże Narodzenie, a grudniowe noce zwykle nie należały do najcieplejszych.

Nie zamierzałam jednak wstawać i odchodzić; za bardzo podobało mi się jego towarzystwo. Nawet jeśli nawet nie rozmawialiśmy.

Czułam na sobie jego wzrok, ale byłam skupiona na mojej magii - leniwie machałam różdżką w powietrzu, rysując małe kształty i bazgroły, które wkrótce potem znikały.

Co jakiś czas robiłam sobie przerwę, wzdychałam raz, a potem kontynuowałam losowe ruchy; obserwując ślad, jaki zostawiała moja różdżka, zahipnotyzowana nią. Wiedziałam, że Draco też to robił.

A potem, po chwili, przysunął się do mnie bliżej; usiadł po mojej lewej stronie, jego oczy wciąż wpatrzone były w małe kształty, które rysowałam w powietrzu. Nie odezwał się ani słowem, ale czułam, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. - tak blisko był.

Obserwował mnie uważnie, a ja szybko przyzwyczaiłam się do dodatkowej pary oczu obserwujących każdy mój ruch; obserwujących gwiazdy, księżyce i serca, które rysowałam, pojawiające się i znikające w migoczącym pomarańczu.

"Mogę zobaczyć?"

Jego głos lekko mnie zaskoczył, a moja głowa wystrzeliła w jego kierunku. Poczułam, jak łapie mnie za rękę, opuszczając moje ramię, gdy sięgał po moją różdżkę, gotowy ją chwycić.

Próbowałam zignorować uczucie, które pojawiło się w miejscu, w którym mnie dotknął i szybko odsunęłam różdżkę poza jego zasięg z drwiną.

"Pokażę ci moją, jeśli ty pokażesz mi swoją" parsknęłam, unosząc brew i obserwując uśmiech na jego twarzy.

"Jasne." Pomacał się w pasie, wyciągając różdżkę jednym szybkim ruchem, a jego brwi uniosły się, gdy czekał, aż ją chwycę. Odpowiednio podałam mu swoją.

"Drewno głogu?" zapytałam, obracając różdżkę w dłoniach. Zawsze się nimi interesowałam.

Były pierwszą magiczną rzeczą, którą dostałam w swoje ręce i było to dla mnie bardziej fascynujące niż wszystko, co nastąpiło wkrótce potem.

Po prostu nie mogłam wtedy pojąć, o co w nich chodzi. Pamiętam, jak myślałam: "W czym mają mi pomóc? Wybrać czarodzieja? Ale to tylko kawałek drewna".

Jakże się myliłam.

Wtedy zaczęłam o nich czytać, zagłębiając się w to, dlaczego wybierają kogo i co oznaczają poszczególne części. Co sprawiło, że każda różdżka była wyjątkowa.

Spędziłam miesiące, próbując je rozgryźć; miałam wtedy tylko jedenaście lat i nie miałam jeszcze wielu przyjaciół w Durmstrangu, dlatego większość czasu spędzałam w bibliotece, czytając o nich.

Wzdrygnęłam się na to wspomnienie i spojrzałam na Draco z zaciekawieniem, czekając, aż powie mi, czy miałam rację, czy nie.

Wyglądał na zaskoczonego, z uniesionymi brwiami i lekko rozchylonymi ustami. "Co ty, jesteś ekspertem od różdżek?" Zadrwił rozbawiony, choć wkrótce potem skinął głową. "Tak, drewno głogowe".

"Jak u Oliviera" mruknęłam do siebie, choć jestem pewna, że dobrze mnie usłyszał. Pamiętam, jak czytałam o drewnie ostrokrzewu, kiedy mój najlepszy przyjaciel po raz pierwszy opowiedział mi o nim z dumą.

Ostrokrzew było ciekawym drewnem - liście drzewa, z którego pochodziło, miały właściwości lecznicze, chociaż po ścięciu gałęzi pachniały śmiercią; czyniąc je idealnym miejscem dla czarownic i czarodziejów o sprzecznej naturze.

To na pewno brzmiało jak on. Co takiego miał Draco, jeśli nie sprzeczną naturę?

Odwróciłam wzrok od chłopaka; i tak był skupiony na mojej różdżce, nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie.

"Cóż, chciałbym nie musieć pytać teraz, kiedy wiem, że jesteś profesjonalistą" uśmiechnął się, machając moją różdżką. "Co twoje to...? Drewno? Rdzeń? Przykro mi, że nie mogę powiedzieć ci wszystkiego o twojej różdżce tylko na nią patrząc." Przewrócił oczami na mój rozbawiony wyraz twarzy, a ja parsknęłam sarkastycznie.

"Jest coś, w czym jestem lepsza od ciebie" zażartowałam.

"Nie przyzwyczajaj się."

Z moich ust wydobył się niski śmiech, zanim odpowiedziałam: "Włos z głowy wili, rdzeń z pióra Phoenixa. Rób z nim, co chcesz".

Kiwnął głową ze zrozumieniem. "Drzewo laurowe, co? Chyba nie spotkałem wcześniej nikogo z taką różdżką."

"Cóż, oboje jesteśmy wyjątkowi" parsknęłam żartobliwie, moje oczy nagle zamknęły się na jego, a na jego ustach pojawił się mały uśmiech.

"To prawda."

Przechylił głowę, jego szare oczy wbiły się w moje. Iskra, której brakowało ostatnim razem, gdy na niego patrzyłam, teraz tam była; sprawiając, że o wiele łatwiej było się w nich zatracić.

Przerwałam ciszę, która nagle zawisła nad nami, kiedy odchrząknęłam. "A twój?" zapytałam, odrywając wzrok od jego oczu. "A co z twoim rdzeniem?" Uniosłam jego różdżkę przed siebie, przyglądając się jej uważnie.

"Włos jednorożca."

Zmarszczyłam brwi, gdy tylko słowa opuściły jego usta, zastanawiając się, czy dobrze go usłyszałam.

Włosy jednorożca niekoniecznie były tym, czego spodziewałam się po jego różdżce. Ogólnie rzecz biorąc, założenie było takie, że z nimi "najtrudniej zwrócić się ku Czarnej Magii", różdżki te należą do dobrych dusz i łagodnych, hojnych ludzi.

I chociaż lubiłam przebywać w jego towarzystwie i z pewnością był niezrozumianym chłopcem, stwierdzenie, że był którymkolwiek z nich, byłoby totalnym kłamstwem.

Ale może była w nim jakaś strona, której on sam jeszcze nie odkrył.

"Zaskoczona?" Zadrwił, wyraźnie rozbawiony moją reakcją.

"Nie, cóż, to nieoczekiwane, to wszystko" wzruszyłam ramionami, czując, że lekko się rumienię. "Bez urazy" dodałam.

"Nie ma sprawy." Potrząsnął głową, najwyraźniej wyrywając się z zamyślenia. "Ja też nigdy tego nie rozumiałem."

"Cóż, nieważne. Jestem pewna, że jest powód, dla którego wybrało ciebie" przyznałam, a szczerość w moim głosie sprawiła, że uniósł brew. "Może pod tą swoją małą fasadą jesteś wielkim, strasznym mięczakiem." Szturchnęłam go ramieniem, a z moich ust wydobył się chichot.

Jęknął, przewracając figlarnie oczami. "Zdecydowanie nie."

"Jasne.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz