32

1K 32 4
                                    

Zatrzasnęłam za sobą drzwi, a z moich ust wydobył się głośny jęk. "Na co się gapicie?!" syknęłam do uczniów z zaciekawieniem spoglądających w moją stronę, skrycie mając nadzieję, że nie słyszeli całej kłótni.

Wszyscy wrócili do swoich zajęć, upewniając się, że na mnie nie patrzą. W każdym razie wszyscy oprócz jednej osoby.

Przewróciłam oczami, gdy dostrzegłam zaciekawione spojrzenie Malfoya po drugiej stronie pokoju i błyskawicznie opuściłam lochy. Sam mówiaem, że wszystko, w co ten chłopak był zamieszany, zamieniało się w jeden wielki bałagan. Tym razem najwyraźniej nie był wyjątkiem.

Biegłam przez losowe korytarze, starając się uciec jak najdalej od pokoju wspólnego Slytherinu i skończyłam na wieży astronomicznej. Było już po godzinie policyjnej, ale nie obchodziło mnie to.

Wzięłam głęboki wdech świeżego powietrza i przez chwilę obserwowałam księżyc. Nigdy nie doceniałem ciszy tak bardzo, jak w tym momencie i byłam zaskoczona, że nikt mi nie przerwał.

Ale posiadanie wystarczającej ilości czasu dla siebie pozwalało też dużo myśleć. A w mojej konkretnej sytuacji oznaczało to poczucie winy.

Spędziłam tam wiele godzin, pogarszając swoje samopoczucie. Mówiąc sobie, że nie powinnam była ukrywać czegoś tak ważnego przed moją najlepszą przyjaciółką. I co z tego?

Przeszłość była przeszłością, moje działania, a raczej bezczynność, miały konsekwencje i oto byłam, żyjąc nimi. Jedyne, co mogłam teraz zrobić, to zmienić bieg przyszłości.

A pozwolenie Malfoyowi wtrącać się w to, zamiast naprawić sprawy z Wren i upewnić się, że Harry nigdy nie dowie się, co się między nami wydarzyło, nie było opcją.

Jeśli komuś zajęło tylko dwa dni, by nas złapać, to było tylko kwestią tygodni, zanim cała szkoła się dowie, jeśli będziemy kontynuować.

Zdeterminowana, by zakończyć z nim wszystko następnym razem, gdy go zobaczę, wzięłam głęboki oddech i jeszcze przez chwilę podziwiałam widok. Księżyc świecił jasno, musiała być już co najmniej pierwsza, a ja czułam, że robię się zmęczona.

Gdy już miałam wstać, by wymknąć się z powrotem do akademika, usłyszałam kroki wspinające się na Wieżę Astronomiczną i cicho przeklęłam samą siebie. Jakby ten dzień nie był jeszcze wystarczająco zły, oczywiście musiałam zostać przyłapana przez prefekta lub profesora, żeby to wszystko dopełnić.

Mentalnie przygotowałem się na to, co miało się wydarzyć, ale spotkałem się z kimś zupełnie innym. "Czułem, że cię tu znajdę" powiedział spokojnie Malfoy, po czym usiadł obok mnie.

Nie spojrzałam na niego. A on nic nie powiedział, ale czułam na sobie jego wzrok.

"Cóż, i tak chciałam z tobą porozmawiać" zaczęłam po chwili ciszy, przypominając sobie obietnicę, którą sobie złożyłam. To było teraz albo nigdy.

W końcu spojrzałam na niego. Jego blond włosy opadały mu na twarz, a światło księżyca pięknie odbijało się w jego szarych oczach. Miał na sobie zwykłą białą koszulkę i luźne spodnie; całkowite przeciwieństwo tego, w czym zwykle widywałam go w zamku.

"Ja też" powiedział, a ja gestem kazałam mu kontynuować. Cokolwiek chciał powiedzieć, na pewno nie zrobi tego po tym, jak skończę mówić. "Wcześniej, w pokoju wspólnym... to było naprawdę nieodpowiednie z mojej strony. Nie powinienem był żartować w ten sposób" powiedział i po raz pierwszy dostrzegłam nutkę szczerości w jego głosie. "Przynajmniej nie w takiej sytuacji." W kąciku jego ust pojawił się mały uśmiech.

Ja również nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu na jego słowa. "Czy to przeprosiny?" zapytałam żartobliwie, unosząc brew.

"Nie zamierzam mówić tego na głos" powiedział blondyn surowo, a w jego głosie wciąż słychać było żartobliwy ton, a ja się zaśmiałam.

"Uznam to za "tak""powiedziałam, potwierdzając to skinieniem głowy.

Oboje siedzieliśmy tam przez chwilę, znowu nic nie mówiąc. Ciesząc się komfortową ciszą między nami, zanim ją przerwał. "Twoja kolej" powiedział łagodnie, przypominając mi o tym, co kazałam sobie zrobić następnym razem, gdy go zobaczę.

"Ron nas widział" zaczęłam, ale natychmiast mi przerwał.

"Domyśliłem się" powiedział, wzruszając ramionami, zanim znów na mnie spojrzał. Zmarszczyłam brwi, czekając na jego wyjaśnienia. "Cóż, wiedząc, że Weasley i Inkwood rozmawiali, i sposób, w jaki szturmowała pokój wspólny, i sposób, w jaki na nią krzyczałaś, sposób, w jaki na mnie patrzyła..."

Potrząsnęłam głową z uśmiechem "Więc czasami używasz tego swojego mózgu?"

Parsknął, żartobliwie uderzając mnie w ramię. "A co z Weasleyem?" zapytał z zaciekawionym wyrazem twarzy.

Westchnęłam, a moje oczy ponownie powędrowały w górę i w dół jego ciała. Gdyby tylko nie wyglądał tak, jak wyglądał.

"Nic." Potrząsnęłam głową, zanim się uśmiechnęłam. "Absolutnie nic."

A więc nigdy.

Zmarszczył brwi w zakłopotaniu, ale nie zadał więcej pytań.

"Musimy być bardziej ostrożni" dodałam po chwili. Byłam sobą zażenowana, że nie potrafiłam tego przerwać, zanim się zaczęło. Wiedziałam, że to było głupie.

Ale przynajmniej tyle mogliśmy zrobić. Naprawdę wolałabym umrzeć, niż żeby ktokolwiek inny się o nas dowiedział.

"Zgoda. Wolałbym umrzeć, niż żeby ludzie wiedzieli, co lub kogo robię w wolnym czasie" uśmiechnął się, wyraźnie sarkastycznie. Sapnęłam, udając obrażoną tym, co powiedział, jakbym nie miała dokładnie tej samej myśli.

Przewrócił oczami, zanim znów zaczął mówić. "W takim razie spotkajmy się tutaj. Powiedzmy, co drugą noc czy coś?

"To ambitne. Zmęczę się tobą w ciągu pierwszego tygodnia" zaśmiałam się, sugestywnie unosząc brew.

"Zaufaj mi, nie znudzisz się."

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz