122

448 16 0
                                    

Zarówno mugoloznawstwo, jak i czarna magia zostały zaplanowane na koniec naszego tygodnia; była to pierwsza rzecz od jakiegoś czasu, za którą byłam naprawdę wdzięczna.

Niestety, koniec tygodnia nadszedł szybciej, niż się spodziewałam, a teraz Wren i ja czailiśmy się przed klasą, upewniając się, że spędzimy w niej tak mało czasu, jak to tylko możliwe.

Przedmioty odbywały się jeden po drugim; Mroczna Magia, a następnie mugoloznawstwo. Nic więcej niż tylko dziesięciominutowa przerwa pomiędzy nimi.

Nie sądziłam, że piątek może kiedykolwiek stać się moim najmniej ulubionym dniem tygodnia, ale oto jesteśmy.

Od niechcenia oparłam się o ścianę obok drzwi, obserwując jednego ucznia po drugim, gdy z wahaniem wchodzili do klasy. Nogę miałam opartą o ścianę i nerwowo w nią stukałam.

Rozmawialiśmy o naukach Carrow z tymi, którzy mieli już przyjemność pierwszych lekcji z nimi na początku tygodnia, jednak nikt z nas tak naprawdę nie wiedział, czego się spodziewać.

Ile prawdy było w krążących plotkach. A nieprzyjemne oczekiwanie było widoczne na twarzach wszystkich.

Na twarzy Draco również; zauważyłam to, gdy wszedł w moje pole widzenia, idąc korytarzem prowadzącym tutaj. Jego brwi były mocno ściągnięte, a na czole tworzyły się zmarszczki. Kręcił jednym z pierścionków na palcu w tę i z powrotem, próbując się czymś zająć, zagubiony w swoich myślach. Spojrzał na podłogę.

Kiedy jednak podniósł go i jego wzrok padł na mnie, cała jego postawa uległa zmianie. Szybko na jego ustach pojawił się leniwy uśmieszek, a gdy podszedł bliżej, wyprostował plecy.

"Przestraszyłaś się, Potter?" Dąsał się, z rozbawieniem w głosie, gdy zatrzymał się w drzwiach.

Jego słowa zwróciły uwagę kilku Gryfonów stojących w pobliżu, którzy uważnie obserwowali i słuchali, jak potoczy się nasza interakcja.

Dobrze, pomyślałam. W każdym razie to oni najszybciej rozprzestrzeniali plotki. To było dokładnie to, czego potrzebowaliśmy, by Voldemort i jego śmierciożercy odczepili się od nas.

To, jak bardzo zbliżyliśmy się do siebie w zeszłym roku, a zwłaszcza historia o tym, jak spędziliśmy razem bożonarodzeniową noc, nie było już tajemnicą. Tak więc powrót do starych zwyczajów był zaskakujący dla większości z nich.

Prawdopodobnie byli szczęśliwi, że mogą rozmawiać o czymkolwiek innym niż obecna sytuacja Hogwartu i dlatego trzymali się tej historii, jakby od tego zależało ich życie.

Tym bardziej było to zabawne i ekscytujące. Oszukiwanie wszystkich. Wiedziałam jednak, że muszę wtajemniczyć Wren raczej wcześniej niż później. Wciąż zastanawiałam się nad najlepszym sposobem, w jaki mógłabym to wyjaśnić bez konieczności wspominania o moim drugim, jeszcze mniej przyjemnym pobycie w Dworze Malfoyów.

Porzucając swoje myśli, przewróciłam oczami na słowa Draco, a zaraz potem moje spojrzenie spotkało się z jego. Jego szare oczy błyszczały w oczekiwaniu na moje następne słowa.

Szczerze mówiąc, ta mała gra była prawdopodobnie jedyną rzeczą, która utrzymywała nas przy zdrowych zmysłach. Była sposobem na ucieczkę od wszystkiego innego; sprawiała, że czuliśmy się, jakbyśmy znowu mieli trzynaście lat, czas, w którym nie musieliśmy się o nic martwić, tylko o to, jak irytujący był ten drugi.

Stare, dobre czasy, naprawdę takie były. I pomyśleć, że wszystko zmieniło się tak drastycznie w ciągu kilku lat.

"Odwal się, Malfoy" prychnęłam, a on zmarszczył brwi, zanim z jego ust wydobył się zduszony śmiech.

"Daj spokój, ten twój mały móżdżek musi być w stanie wymyślić coś lepszego, prawda?" Zadrwił, kręcąc głową niemal z rozczarowaniem, zanim bez słowa ruszył w stronę klasy.

Parsknęłam śmiechem, ale odepchnęłam się od ściany i weszłam za nim, kiwając na Wren, by poszła za mną. Ta ostatnia wciąż była raczej zdezorientowana nagłą zmianą nastawienia między nim a mną.

"To ty jesteś tym, który używał wyzwisk na Harrym, a teraz na jego bliźniaku" wtrąciła się moja najlepsza przyjaciółka, jej głos był surowy, choć jej wyraz twarzy nie był do końca pewny.

Czułam się prawie źle, widząc ją w takim stanie i po cichu zdecydowałam, że wkrótce jej powiem.

Draco zadrwił, a ja rzuciłam Wren pełne podziwu spojrzenie. Zawsze była z nimi dobra. W końcu jeden z pierwszych razów, kiedy z nią rozmawiałam, miał miejsce po tym, jak wkurzyła Draco jednym z nich pierwszego dnia.

Wyrywając się z rozmyślań, szybko wyprzedziłam blondyna na jego drodze, celowo uderzając go w ramię, by przykuć jego uwagę. Zignorowałam jego zdezorientowane spojrzenie i szybko podniosłam szatę z jednego z krzeseł w ostatnim rzędzie; skutecznie oszczędzając mu miejsce z tyłu, aby nie musiał siedzieć na jedynym wolnym krześle.

Wszystkie w pierwszym rzędzie, oczywiście.

Moje oczy przeleciały między krzesłem a nim, gestykulując, by usiadł, zanim jeden z Gryfonów wykorzysta swoją szansę i zrobi to przed nim.

A potem, jakby nic się nie stało, podeszłam do miejsca, które Wren i ja zachowałyśmy z naszymi torbami po drugiej stronie przejścia. Ryzykując ostatnie spojrzenie przez ramię, wiedząc, że jego oczy wciąż były skierowane na mnie nawet po tym, jak usiadł, wzruszyłam ramionami i sama usiadłam.

"Czy powinnam się o was martwić?" Wren zapytała, gdy tylko usiadłam chwilę po niej, przechylając głowę w zakłopotaniu i marszcząc brwi. "To znaczy..." Oczyściła lekko gardło. "Czy to jakaś zabawa w odgrywanie ról? Czy ty, no wiesz..."

"Absolutnie nie!" Szybko przerwałam, z szeroko otwartymi oczami i głosem nieco wyższym niż zwykle. "Na brodę Merlina, nie".

Jej wyraz twarzy jasno wskazywał, że nie wierzyła w żadne słowo, które wyszło z moich ust; jej brwi uniosły się z rozbawionym uśmiechem na ustach.

"Słuchaj, nie osądzam, ani się nie wstydzę" powiedziała.

Tym razem przerwałam jej, zakrywając usta dłonią i zamykając je, zanim wydobyło się z nich kolejne słowo. Wciąż szeroko otwarte oczy, potrząsnęłam tylko głową.

"My nie-" Podrapałam się po nosie, zanim to słowo opuściło moje usta. "Odgrywamy ról" szepnęłam, mając nadzieję, że nikt inny nie usłyszał ani jej, ani mnie.

Po prostu udało nam się rozpuścić odpowiednią plotkę; nie musieliśmy ryzykować, że zamiast tego rozejdzie się plotka o nas odgrywających role w łóżku. "Nic nam nie jest" upierałam się. "To tylko drobna sprzeczka. Znasz nas."

Rzuciłam jej ostatnie ostrzegawcze spojrzenie, po czym zabrałam rękę z jej ust, mając nadzieję, że już więcej o tym nie wspomni.

"Cóż, jesteś raczej defensywna w tej kwestii" parsknęła, ze zwycięskim uśmiechem na ustach. "Ale jasne." I w tym momencie dała sobie spokój.

W samą porę, bo chwilę później drzwi za nami zamknęły się z głośnym trzaskiem. W klasie natychmiast zrobiło się cicho, nikt nie odważył się odwrócić w stronę drzwi.

Ale wszyscy wiedzieliśmy, kto właśnie wszedł.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz