116

437 14 0
                                    

Tym razem był to inny pokój.

Ten sam ogólny układ; te same puste ściany i szafki nocne. Zamiast dużej półki na książki, która wypełniała ścianę naprzeciwko łóżka, nie było nic poza drewnianymi drzwiami i dużym lustrem.

Sprawiło to, że pokój stał się znacznie mniej przytulny, choć posiadanie łazienki było zdecydowanie zaletą. Musieli planować trzymać mnie tu przez długi czas.

Jakie to troskliwe, skoro trzymają mnie tu już cały dzień bez dostępu do świeżego powietrza.

Drzwi otworzyły się dzisiaj tylko wtedy, gdy jeden z domowych elfów przyniósł jedzenie. Chociaż nawet nie spojrzeli mi w oczy. Prawdopodobnie ze strachu, że ktoś ich zamorduje, jeśli będą dla mnie choć trochę mili.

Westchnęłam i obróciłam się na plecy, wpatrując się w sufit.

Czułam się tak, jakby moje serce miało się zaraz wyrwać z piersi. Nigdy nie przestało bić tak szybko, jak po tym, jak mnie tu przywieźli.

Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek się uspokoję. Czy kiedykolwiek będę w stanie zasnąć, przynajmniej odpocząć.

W tej chwili nie byłam tego pewna.

Ilekroć zamykałam oczy, widziałam twarz Voldemorta. Widziałam jego twarz tak niesamowicie zbliżoną do mojej, ten makabryczny uśmiech formujący się na jego ustach, zanim wymamrotał klątwę Cruciatus, tak jak kiedyś.

Z pewnością to właśnie chciał zrobić? Musiało tak być.

Wstrzymałam oddech i wyprostowałam się na dźwięk otwieranych drzwi, które otworzyły się i zamknęły w ciągu kilku sekund.

Jakby skamieniała, nie poruszyłam się, próbując dowiedzieć się, kto właśnie wszedł do pokoju bez zapowiedzi, wsłuchując się w ciemność w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki.

"Mary?" Jego głos zapytał stłumionym szeptem, niezręcznie stojąc w pokoju przez chwilę, zanim popędził w kierunku łóżka.

"Draco?" Odparłam szeptem; moje pytanie zostało wysłuchane, gdy podszedł wystarczająco blisko, bym mogła dostrzec jego twarz. Zapalił światło obok łóżka, a nagła jasność sprawiła, że wzdrygnęłam się i zacisnęłam oczy.

"Och, dzięki Merlinowi, nic ci nie jest" westchnął z ulgą, siadając na moim łóżku i biorąc moją dłoń w swoją, z uznaniem w oczach, jakby nie widział mnie od wielu dni. "Nic o tobie nie słyszałem i nie sądziłem, że byłoby mądrze pytać- i nie miałem pojęcia, czy coś ci robili-" kontynuował, ściskając mocniej moją dłoń, gdy jego oczy zamknęły się mocno.

"Hej, nic mi nie jest" mruknęłam, obdarzając go małym uśmiechem, gdy jego oczy znów się otworzyły na moje słowa. "A tobie?"

Przytaknął szybko, wzruszając ramionami, jakby to nie miało znaczenia. Westchnęłam.

"Dziękuję" Nagle wybuchnął, jego oczy nie patrzyły już na mnie, ale wędrowały po oświetlonym pokoju. "Naprawdę."

Zmarszczyłam brwi na te słowa i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on kontynuował. "Poważnie. To było szybkie myślenie z twojej strony wczoraj. Prawdopodobnie zawdzięczam ci życie."

Uśmiechnęłam się smutno, przechylając lekko głowę.

"W takim razie jesteśmy kwita" po prostu wzruszyłam ramionami, przyciągając go dalej do łóżka.

Na moje słowa z jego ust wydobył się pojedynczy, niski śmiech, po czym pojawił się na nich zarozumiały uśmieszek.

"O tak" przypomniał sobie, kiwając dumnie głową. "Zapomniałem, że jestem twoim rycerzem w lśniącej zbroi, prawda?" Drażnił się, marszcząc brwi, gdy wślizgnął się pod kołdrę obok mnie.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz