42

977 29 0
                                    

"Wiesz, zazwyczaj ten, kto mówi "Jeszcze z tym nie skończyliśmy", nie jest tym, który się burzy." Z przepraszającym uśmiechem na ustach podeszłam do Harry'ego tak spokojnie, jak tylko potrafiłam. Ale pomimo moich wysiłków, był przeciwieństwem spokoju, kiedy mnie zauważył.

Poderwał się ze schodów, na których siedział i spojrzał na mnie. "Nie masz pojęcia, co robisz, Mary." Jego głos ociekał rozczarowaniem i osądem, gdy do mnie mówił.

"Nie powinno cię to aż tak obchodzić." Wiedziałam, że dalsze nakręcanie go nie skończy się dobrze dla żadnego z nas, więc zachowałam zimną krew najlepiej jak potrafiłam, uprzejmie mówiąc mu, że moje życie prywatne nie jest jego sprawą.

"Powinienem, bo jesteśmy rodziną. Jesteś moją siostrą i przysiągłem, że będę cię chronić..."

"Mówimy tu o chłopaku, Harry. Nie o wilkołakach, Dementorach czy czymkolwiek innym, co tam jest" westchnęłam.

Draco miał rację, kiedy nazwał mojego brata królową dramatu; w tej chwili odgrywał tę rolę całkiem nieźle.

"On jest bardziej niebezpieczny niż obie te rzeczy. Zaufaj mi, Mary, jego rodzina..." Jego głos wciąż był podniesiony, a on wciąż wyglądał na tak wściekłego jak wcześniej. Dosłownie marnowałam swój czas, rozmawiając z nim o tym, a on nie zamierzał tak łatwo zmienić zdania.

"Nie obchodzi mnie to" warknęłam, w końcu porzucając wymuszoną fasadę, którą przybrałam podczas nieudanej próby uspokojenia go. "Poważnie, nie obchodzi. Nawet się nie spotykamy, to był tylko pocałunek!"

Jego twarz zrobiła się kwaśna, gorsza niż wcześniej, jeśli to w ogóle było możliwe, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, przerwali nam Hermiona i Ron.

"Co? Czy to jest to co myślisz?!" Odwróciłam się w stronę głosu Hermiony i zauważyłem dwójkę przechodzącą przez wysokie drzwi w środku gorącej kłótni.

Czy cokolwiek szło dziś tak, jak powinno?

Nie słyszałam, co jej odpowiedział, ale to tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyło. "W takim razie znasz rozwiązanie, prawda?" Powiedziała, jej głos łamał się pod koniec zdania.

Wiedziałam, jak to wygląda i brzmi, gdy ktoś ma zamiar wybuchnąć płaczem, i właśnie tego byłam świadkiem.

"Następnym razem, gdy będzie bal, zbierz się na odwagę i zapytaj mnie, zanim zrobi to ktoś inny. I nie w ostateczności!" I to był ten moment. Widziałam łzy napływające do jej oczu nawet ze stosunkowo dużej odległości.

Harry zaczął iść w ich stronę, wyraźnie zdezorientowany tym, co się dzieje. Oczywiście współczułam Hermionie, ale w pewnym sensie cieszyłam się, że miał teraz inne rzeczy, którymi mógł zająć swój umysł. Przynajmniej przez chwilę.

"To- to- znaczy, to jest zupełnie nie na temat-" Ron jąkał się, ledwo będąc w stanie sklecić pełne zdanie z powodu tego, jak bardzo był zdenerwowany. "Harry."

Hermiona odwróciła się, by stanąć twarzą w twarz z moim bratem, który wydawał się bardziej niż onieśmielony jej nagłą postawą. "Gdzie byłeś!" wysyczała. "Nieważne, oboje do łóżek!" zażądała, a na moją twarz wkradł się mały uśmiech. Naprawdę miała ich pod kontrolą jak wytresowane psy.

Poszli w swoją stronę, aż do pokoju wspólnego Gryffindoru, kiedy Ron poczuł potrzebę skomentowania sytuacji, którą najwyraźniej spowodował po raz ostatni. Powinien był po prostu trzymać gębę na kłódkę.

"Stają się przerażające, kiedy się starzeją."

"Ron, wszystko zepsułeś!" Krzyknęła, zmuszając dwójkę do szybszego wejścia po schodach, zanim całkowicie zniknęli za rogiem.

Teraz Hermiona nie próbowała już powstrzymywać łez, pozwalając sobie upaść na zimne schody z głośnym szlochaniem

Na początku nie chciałam się w to mieszać, ale nie mogłam tak po prostu zostawić jej tam samej.

"Mnie też zamierzasz odesłać do łóżka?" powiedziałam z delikatnym uśmiechem, siadając obok niej. Nie odpowiedziała na mój żart, zamiast tego po prostu objęła mnie ramionami.

Płakała przez chwilę, jej głowa spoczywała na moim ramieniu, a kilka szlochów wydobywało się co jakiś czas. Nic nie powiedziałam, wiedząc, że nie jest to potrzebne w takiej sytuacji.

Po prostu pozwoliłam jej się wypłakać, a kiedy będzie gotowa mówić, zrobi to.

"Widziałam, jak Harry poszedł wcześniej za tobą i Malfoyem. Co się stało?" Zapytała, ocierając łzy z policzków i próbując się uspokoić.

W porządku, wyobraziłabym sobie, że chciała porozmawiać o sobie, ale myślę, że po prostu chciała oderwać myśli od tego chłopaka.

Jąkałam się, próbując znaleźć odpowiednie słowa, by opisać to, co się stało. Wiedziałam, że prędzej czy później i tak się dowie, skoro była najlepszą przyjaciółką Harry'ego i Rona. Kłamstwo wpędziłoby mnie tylko w większe kłopoty.

Wydawała się rozbawiona moimi próbami. "To, co udawaliście w zeszłym roku... nie było takie fałszywe, prawda?" W jej głosie nie było osądu, a brązowe oczy patrzyły na mnie z zainteresowaniem.

Westchnęłam. "Było! W każdym razie na początku". A potem jej powiedziałam. Oczywiście nie wszystko, ale to, co wydarzyło się dziś wieczorem.

Uśmiechnęła się półgębkiem, prawdopodobnie zbyt smutna, by denerwować się Malfoyem i mną, i zbyt zakochana w idei, no cóż, miłości. Nie o to chodziło, ale było to najbliższe emocjonalnemu uczuciu, o jakim słyszała dzisiejszego wieczoru. "Przynajmniej starał się spędzać z tobą czas, Ron po prostu..." Ucięła, pozwalając głowie zwisać nisko na wzmiankę o nim.

"Nie jest najbystrzejszy, prawda?" zapytałam łagodnie, a ona skinęła głową.

"Wręcz przeciwnie" dostrzegłam mały uśmiech na jej ustach i odetchnęłam z ulgą.

"Przynajmniej dobrze się bawiłaś z Viktorem. Wygląda na to, że cię polubił" uśmiechnęłam się, szturchając ją, a ona zachichotała.

Czułam się dumna z siebie, że udało mi się poprawić jej nastrój, teraz, gdy opowiadała o tym, jak miło spędziła wieczór, zanim Ron go zrujnował. Dodatkową korzyścią było to, że odwróciło to moją uwagę od moich własnych problemów.

Czas zdawał się płynąć błyskawicznie; było już blisko północy, a my oboje nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy.

"Jedyną osobą, która dobrze się bawi na tym głupim balu, jest prawdopodobnie Wren"  zażartowała Hermiona, kiwając głową w stronę wielkiej sali.

Odwróciłam się z zakłopotanym wyrazem twarzy, który natychmiast zmienił się w szeroki uśmiech, gdy dostrzegłam moją najlepszą przyjaciółkę.

Siedziała przy jednym ze stołów, śmiejąc się z tą samą dziewczyną, która poprosiła ją do tańca kilka godzin temu.

"Cóż, zasłużyła na to, nie sądzisz?"

"Absolutnie.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz