66

733 22 0
                                    

"Draco, błagam cię!" zawołałam sarkastycznie, podkreślając błaganie, próbując pokazać, jak bardzo byłam zdesperowana, by to się udało.

Ale zamiast tego tylko się roześmiał, kręcąc głową, jakby nie było to nawet warte rozważenia.

"A ja grzecznie odmawiam" wzruszył ramionami, siadając w drugim rogu skórzanej kanapy w naszym pokoju wspólnym. "Za cholerę nie ma szans, żebym mu pomógł. Po prostu nie ma."

"Daj spokój!" błagałam z grymasem na twarzy, zanim szybko przeskanowałam na wpół pusty pokój. Moje oczy powiększyły się i zbliżyłam się do chłopaka, aż usiadłam tuż obok niego. "Jestem pewna, że jest coś, co zmieniłoby twoje zdanie?"

Na jego twarzy pojawił się leniwy uśmieszek, spojrzał na mnie z góry i z dołu, po czym zadrwił. "Nie wiem, Mary. To nie będzie kwestia kilku godzin. To zajmie tygodnie. Prawdopodobnie miesiące, znając Pottera" powiedział z protekcjonalnym tonem w głosie.

"Pomyśl tylko o tym?" zapytałam najsłodszym głosem, palcami śledząc jego ramię, podczas gdy moje złociste oczy były zamknięte na jego szarych. Westchnął, drapiąc się drugą ręką po karku.

"Pomyślę o tym. Żadnych obietnic" ostrzegł, z nutą niedowierzania w głosie, że w ogóle rozważał pomoc Harry'emu Potterowi.

Szeroki uśmiech zastąpił grymas na mojej twarzy i złożyłam szybkie pocałunki na jego ustach, zanim nawet zdałam sobie sprawę z tego, co robię.

Tak, całowaliśmy się pewnie setki razy. Chociaż była duża różnica między całowaniem się, a szybkim pocałunkiem w usta.

Rodzice robili to drugie, Luna i Wren to drugie; pary robiły to, by okazać sobie uczucie w słodki sposób.

Draco i ja zdecydowanie nie.

"Powinniśmy już iść, pociąg odjeżdża za godzinę, prawda?" zapytałam szybko, nerwowo przesuwając się kilka centymetrów od niego. Moje oczy patrzyły gdziekolwiek, byle nie na niego, wiedząc, że jego uśmieszek tylko pogorszy całą sytuację.

"Nie tak szybko, panienko" parsknął rozbawiony, trzymając mnie za nadgarstek i delikatnie przyciągając do siebie; w wyniku czego moja górna część ciała niezręcznie wylądowała na jego.

I oto był, ten okropny uśmieszek, który sprawiał, że miałam ochotę natychmiast się ujawnić, ponieważ przez większość czasu byłam zdezorientowana.

"To był całkiem niezły pocałunek, prawda, Mary?" Zapytał kpiąco, przechylając głowę, a na jego ustach dumnie spoczywał uśmieszek.

Wzdrygnęłam się, marszcząc brwi i patrząc na niego ze zdezorientowanym wyrazem twarzy. "Hę?" zapytałam zdezorientowana. "Nie wiem, o czym mówisz".

Przewrócił oczami, a jego głowa lekko się trzęsła, wyraźnie tego nie kupując. "Jeśli tak bardzo chcesz być moją dziewczyną, wszystko co musisz zrobić, to poprosić, kochanie" wyszeptał, a jego usta nagle znalazły się tak blisko mojego ucha, że jego oddech wywołał dreszcze na moim kręgosłupie.

Byłam zaskoczona jego słowami, próbując zrozumieć ich znaczenie, aby upewnić się, że nie odebrałam tego w niewłaściwy sposób. Pseudonim wywołał fajerwerki w moim żołądku.

Cieszyłam się tym uczuciem jeszcze przez chwilę, zamykając oczy, gdy pochyliłam się jeszcze bardziej do jego ust. Dotknęły mojego ucha, jego wargi lekko się rozchyliły, a moje oczy się otworzyły.

Na mojej twarzy również pojawił się uśmiech, spojrzałam na niego, a moje oczy powędrowały w górę i w dół po całym jego ciele, gdy tylko się od niego odsunęłam. "To całkiem niezłe zdanie, prawda, Draco?" drażniłam się, przechylając głowę tak jak on.

Jęknął z irytacją, chociaż widziałam, że próbował powstrzymać uśmiech. "Wiesz, że nie zamierzam pytać" powiedział blondyn nonszalancko, unosząc jedną brew i uważnie obserwując moją reakcję.

"I wiesz, że ja też nie" rzuciłam wyzwanie, sprawiając, że jeszcze raz przewrócił oczami.

"Świetnie" powiedział.

"Świetnie".

Oboje wstaliśmy w tym samym czasie, przyglądając się sobie uważnie, zanim zniknęliśmy w naszych dormitoriach, aby zabrać walizki na Boże Narodzenie w domu.

Cóż, jego święta w domu, a moje w Zakonie. Chociaż to była prawdopodobnie najbliższa rzecz do prawdziwego domu. Zwłaszcza z Weasleyami, czulibyśmy się jak jedna wielka rodzina.

Wren ponownie zaprosiła mnie do spędzenia świąt z nią, ale uznałam, że lepiej będzie spędzić je z jedyną prawdziwą rodziną, jaka mi pozostała.

Poza tym, nie mogłabym zmarnować szansy na wyzywanie Syriusza za incydent z kominkiem. A jeśli jego wymówką było to, że byłam Slytherinem, to miałem zamiar stracić rozum.

Przypadkowo, tak jak Draco i ja weszliśmy do naszych dormitoriów w tym samym czasie, wycofaliśmy się z drzwi prowadzących do nich niemal jednocześnie.

On zamknął za sobą drzwi, podczas gdy ja otworzyłam swoje.

Wyszliśmy razem z lochów w kierunku stacji kolejowej. Przez cały czas nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem.

"Mogłeś chociaż życzyć mi wesołych świąt, dupku" zadrwiłam, gdy dotarliśmy na stację, sarkastycznie spoglądając na niego.

Potrząsnął głową, śmiejąc się jednocześnie. "Mogłaś, dupku" odparł z uśmiechem, sprawiając, że w odpowiedzi przewróciłam oczami.

"W takim razie dobrze" westchnęłam, a on zmarszczył brwi na moje słowa, czekając, aż będę kontynuować. "Pozwól, że ci to wynagrodzę i zaproponuję, żebyś usiadł z nami" powiedziałam przesadnie uprzejmym tonem, kpiąco się kłaniając.

"Cóż, byłoby niegrzecznie odmówić" powiedział, gestem nakazując mi wsiąść do powozu, po czym sam wszedł do środka.

Wren i Luna były gdzieś w jednym z przedziałów. To była tylko kwestia czasu, zanim je znajdziemy.

"Właśnie przeszedłaś obok nich" westchnął Draco, wskazując na przedział, który właśnie minęłam z uśmieszkiem.

"Tylko sprawdzałam, czy zwracasz na nie uwagę" powiedziałam szybko i zanim zdążył zaprotestować, otworzyłam drzwi do przedziału i przywitałam się z obiema dziewczynami. "Przyprowadziłam towarzystwo" zawołałam nisko, gdy ich wzrok padł na blondyna.

Obie uśmiechnęły się do niego, po czym kontynuowały rozmowę, włączając w nią zarówno mnie, jak i jego.

Potter? ☆ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz