#2

23.2K 1.2K 238
                                    

Szłam przez korytarze posiadłości należącej do mojej rodziny od wieków. Znałam te korytarze bardzo dobrze, nawet jeśli nie było mnie tu od trzech lat to wszystko wyglądało tak samo. Na ścianach wisiały portrety moich przodków, a na podłodze ciągnęły się długie dywany w stylu tych tureckich. Posiadłość była urządzona na styl multikulturowy, chociaż znajdowała się na odludziu w Anglii.

Jeden z moich strażników otworzył drzwi prowadzące do gabinetu mojego ojca, który zasiadał za ogromnym dębowym biurkiem, a po jego lewej stronie stała moja matka, która trzymała dłoń na ramieniu ojca. Na mój widok zacisnęła ją w pięść, a w jej oczach pojawiły się łzy. Odwróciłam wzrok na ojca, który na widok mnie całej i zdrowej odetchnął.

- Jak dobrze cię widzieć po trzech latach nieobecności i zerowych sygnałach życia z twojej strony. – powiedział ojciec, a na jego usta wypłynął smutny uśmiech – już się obawialiśmy, że straciliśmy cię jak twojego brata.

- Jak widzicie nikt mnie nie porwał. – powiedziałam cicho, zajmując miejsce na krześle, naprzeciwko biurka.

- Tak się cieszymy kochanie, nawet nie wiesz, jak się obawialiśmy, że spotkał cię ten sam los co twojego brata, nie wiem co byśmy wtedy zrobili. – powiedziała matka pozwalając, aby po jej policzkach pociekły łzy.

- Zapewne nie mielibyście kogo oddać w ręce wilków.

I tu dochodzimy do kluczowego punktu. Moi rodzice są władcami Wschodniego Gniazda wampirów, a nasze terytorium graniczy z Błękitną Sforą i aby zaprzestać dalszych konfliktów między naszymi rasami moi rodzice podpisali sojusz z Alfą odnośnie połączenia mnie i jego syna. Planowano naszą ceremonię na moje dwudzieste urodziny, a kiedy skończyłam osiemnaście lat miałam go poznać bliżej. Jednak cały plan nie wypalił, bo poczułam naturalną nienawiść do mojego narzeczonego i uciekłam. Miałam nadzieję, że w ten sposób uniknę tego wszystkiego.

- Och córuś, wiesz dobrze, że nie oto nam chodziło, jesteś naszą jedyną spadkobierczynią i córką. Kochamy cię i nie chcielibyśmy cię stracić.

- Ale i tak macie zamiar mnie oddać wilkom?

- Zrozum, że to jedyny sposób, aby na zawsze zakończyć wojnę. Pomyśl o naszych ludziach, chcesz by przez twój jeden kaprys cierpieli do końca życia? – zapytał ojciec trafiając w mój czuły punkt.

Od kiedy uciekłam czułam ogromne poczcie winy, gdyż wiedziałam na jaki los skazywałam swoich ludzi, za których jako księżniczka, byłam odpowiedzialna. Westchnęłam i ze smutkiem spojrzałam na rodziców.

- Dobrze wiecie, że skazując mnie na małżeństwo z synem Alfy skazujecie mnie na życie obok agresywnego i nieznoszącego sprzeciwu potwora. – powiedziałam z nadzieją, że może uda mi się zmienić ich decyzję.

Ojciec otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale przerwał mu śmiech osobnika, który wkroczył do gabinetu jak do siebie. Odwróciłam się w jego stronę i ujrzałam blondyna z włosami związanymi w kucyk, z złotymi oczami i lekkim zarostem. Poczułam, jak żołądek wiąże mi się w supeł, aby w następnej chwili zapłonąć z nienawiści z powodu mężczyzny, który był moim narzeczonym.

Spojrzał na mnie ze wszystko wiedzącym uśmiechem, a jego oczy zapłonęły błyszcząc jeszcze bardziej. Stanął obok mnie i złapał za rękę zmuszając do powstania. Ucałował ją tak jak wymagała etykieta, wciąż wpatrując się w moje oczy.

- Miło wiedzieć, że masz takie o mnie zdanie Nicoletto, ale szczerze mówiąc mało mnie ono obchodzi.

Sapnęłam wyrywając dłoń z jego uścisku i cofając się krok do tyłu. Wilk przeniósł swoje spojrzenie ze mnie na mojego ojca. Przywitał się z nim grzecznie i od razu wysunął się ze swoimi żądaniami – skoro już nasza krnąbrna księżniczka w końcu powróciła, to pozwólcie, że zabiorę ją do nowego domu.

Dobra Krew - w trakcie edycjiWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu