Pocałunek Chrisa i Nic - oczami Chrisa

6.8K 371 32
                                    

Kiedy dziewczyna prawie biegiem się od nas oddaliła wraz z Wandą wybuchliśmy ponownie śmiechem. Usłyszeliśmy jeszcze trzask zamykanych drzwi. Musiałem za nią pójść, nie chciałem, aby była na mnie zła za takie niewinne żarty. Nicoletta może jest młoda i zaznała trochę wolności, jednak czasem zapominam, że i tak jest wampirzą księżniczką, przez co potrafi zachowywać się jakby połknęła kij.

Przeprosiłem Wandę i ruszyłem za nią. Wszedłem do środka po cichu, aby przez przypadek nie oberwać jakąś książką. Widziałem jak raz ze złości rzuciła w mojego brata butem, był to wówczas cudny widok do czasu, aż on ją porwał w objęcia i... Potrząsnąłem głową wyrzucając z przed oczu obraz tej dwójki.

Przeszedłem przez regały książek, aż zatrzymałem się widząc jak wampirzyca staje na palcach, aby sięgnąć po książkę. Chciałem do niej podejść i jej po móc, ale wtedy pewnie znów by zbeształa, a następnie kazała mi się wynosić stąd. Wpadłem więc na inny pomysł. Bez dźwięcznie zaszedłem ją od tyłu w pasie i przyciągnąłem do siebie nie dając jej możliwości zobaczenia kto ją zaatakował.

Nicoletta pisnęła, a książka którą trzymała wypadła jej z rąk. Zaczęła się wiercić, a następnie próbowała mnie kopnąć, więc podniosłem ją do góry, aby straciła równowagę, jaką zapewniało jej podłoże. To jednak nie przeszkodziło jej wierzgać nogami na wszystkie strony, tylko, że tak nieskoordynowane ruchy nie trafiały w nic.

Uśmiechnąłem się sam do siebie. Może na treningach szybko się uczyła, al. Nadal była tylko wampirzą księżniczką nie potrafiącą się ochronić. Chyba również doszła do tego wniosku, bo uznała, że uratuje ją krzyk i zaalarmowanie kogokolwiek. Zacisnąłem dłoń na jej ustach, nie chciałem, aby zaraz się tu zebrała grupa gapiów.

Jednak nie przemyślałem tego, bo wtedy poczułem jak wbija w moją rękę swoje kły. Automatycznie ją puściłem przeklinając pod nosem. Nicoletta poleciała do przodu na kolana, zauważyłem, że jest gotowa zacząć uciekać, ale wówczas spojrzała na mnie przez ramię i zamarła. Wstała na nogi i skrzyżowała ramiona na piersi. Wyglądała rozkosznie kiedy się wściekała, byłem ciekawy czy mój brat też tak uważał, w końcu to nasza dwójka widziała ją w tym stanie najczęściej.

- Ty idioto, czemu mnie straszyć? Nie możesz jak cywilizowany człowiek podejść do mnie tylko musisz mnie tak straszyć? Poza tym jak się tu dostałeś?

- Zakradłem się. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że czegoś się nauczyłaś - powiedziałem z uśmiechem i ruszyłem w jej kierunku

Jak byłem dość blisko zauważyłem jak zaciska dłonie w pięści. Ach... jaka była przewidywalna. Spróbowała mnie uderzyć, ale złapałem ją za ramię i przyciągnąłem do swojej piersi. Podniosła swoje wściekłe spojrzenie na mnie i dotknęła nosem mojego podbródka. Była taka niska, taka delikatna.

- Jednak nadal jesteś przewidywalna, nad tym musimy jeszcze popracować, jak i na twoim uwalnianiu się bez pomagania sobie kłami.

Warknęła i chciała się cofnąć, ale wzmocniłem uścisk na jej ramionach.

- Możesz mnie puścić?

- Uwolnij się.

- Nie mam na to czasu.

- Uwolnij się, a dam ci spokój.

Westchnęła i zaczęła się znów ze mną szarpać, jednak szło jej kiepsko, bo nie uwolniła ani jednej ręki. Adrenalina zapewne przestała już krążyć w jej żyłach, bo jej kopnięcia były słabe. Była słaba, ale przez ten czas spędzony w sanktuarium udowodniła nie raz, że ma trochę siły. Teraz jej nie pokazywała. Musiała być bardzo zmęczona po całym dniu, ale nawet wtedy powinna być gotowa do walki.

Dobra Krew - w trakcie edycjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz