33

10.4K 572 62
                                    

Miejsce znajdywało się pod ziemią, ale było tak jasno jak na powierzchni w najbardziej słoneczny dzień. Jaskinia była ogromna, na samym środku znajdywał się budynek, który swoim wyglądem przypominał świątynie. Na około niego były porozmieszczane place treningowe, tory z przeszkodami, ścianka wspinaczkowa, zupełnie jakby zostało to wyjęte ze szkoły wojskowej. Przy samych ścianach jaskini znajdywały się rzędy budynków, które zapewne były wykorzystywane jako strefa mieszkalna.

Jednak to nie to mnie tak zamurowało. Między okręgiem złożonym z placów treningowych, a samą świątynią stały posągi. Każdy inny, każdy przedstawiający inną dziewczynę, ale ja je wszystkie znałam. Nie potrafiłam ich nazwać, ani dokładniej określić skąd je znałam, wiedziałam tylko, że są ze mną mocno związane. Po chwili mój wzrok zatrzymał się na posągu dziewczyny, która była ubrana w grube futro i miała długie włosy, w sumie jak każdy inny posąg, ale ta akurat miała rozpuszczone. To była dziewczyna z mojego snu, moje zapewne wcześniejsze wcielenie.

Nawet nie wiedziałam, że szłam do przodu, kiedy to podziwiałam posągi, aż do momentu jak ktoś krzyknął.

- Uważaj!

Zdążyłam tylko zerknąć w bok, aby zobaczyć jak w moim kierunku leci strzała, a następnie leżałam dalej na ziemi przygniatana przez Christophera. Spojrzałam na twarz wilka, który patrzył się wokół nas poirytowany. Wiedziałam, że to moja nieuwaga go zirytowała.

- Musisz na siebie bardziej uważać, to miejsce... - urwał, kiedy spojrzał w moje oczy

I jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystko zwolniło. Christopher wpatrywał się we mnie z tym samym wyrazem twarzy co milion razy jego brat. W tym byli bardzo podobni. Ja natomiast też nic nie zrobiłam, tylko się również wpatrywałam w jego niesamowite oczy. Te Alexandra były jak płynne złoto, bez żadnej skazy, udowadniały, że jest prawdziwym Alfą. Natomiast te Christophera, może nie były jednolite, ale nie zmieniało to faktu, że i tak były piękne. Jedno całe zielone, w czym drugie w połowie niebieskie, a drugiej zielone. Te dwa kolory łączy się delikatnie ze sobą, przez co efekt był zniewalający. Jednak to wszystko widać było z daleka, to co teraz ujrzałam pokazywało prawdziwą naturę wilka. Wśród błękitu i zieleni można było zobaczyć małe plamki złota, tego samego odcienia co miał Alfa.

W pewnym momencie Christopher uniósł dłoń i zgarnął mi z twarzy zabłąkany kosmyk włosów. Poczułam jak serce mi zwalnia, bo jeszcze przed chwilą biło z szaleńczą szybkością niczym u kolibra. Kiedy już zdął kosmyk z mojej twarzy przesunął palce po moim policzku. Widziałam, jak otwiera usta, aby coś powiedzieć, ale ja spanikowałam.

- To miejsce co? - powiedziałam szybko

Wilk zamrugał jakby się obudził z czaru, a następnie szybko podniósł się ciągnąc mnie za sobą do pozycji pionowej. Kiedy tylko mnie puścił zrobiłam krok w tył i zaczęłam poprawiać włosy, aby zrobić cokolwiek z rękoma. Christopher odchrząknął.

- To miejsce może jest bezpieczne, ale z uwagi na trwające tu szkolenia uważaj - powiedział tak dobrze znanym mi aroganckim tonem, który był chyba w ich rodzinie dziedziczny

- Mogliście mnie ostrzec, nie jestem jasnowidzem - opowiedziałam i znów spojrzałam w stronę posągów

- To są twoje wcześniejsze wcielenia - odpowiedział Christopher na moje nieme pytanie - niestety nie wszystkie, bo nikt tak naprawdę nie wie od kiedy to się dzieje.

Podszedł do jednego z posągów, który wyglądał na jeden z najstarszych. Przyjrzałam się posągowi, który również na mnie patrzył badawczo. Wyglądała na trzynaście-piętnaście lat. Zauważyłam lekkie podobieństwo do siebie, oczywiście jeśli to była wierna kopia, miała to samo spojrzenie, które na co dzień widziałam w lustrze. Gdybym nie wiedziała lepiej mogłabym powiedzieć, że to mój posąg, kiedy byłam młodsza, ale jednak też nie do końca.

Dobra Krew - w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now