26

12.3K 805 131
                                    

Świeży rozdział dla tych nocnych marków, niech czytanie/pisanie w nocy żyje dalej i daje jeszcze więcej radochy :D

Minęło kilka dni. W końcu zdecydowałam, że nie będę jechać do rodziców, nie chciałam ich niepokoić moim nagłym powrotem. Stosunki między mną i Alexandrem oziębiły się po tym jak nazwał mnie rozpuszczoną księżniczką, w sumie też nie byłam taka niewinna, bo następnego dnia nazwałam go tępym bucem, który potrzebuje kontrolować wszystko co się porusza.

Od tamtego czasu nie odzywaliśmy się do siebie, chyba że zaszła taka potrzeba, ale nawet wtedy się kłóciliśmy i obwinialiśmy o wszystko. Jednak od czasu do czasu przyłapywałam go jak się we mnie wpatruje z tęsknotą, zazwyczaj wówczas odwracał wzrok i zakładał maskę obojętności. Powoli zaczynałam mieć tego dość. Kilka razy nawet zastanawiałam się na rzuceniu tego wszystkiego i powróceniu do swojego wcześniejszego życia bez Alfy Błękitnej Sfory. Nie mogłam jednak się tak od tego odwrócić, jakby nie było obiecałam mu dać szansę, chociaż teraz ją marnował, ale i tak czekałam aż przyjdzie do mnie na klęczkach z przeprosinami. Do dzisiaj.

Siedziałam sobie grzecznie na kanapie w kącie salonu gdzie inni członkowie Sfory się odprężali przed telewizorem z konsolą. W ręku czytałam książkę, jedną z wielu których przysłał mi ojciec do nauki. Wychodziło na to, że według niego nadal musiałam się wiele nauczyć. Znudzona przewróciłam kartkę i ziewnęłam. Książki do ekonomii nie należały do najciekawszych.

Miałam zacząć czytać kolejny rozdział kiedy usłyszałam z boku chichoty dwóch wilczyc, które niedawno przyjechały do posiadłości z miasteczka w której mieszkała część Sfory i ojciec Alexandra. Spojrzałam w ich kierunku i zauważyłam jak flirtują ze swoim Alfą, a on sam też nie kryjąc się z tym samym właśnie siadał na jednej sofie i usadził na kolanach jedną z nich.

Poczułam jak wściekłość zaczęła wypełniać moje żyły. Czyżby nie zauważył mnie siedzącej w kącie? A może zdawał sobie sprawę z tego, że tu jestem i w ten sposób chciał mi zakomunikować, że znudziło mu się czekanie na mnie. Ze złością zamknęłam książkę i ruszyłam w stronę wyjścia, niestety przez to musiałam przejść obok zajętej sobą trójki. Trzepnęłam po drodze Alexandra książką, ale ten nawet nie podniósł na mnie spojrzenia, tylko powiedział, abym uważała.

Przystanęłam w progu i spojrzałam z niedowierzaniem na Alfę, ale on całą swoją uwagę znów skupił na wilczycy na jego kolanach. Zacisnęłam zęby i unosząc dumnie głowę do góry wyszłam. Nie mogłam pokazać po sobie, że to w jakiś sposób na mnie zadziałało. Szłam przed siebie z każdym kolejnym krokiem czując jak oznaczenie na mojej szyi pulsuje boleśnie.

Szłam tak długo, aż nie wpadłam na przechodzącego akurat wilka. Spojrzałam w górę i ujrzałam Jonathana, on sam patrzył na mnie z niepokojem. Czując nagłą potrzebę bliskości przytuliłam się do wilka, a z moich oczu poleciały łzy. Blondyn nie wiedząc co zrobić w takiej sytuacji objął nie i spróbował uspokoić. Szło to mu kiepsko, ale doceniałam jego starania.

W pewnym momencie pokierował mnie w stronę czyjeś sypialni i zmusił do klapnięcia na czyimś łóżku. Wówczas schowałam twarz w dłonie. Poczułam jak materac obok się ugina, a sam Jonathan obejmuje mnie ramieniem i szepcze słowa na uspokojenie. Po kilku chwilach odetchnęłam i wytarłam oczy. Spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się we mnie ze zmartwieniem.

- Dziękuję - wyszeptałam cicho

- Nie musisz mnie za nic dziekować. Powiedz co cię doprowadziło do takiego smutku?

- Nic takiego, nawet nie wiem czemu to tak na mnie zadziało.

- Moja matka zawsze mawiała, że w takich momentach rozmowa jest najlepszym lekarstwem.

Dobra Krew - w trakcie edycjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz