#4

19.8K 1K 82
                                    

Czułam jak do mojego gardła wlewa się napój bogów w postaci krwi. Była słodka, ale również lekko pikantna, najlepsza jaką kiedykolwiek w życiu piłam. Za nic nie przypominała tej zabarwionej alkoholem, którą musiałam pić przez ostatnie trzy lata, bo tylko od takich osób najłatwiej było ją zdobyć bez jakikolwiek pytań. Oczywiście oprócz takiej piłam zimną z woreczków, ale ta ciepła była najlepsza, prosto z żyły.

Moment! Prosto z żyły?

Otworzyłam oczy i zauważyłam, że przyssałam się do czyjejś szyi. Od razu odskoczyłam wyrzucając z siebie przeprosiny, ale również wylizywałam usta z ostatnich kropli. Moim oczom ukazał się Alexander, to na niego się rzuciłam. Wpatrywał się we mnie z szokiem. Spanikowałam jeszcze bardziej widząc, że z rany po moich kłach nadal płynie jeszcze krew, ale wtedy zdałam sobie sprawę z czegoś gorszego.

Byłam w łóżku z Alfą, on miał na sobie tylko bokserki, a ja w samej koronkowej bieliźnie. Wstałam szybko zawijając się prześcieradłem. Czułam jak twarz mi płonie dzięki tylko świeżej krwi, którą przed chwilą się pożywiłam. Chciałam uciec już do łazienki, ale zatrzymał mnie stalowy uścisk na nadgarstku, spojrzałam się na Alexandra, który otrząsnął się z szoku, a na jego twarzy wystąpiło skupienie.

- Możesz mi wytłumaczyć o co ci chodzi? Najpierw mi mdlejesz, później jak cię kładę na łóżku budzisz się i pociągasz na siebie całując mnie jakby nic innego się nie liczyło, aby po chwili mnie ugryźć i wyskoczyć z łóżka. To jakaś gra? - zapytał powstrzymując ledwo gniew.

- Nie, nie, nie... wybacz to nie byłam ja - zaczęłam się denerwować i trząść - to ta mroczna strona wampirów, jeśli zbyt długo się pożywiamy rzucamy się na pierwszą napotkaną osobę.

Zauważyłam, jak wściekłość zapłonęła w jego oczach.

- Czyli mówisz, że tylko mnie wykorzystałaś?

- Nie! Cholera, to wcale nie tak - najchętniej zapadłabym się pod ziemię byle tylko nie rozmawiać z nim na te tematy - to jest odruch bezwarunkowy, nawet nie byłam przytomna, gdy to zrobiłam.

- Ja i moja koszula uważamy co innego, dosłownie ją ze mnie zerwałaś - powiedział puszczając moją rękę i wstając z łóżka - lepiej zacznij od początku swoje tłumaczenia, bo nie cierpię jak się mnie wodzi za nos.

Schowałam twarz w dłonie i pozwalając kurtynie moich czarnych włosów opaść. Wzięłam dwa wdechy na uspokojenie i spojrzałam na swoje stopy pozwalając lawinie słów opuścić moje usta.

- Kiedy wampir nie pożywia się od dłuższego czasu zapada w tak zwany stan śpiączki i chociaż chodzi mówi, tak naprawdę to nie jest wtedy on, tylko jego pragnienie. Normalnie powinnam się rzucić do twojego gardła, nie wiem czemu doszło do tej sytuacji - machnęłam ręką na łóżko wciąż nie podnosząc wzroku, poczułam, jak się porusza - nie chciałam cię wodzić za nos, to nie byłam ja.

Poczułam jak jego palce obejmują mój podbródek i zmuszając do spojrzenia w jego oczy. Nie widziałam w nich już gniewu tylko płynne złoto, nie moment, to był ogień. Zadrżałam pod wpływem tego spojrzenia i zorientowałam się, że po raz pierwszy nie czuję nienawiści, tylko pragnienie chociaż już się pożywiłam. Próbowałam się cofnąć, ale mi nie pozwolił kładąc drugą dłoń na moich plecach.

- Powiedz mi, czy każdy czuje to samo, kiedy pijesz jego krew? - zapytał puszczając mój podbródek i zamykając mnie w swoich objęciach.

- Tak, nie chcę sprawiać nikomu bólu - szepnęłam.

- W takim razie zabraniam ci pić z kogoś innego niż ze mnie, jasne? - uśmiechnął się, kiedy przytaknęłam, nie wiedzieć czemu nie potrafiłam się mu oprzeć - w takim razie powiedz mi teraz, czy nadal czujesz pragnienie?

- Tak.

- Dam ci swoją krew pod jednym warunkiem - powiedział obejmując mnie mocniej - pozwolisz się pocałować, od kiedy ujrzałem cię pierwszy raz miałem ochotę cię pocałować, pozwól mi na to, a ja pozwolę ci napić się mojej krwi.

Nie myśląc za wiele pokiwałam głową na zgodę, a jego wargi opadły na moje. Nie był to mój pierwszy pocałunek, ale wszystkie wcześniejsze były niczym w porównaniu do tego. Alexander całował z brutalnością, skubiąc moją dolną wargę prosząc o dostęp, w pewnym momencie jęknęłam i zarzuciłam ramiona na jego szyję, a nasze języki zaczęły walkę o dominację. Kiedy nie chciałam się poddać ugryzł mnie co spowodowało, że przysunęłam się do niego jeszcze bardziej, a prześcieradło, które mnie zakrywało opadło.

Poczułam, jak podnosi mnie do góry, aby następnie położyć na łóżku wciąż mnie całując, położył się obok. Odsunął się na chwile, aby nabrać powietrza.

- Jakbym ci wcześniej nie uwierzył teraz miałem dowód, zupełnie inaczej smakujesz, kiedy jesteś przytomna, a nie kieruje tobą pragnienie.

Następnie pocałował mnie tam, gdzie widniał ślad po jego ugryzieniu, a ja krzyknęłam z przyjemności, gdy zaciągną moją skórę. Nie chciałam by przestawał, inaczej, chciałam więcej. Kiedy jęknęłam mu do ucha wgryzł się w moją skórę. Zalała mnie fala przyjemności, ale po chwili przestała, kiedy przed oczami pokazało mi się wspomnienie jego pierwszego ugryzienia. Od razu go odepchnęłam i schowałam się za swoją tarczą nienawiści. Widząc ją w moich oczach sam również się odsunął.

- Dałam ci to co chciałeś, teraz twoja kolej - powiedziałam oschle.

- Masz rację, umowa to umowa - powiedział odchylając głowę, abym mogła się wgryźć.

Przez głowę przeleciał mi pomysł o zemście, ale uznałam, że nie będę taka jak on i po chwili odsunęłam się od niego i wstałam z łóżka. Spojrzał na mnie i znów ujrzałam ten ogień w jego oczach, na widok mojego ciała w samej bieliźnie. Przerzuciłam włosy na bok i odwróciłam się do niego tyłem, ruszając w kierunku łazienki, po drodze łapiąc ręcznik. Musiałam znów wsiąść prysznic, zimny najlepiej.

- Idę się odświeżyć i mam nadzieję, że tym razem mi nie przeszkodzić, a jak wyjdę nie zastanę cię tu - powiedziałam nie oglądając się nawet na niego.

- Niech ci będzie królewno, ale jeszcze jedno - odwróciłam się - cieszy mnie myśl, że to cudne ciało należy tylko do mnie.

Weszłam do łazienki i trzasnęłam drzwiami. Jak to możliwe, że w jednej chwili byłam gotowa zapomnieć o tym kim jest ten osobnik, a następnej nienawidziłam go tak, że brzydził mnie sam jego wzrok na mnie?

Kiedy wzięłam prysznic i przebrałam się w jakieś znośne ciuchy wyszłam do naszego wspólnego salonu, chcąc coś zrobić coś innego niż użalanie się nad sobą i patrzenie się w ścianę. Miałam nadzieję, że go tam nie spotkam i moje modły zostały wysłuchane. W salonie na jednej z dwóch kanap siedziała wilczyca o ciemnoblond włosach i brązowych oczach. Na mój widok uśmiechnęła się.

- Witaj, Alfa kazał mi cię poinformować abyś nie próbowała żadnej ucieczki, pod oknami znajduje się pięciu strażników i tylu samo pod drzwiami. Plus, że nie wolno ci opuszczać pokoju beze mnie, a tak w ogóle to jestem Amanda, twoja osobista strażniczka.

- Jesteś moją niańką? To jakaś kpina - powiedziałam wkurzona - wybacz nie chce cię obrazić, ale nie mam zamiaru się zgadzać na takie traktowanie.

- Okej, ubiorę to w inne słowa, dzięki mnie będziesz mogła wieść tu normalniejsze życie niż beze mnie. Na przykład, jeśli chcesz mogę cię zabrać na zakupy, bo z tego co widzę stylistki wybrane przez Alfę były ciut wredne.

Spojrzałam na swoje ciuchy. Teraz jak o tym pomyślałam to miała rację, ciuchy, które znajdywały się w mojej garderobie były obrzydliwe, ale z powodu niezbyt dużego wyboru je ubrałam. Następnie doszło do mnie to co powiedziała Amanda, mogła mnie zabrać na zakupy, czyli mogłabym się stąd wyrwać!

- Serio mogłybyśmy jechać na zakupy?

- Nie widzę w tym żadnego problemu.

- A do moich rodziców?

- Emm... - uśmiech zszedł jej z twarzy - wybacz, ale wolno mi się z tobą przemieszczać tylko po terytorium Sfory, żeby jechać do rodziców musiałabyś porozmawiać z Alfą.

- Dobra nie ważne, to co jedziemy?

- Ale teraz? - pokiwałam głową na zgodę - oczywiście, chodź, powiemy tylko Alfie, że idziemy i możemy ruszać.

Dobra Krew - w trakcie edycjiTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang