31

10.8K 627 58
                                    

Patrzyłam na niego z otwartymi szeroko ustami. W końcu przetworzyłam jego słowa i pokręciłam przecząco głową, od razu machając palcem na nie i śmiejąc się. Kiedy przestałam się śmiać, zobaczyłam, jak wpatrują się we mnie z powagą, matka do tego z lekką naganą. Czyli nie żartowali.

- Mówisz serio? Ojcze przecież to nie możliwe, jestem zwykłą wampirzą księżniczką, może nie taką zwykłą, bo jestem następczynią tronu, ale nie zmienia to faktu, że nie jestem żadną jasnością.

- Też miałem nadzieję, że to nie ty, ale Edgar mi to uświadomił przy naszym ostatnim spotkaniu. To dlatego chciałem abyś przyjechała bez swojego wilka, bo jest ktoś kogo musisz poznać i...

- Wiedziałeś o tym od dawna? - przerwałam mu - wiedziałeś, że istnieje taka możliwość, że będę inna i nic mi nie powiedziałeś? Po raz kolejny zatajasz przede mną informacje.

- Córeczko, mieliśmy nadzieję, że to nie dotyczy ciebie i twojego brata. Myśleliśmy, że jest on zły tak po prostu, a nie, że jest Mrokiem - wtrąciła moja matka

- Co nie zmienia faktu, że mieliście jakieś podejrzenia wobec mojej osoby - warknęłam zła - jestem waszą następczynią, w przyszłości mam zasiąść na tronie i rządzić tym Gniazdem. Jak niby mam być władcą, skoro nawet moja własna rodzina nie chce mnie wtajemniczyć we własne sekrety?

- Nicoletto, to jest teraz mało istotna sprawa. Teraz kiedy mamy już pewność, że dziedzictwo naszej rodziny dotyczy ciebie i twojego brata jesteś w wielkim niebezpieczeństwie.

- Byłam w nim od kiedy przyszłam na świat jako królewska córka. Dwadzieścia jeden lat żyłam w niebezpieczeństwie, a jakoś nadal żyję.

Mój ojciec otwierał usta chcąc coś powiedzieć. Widziałam jak na jego czole pulsuje żyłka, która pojawiała się zawsze, kiedy był zdenerwowany. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo wówczas do pokoju weszło troje ludzi. Jedna kobieta z krótkimi czarnymi włosami i prawie czarnymi oczami, oraz dwóch mężczyzn, jeden miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy, a ten drugi... ten drugi to był Christopher.

Wciągnęłam ze świstem powietrze przypominając sobie nasze ostatnie spotkanie. Stanęłam dwa kroki przed nim, aby w razie czego zasłonić rodziców. Mogłam być na nich pieruńsko wściekła, ale nie zmieniało to faktu, że ich kochałam i byłam gotowa zasłonić ich własnym ciałem. Christopher widząc to zaśmiał się pod nosem, ale następnie spojrzał na mnie z wyzwaniem, jakby chciał abym się na niego rzuciła.

- Myślisz, że nas pokonasz księżniczko? Z tego co pamiętam już rozmawialiśmy o tym. Jesteś zbyt sama, aby obronić siebie, czy kogoś innego - powiedział z powagą, ale po chwili się uśmiechnął w ten sam irytujący sposób co jego brat - masz jednak szczęście, jesteśmy tu, aby cię ochronić, a nie zaatakować.

- Myślisz, że ci uwierzę na słowo?

- Nicoletta, dosyć! Christopher obiecałeś jej pomóc, jak masz zamiar to zrobić, jeśli ją zrazisz do swojej osoby?

- Wybacz Wasza Wysokość, ale nie mogłem się powstrzymać. Muszę przyznać, że twoja córka ma ikrę, w niczym nie przypomina swoich wcześniejszych wcieleń.

Uniosłam brew do góry, następnie odwróciłam się do ojca.

- Wtajemniczysz mnie, czy to może kolejna tajemnica, której nie jestem godna poznać.

- Ta oto trójka należy to tajnego stowarzyszenia, które założyło jedno z twoich wcześniejszych wcieleń, aby twoje kolejne wcielenia nie były łatwą zwierzyną dla Mroku.

Dobra Krew - w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now