56

5.6K 359 15
                                    

Byłam w przestrzeni spowitej mgłą. Czyżbym znów nie umarła tylko miała jeden z tych snów? Czyżbym nie zabiła Edgara? Ruszyłam przez mgłę poszukując kogokolwiek, aby wyjaśnił mi co tu robię. W pewnym momencie usłyszałam głosy i skręciłam w ich kierunku.

- Na twoim miejscu nie szedłbym tam - powiedział głos za moimi plecami

Zdezorientowana odwróciłam się i ujrzałam Edgar, który patrzył na mnie smutno, a dłonie miał wciśnięte w kieszenie spodni.

- Co ty tu robisz? - zapytała spanikowana, to musiał być kolejny z tych cholernych snów

- Nie panikuj, to nie jest sen, bo nie żyjesz, to jest to co nas spotkało po naszej śmierci.

- Nas?

- A co myślałaś? Połączyłaś się ze mną, jesteśmy teraz na wieczność ze sobą związani. Nie mów mi, że nie wiedziałaś o tym.

- To miało sprawić, że wraz z moim samobójstwem ty też zginiesz, nikt mi nie powiedział, że zostanę skazana na twoje towarzystwo.

Edgar uśmiechnął się szeroko.

- Zostałaś odtrącona od Jasności, aby powstrzymać mnie przed powrotem. Jasność uznała, że wystarczysz mi tylko ty. Ciekawe czemu nie powiedziała ci prawdy, czyżby się obawiała, że wówczas nie zrobisz tego co trzeba?

- Co ty mówisz? Przecież ja jestem Jasnością jak mogłam samą siebie odtrącić?

- Moja najdroższa, zostałaś oszukana przez tych swoich idiotów z Stowarzyszenia. Jesteś cząstką Jasności, jedną z wielu, wszystkie razem stanowicie Jasność, osobno jesteście promykami światła.

- Kłamiesz.

- Niby jakie miałbym z tego korzyści? Już i tak nie żyję, a tak chociaż mam twoje towarzystwo. Nie byłoby to zbyt mądre byś znienawidziła mnie jeszcze bardziej skoro mamy spędzić resztę wieczności tylko we dwójkę. To dużo czasu moja kochana.

- Nienawidzę cię i tak, więc co to za różnica czy okłamiesz mnie jeszcze raz?

Edgar cmoknął i pokręcił głową.

- Znów przez to przechodzimy? Myślałem, że to już zostało wyjaśnione kochasz mnie, nawet jeśli nie chcesz się do tego przyznać.

Prychnęłam. Otwierałam usta, aby mu odpowiedzieć kiedy usłyszałam za sobą swoje imię. Powtórzyło się ono kilkukrotnie. Zauważyłam jak Edgar zamiera. Odwróciłam się, aby iść w stronę kierunku źródła głosu, ale wówczas mój brat złapał mnie za łokieć.

- Jak już mówiłem nie chcesz tam iść. Jeśli to zrobisz skażesz siebie na cierpienie.

Wyrwałam się mu i cofnęłam.

- Nic gorszego mnie nie spotka niż spędzenie wieczności z tobą - warknęłam i odwróciłam się od niego

- Jeszcze pożałujesz tego, że mnie nie posłuchałaś.

- Możliwe, ale to i tak będzie lepsze od twojego towarzystwa - powiedziałam przez ramię

Szłam w stronę głosu, który wychodził z plamy światła. Kiedyś przeczytałam, że nie powinno się iść w stronę światła, gdyż w ten sposób można powitać śmierć. Jednak ja już byłam martwa i skazana na swojego brata, co gorszego mogło nie tam spotkać?

Przeszłam przez plamę światła i nagle wokół mnie zrobiło się głośno.

Znów byłam w sali gdzie był uwięziony Alex. Rozejrzałam się i ujrzałam wilka i moich przyjaciół siedzących na ziemi wokół mojego ciała. Wpatrywali się prosto we mnie ze łzami w oczach. Spojrzałam prosto na Alfę, w jego płonących oczach ujrzałam niedowierzanie i przebłysk nadziei.

Dobra Krew - w trakcie edycjiWhere stories live. Discover now